Translate

niedziela, 15 lipca 2012

Weekend. Kapciowy problem...

Dziś znów zdjęciowo - weekendowo. Pogoda w Jeleniej wczoraj była piękna co nas skłoniło do wycieczki na Lato Agatowe w Lwówku Śląskim :) Team w składzie Jacek, Ania, Gabrysia i ja - po akcji "fotelik samochodowy dla Gabrysi", udało nam się zainstalować w samochodzie i wyruszyliśmy... w największą ulewę :/// Moją fryzurę diabli wzięli, buty obtarły ale towarzystwo było  doborowe - a to najważniejsze :))) Noooo, i gofry z bitą śmietaną! :D
 Pogoda na odchodne - a my bez parasolek...

I nasz fotograf  :))) Dumnie kroczyła z aparatem w "futerale" ściągając podejrzliwe spojrzenia przechodniów :P

 Przed wyjazdem zahaczyliśmy o kilka sklepów - mój luby kupował buty - to i ja skorzystałam:) Kupiłam najbardziej słodkie japonki jakie w życiu miałam ;))) nie znoszę po domu chodzić w kapciach - nie ma opcji, żebym ubrała włochate "małpeczki" czy "hipopotamki" (chociaż jako nastolatka tato kupił mi "pieseczki"), idealnie sprawdzają się właśnie japonki - pomimo tego, iż zdaję sobie sprawę z tego, że są "niezdrowe", spełniają funkcję obuwia domowego :)
A tak wogóle - KAPCIE - sama nazwa jest taka jakaś dla mnie beznadziejna, problem kapci "w gościach" nęka mnie od zawsze... Często się zdarza, że przychodząc do kogoś do domu - proponują nam KAPCIE - co sugeruje zdjęcie butów itd. Pomijam problem tego, że mam awersję do chodzenia w cudzych butach - a "kapcie dla gości" należą do grupy "największego ryzyka" -  nie wiem czy tylko ja tak myślę, czy to już zboczenie zawodowe (zaraz wyobrażam sobie wszystkie rodzaje grzybic i śmierdzące skarpetki poprzedniego gościa), ale czuję autentyczne obrzydzenie do zakładania u kogoś kapci (najczęściej tych mięciutkich, milutkich)  - chyba wolałabym chodzić na boso. Pikanterii wszystkiemu nadaje fakt, że raczej nie powiem gospodyni o swoich wyobrażeniach względem jej kapci i sytuacja robi się patowa - zawsze próbuję wybrnąć słowami "ja nie chodzę w kapciach", "nie, nic nie szkodzi, że macie zimną podłogę/ nieodkurzony dywan etc.".
A najgorsze w tym wszystkim jest to, jak przychodzimy - załóżmy "na urodziny": odstawione, pięknie ubrane, uczesane, wyszykowane. I co? Wciskają nam na nogi góralskie kapcioszki... Cały czar naszej kreacji pryska a my czujemy się jak idiotki chowając stopy pod stołem, krzesłem, w ukryciu przed fleszem aparatu... Kapcie... U mnie w domu tego problemu nie ma - wszyscy chodzą w butach. Kropka.

I na koniec hit - jak bez photoshopa wydłużyć sobie nogi :))
Teraz zabieram się obiad - jutro post kulinarny :))

19 komentarzy:

  1. i wlasnie to w grecji jest super! chodzi sie w butach wszedzie! tu nie ma nawet przedpokoju, ani szafeek z butami przy wejsciu.. no ale z drugiej strony maja taka pogode,ze moga sobie na to pozwolic..

    OdpowiedzUsuń
  2. haha o kur.....cze jaka ja ładna tutaj :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam dokładnie ten sam problem - nie lubię ubierać obcych kapci ale z chęcią chodzę na boso :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raaaaany!!! Nienawidzę tego!! Masz tu "kapciuszki dla gości", bleeee :( Przeważnie chodzę w takich sytuacjach na boso, bo głupio mi wejść w obuwiu, gdy gospodyni nie uprzedzi, że w butach można. A kapci po kimś też się brzydzę...Od czasu do czasu noszę swoje własne w wygodnym etui i po kłopocie :)

    Pozdrawiam,

    Malko

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe, również mam takie wyobrażenia co do kapci:D Zawsze mówię,że wolę chodzić bez kapci:) U mnie w domu wychodzi się z załozenia: goście wchodzą w butach, ale większość i tak ściąga swoje buty...
    A weekend ciekawy, niedaleko Lwówka Śląskiego mojego chłopaka ciotka ma pensjonat, lubię tam jeździć;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie wkładam ciapków w czyichś domach. Po pierwsze, to niehigieniczne, po drugie - wolę chodzić boso, niż nosić coś, co ktoś miał na stopach. Dla mnie to jak noszenie czyjejś bielizny.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja zawsze ściagam buty wchodząc do czyjegoś domu. Dla mnie to jak brak szacunku dla pracy właściciela nad jego czystością, aby mu piachem ten dom zabrudzić.
    Sama lubię chodzić na boso w domu i drażnia mnie najmniejsze brudki wbijające się w stopę (mam np kota i często zamiatam walający się żwirek). Spotykam ludzi, którzy przynoszą własne kapcie i ciutkę mnie to śmieszy, ale pozytywnie :)
    Twoje japonki sa słodziutkie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co ja myślę,że to sprawa indywidualna w każdym domu - sama często w swoim domu chodzę w butach, praktycznie nigdy na boso,dlatego nie przeszkadzają mi paproszki - odkąd mam psy i króliki - przestałam na nie zwracać uwagę - chodzę w japonkach i nie czuję :)) A własne kapcie - czemu nie! (moja mama wozi zawsze własne :))

      Usuń
    2. Ja tez uważam-czemu nie. Kiedyś miałam sytuacje biznesową, gdzie spotykałam się z Panem u szefowej w domu, a pan redaktor przyniósł własne kapciuszki :) Kiedyś przychodził do nas fryzjer do domu i tez zawsze miał własne :)
      I masz rację, ze to sprawa indywidualna dlatego należy szanować zwyczaje panujące w domu do którego idziemy :)
      Ps. Mój kot to Ragdoll :)

      Usuń
  8. ostatnia fota to fajna Pozoracja pozoracji !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :PPP To Ty mi takie piękne łoże zmontowałeś i fotę z efektem nóg Cindy Crawford zrobiłeś! :PP

      Usuń
  9. Gofry z bitą śmietaną :D - mhm moje marzenie ale dietaaa mnie prześladuje :D
    Zdjęcia są świetne :)
    Japonki są genialne , sama bym chciała takie posiadać ale na dzień dzisiejszy mam stanowczo za dużo butów , po prostu ostatnio coś za dużo ich kupuję :D
    Co do kapci to masz rację :) Ja wcześniej chodziłam w kapciach ale jakoś teraz to mi się znudziło i wolę chodzić na boso lub w takich grubych skarpetach robionych na drutach mimo , że na dworze dajmy na to +30 ;D
    Pomysł na wydłużenie nóg - ahaha świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie w domu w czasie wizyt gości wystawiamy kapcie, ze jak ktoś chce to założy. czesto też je pierzemy ale jak ktoś nie chce to po co zmuszać jednak uważam, że w gościach najlepiej zdjąć buty, bo wiadomo, że przed wiekszymi imprezami zawsze wszystko jest w domu na blysk. co do chodzenia w butach w domu to też nie jest najlepszy pomysł. nogi się męczą to raz, dwa wnosimy na butach mnóstwo zarazków i to więcej niż jest w najbardziej zużytych kapciach no i chodząc wieczorem na boso po kąpieli wszystkie te zarazki zbieramy i kładziemy sie z nimi spać więc ja butom w domu mówie NIE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam - wszystko jest sprawą indywidualną - jeśli ktoś sobie nie życzy spacerów po jego domu w butach (przykład: moja mama), należy to uszanować - idealnym rozwiązaniem wydaje się być noszenie własnych kapci w gości :)
      Ja po domu NIGDY nie chodzę na boso, nienawidzę stawać stopą na gołą podłogę (dywanów nie mam),dlatego zawsze zakładam japonki. Co do zarazków - mając zwierzęta wychodzące z domu (pies czy kot) - wnoszą one tyle samo bakterii i zarazków co przykładowo ja na butach. Nie wspomnę już o zwyczajach spania w łóżku z czworonogiem. Nie wszystko w naszym otoczeniu jest sterylne i nie można popadać w skrajności. Ale "kapcie dla gości" i maty prysznicowe (te takie piankowe lub na przyssawki) zawsze mnie obrzydzały...

      Usuń
  11. i gofry z bita smietana :) mniammm juz za kilka dni bede tez sie nimi zajadac:)

    OdpowiedzUsuń
  12. A dlaczego japonki sa niezdrowe? Ania robi Ci takie piekne zdjecia, a Ty jej paskudne wstawiasz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie paskudne, Anka fajnie wyszła :-)

      Usuń
  13. świetna fotorelacja super wyglądałaś no i gofry mmmmmm ;) czekam an post kulinarny ;)

    OdpowiedzUsuń