Dziś znów zdjęciowo - weekendowo. Pogoda w Jeleniej wczoraj była piękna co nas skłoniło do wycieczki na Lato Agatowe w Lwówku Śląskim :) Team w składzie Jacek, Ania, Gabrysia i ja - po akcji "fotelik samochodowy dla Gabrysi", udało nam się zainstalować w samochodzie i wyruszyliśmy... w największą ulewę :/// Moją fryzurę diabli wzięli, buty obtarły ale towarzystwo było doborowe - a to najważniejsze :))) Noooo, i gofry z bitą śmietaną! :D
Pogoda na odchodne - a my bez parasolek...
I nasz fotograf :))) Dumnie kroczyła z aparatem w "futerale" ściągając podejrzliwe spojrzenia przechodniów :P
Przed wyjazdem zahaczyliśmy o kilka sklepów - mój luby kupował buty - to i ja skorzystałam:) Kupiłam najbardziej słodkie japonki jakie w życiu miałam ;))) nie znoszę po domu chodzić w kapciach - nie ma opcji, żebym ubrała włochate "małpeczki" czy "hipopotamki" (chociaż jako nastolatka tato kupił mi "pieseczki"), idealnie sprawdzają się właśnie japonki - pomimo tego, iż zdaję sobie sprawę z tego, że są "niezdrowe", spełniają funkcję obuwia domowego :)
A tak wogóle - KAPCIE - sama nazwa jest taka jakaś dla mnie beznadziejna, problem kapci "w gościach" nęka mnie od zawsze... Często się zdarza, że przychodząc do kogoś do domu - proponują nam KAPCIE - co sugeruje zdjęcie butów itd. Pomijam problem tego, że mam awersję do chodzenia w cudzych butach - a "kapcie dla gości" należą do grupy "największego ryzyka" - nie wiem czy tylko ja tak myślę, czy to już zboczenie zawodowe (zaraz wyobrażam sobie wszystkie rodzaje grzybic i śmierdzące skarpetki poprzedniego gościa), ale czuję autentyczne obrzydzenie do zakładania u kogoś kapci (najczęściej tych mięciutkich, milutkich) - chyba wolałabym chodzić na boso. Pikanterii wszystkiemu nadaje fakt, że raczej nie powiem gospodyni o swoich wyobrażeniach względem jej kapci i sytuacja robi się patowa - zawsze próbuję wybrnąć słowami "ja nie chodzę w kapciach", "nie, nic nie szkodzi, że macie zimną podłogę/ nieodkurzony dywan etc.".
A najgorsze w tym wszystkim jest to, jak przychodzimy - załóżmy "na urodziny": odstawione, pięknie ubrane, uczesane, wyszykowane. I co? Wciskają nam na nogi góralskie kapcioszki... Cały czar naszej kreacji pryska a my czujemy się jak idiotki chowając stopy pod stołem, krzesłem, w ukryciu przed fleszem aparatu... Kapcie... U mnie w domu tego problemu nie ma - wszyscy chodzą w butach. Kropka.
I na koniec hit - jak bez photoshopa wydłużyć sobie nogi :))
Teraz zabieram się obiad - jutro post kulinarny :))
i wlasnie to w grecji jest super! chodzi sie w butach wszedzie! tu nie ma nawet przedpokoju, ani szafeek z butami przy wejsciu.. no ale z drugiej strony maja taka pogode,ze moga sobie na to pozwolic..
OdpowiedzUsuńhaha o kur.....cze jaka ja ładna tutaj :D
OdpowiedzUsuńja mam dokładnie ten sam problem - nie lubię ubierać obcych kapci ale z chęcią chodzę na boso :)
OdpowiedzUsuńRaaaaany!!! Nienawidzę tego!! Masz tu "kapciuszki dla gości", bleeee :( Przeważnie chodzę w takich sytuacjach na boso, bo głupio mi wejść w obuwiu, gdy gospodyni nie uprzedzi, że w butach można. A kapci po kimś też się brzydzę...Od czasu do czasu noszę swoje własne w wygodnym etui i po kłopocie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Malko
I to jest chyba najlepszy sposób! :)
Usuńhehe, również mam takie wyobrażenia co do kapci:D Zawsze mówię,że wolę chodzić bez kapci:) U mnie w domu wychodzi się z załozenia: goście wchodzą w butach, ale większość i tak ściąga swoje buty...
OdpowiedzUsuńA weekend ciekawy, niedaleko Lwówka Śląskiego mojego chłopaka ciotka ma pensjonat, lubię tam jeździć;)
Ja też nie wkładam ciapków w czyichś domach. Po pierwsze, to niehigieniczne, po drugie - wolę chodzić boso, niż nosić coś, co ktoś miał na stopach. Dla mnie to jak noszenie czyjejś bielizny.
OdpowiedzUsuńA ja zawsze ściagam buty wchodząc do czyjegoś domu. Dla mnie to jak brak szacunku dla pracy właściciela nad jego czystością, aby mu piachem ten dom zabrudzić.
OdpowiedzUsuńSama lubię chodzić na boso w domu i drażnia mnie najmniejsze brudki wbijające się w stopę (mam np kota i często zamiatam walający się żwirek). Spotykam ludzi, którzy przynoszą własne kapcie i ciutkę mnie to śmieszy, ale pozytywnie :)
Twoje japonki sa słodziutkie :)))
Wiesz co ja myślę,że to sprawa indywidualna w każdym domu - sama często w swoim domu chodzę w butach, praktycznie nigdy na boso,dlatego nie przeszkadzają mi paproszki - odkąd mam psy i króliki - przestałam na nie zwracać uwagę - chodzę w japonkach i nie czuję :)) A własne kapcie - czemu nie! (moja mama wozi zawsze własne :))
UsuńJa tez uważam-czemu nie. Kiedyś miałam sytuacje biznesową, gdzie spotykałam się z Panem u szefowej w domu, a pan redaktor przyniósł własne kapciuszki :) Kiedyś przychodził do nas fryzjer do domu i tez zawsze miał własne :)
UsuńI masz rację, ze to sprawa indywidualna dlatego należy szanować zwyczaje panujące w domu do którego idziemy :)
Ps. Mój kot to Ragdoll :)
ostatnia fota to fajna Pozoracja pozoracji !!!
OdpowiedzUsuń:PPP To Ty mi takie piękne łoże zmontowałeś i fotę z efektem nóg Cindy Crawford zrobiłeś! :PP
UsuńGofry z bitą śmietaną :D - mhm moje marzenie ale dietaaa mnie prześladuje :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia są świetne :)
Japonki są genialne , sama bym chciała takie posiadać ale na dzień dzisiejszy mam stanowczo za dużo butów , po prostu ostatnio coś za dużo ich kupuję :D
Co do kapci to masz rację :) Ja wcześniej chodziłam w kapciach ale jakoś teraz to mi się znudziło i wolę chodzić na boso lub w takich grubych skarpetach robionych na drutach mimo , że na dworze dajmy na to +30 ;D
Pomysł na wydłużenie nóg - ahaha świetny :D
u mnie w domu w czasie wizyt gości wystawiamy kapcie, ze jak ktoś chce to założy. czesto też je pierzemy ale jak ktoś nie chce to po co zmuszać jednak uważam, że w gościach najlepiej zdjąć buty, bo wiadomo, że przed wiekszymi imprezami zawsze wszystko jest w domu na blysk. co do chodzenia w butach w domu to też nie jest najlepszy pomysł. nogi się męczą to raz, dwa wnosimy na butach mnóstwo zarazków i to więcej niż jest w najbardziej zużytych kapciach no i chodząc wieczorem na boso po kąpieli wszystkie te zarazki zbieramy i kładziemy sie z nimi spać więc ja butom w domu mówie NIE
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam - wszystko jest sprawą indywidualną - jeśli ktoś sobie nie życzy spacerów po jego domu w butach (przykład: moja mama), należy to uszanować - idealnym rozwiązaniem wydaje się być noszenie własnych kapci w gości :)
UsuńJa po domu NIGDY nie chodzę na boso, nienawidzę stawać stopą na gołą podłogę (dywanów nie mam),dlatego zawsze zakładam japonki. Co do zarazków - mając zwierzęta wychodzące z domu (pies czy kot) - wnoszą one tyle samo bakterii i zarazków co przykładowo ja na butach. Nie wspomnę już o zwyczajach spania w łóżku z czworonogiem. Nie wszystko w naszym otoczeniu jest sterylne i nie można popadać w skrajności. Ale "kapcie dla gości" i maty prysznicowe (te takie piankowe lub na przyssawki) zawsze mnie obrzydzały...
i gofry z bita smietana :) mniammm juz za kilka dni bede tez sie nimi zajadac:)
OdpowiedzUsuńA dlaczego japonki sa niezdrowe? Ania robi Ci takie piekne zdjecia, a Ty jej paskudne wstawiasz...
OdpowiedzUsuńWcale nie paskudne, Anka fajnie wyszła :-)
Usuńświetna fotorelacja super wyglądałaś no i gofry mmmmmm ;) czekam an post kulinarny ;)
OdpowiedzUsuń