Zawody driftingowe - czyli "wyścig" organizowany po krętych uliczkach (w tym przypadku Karpacza), gdzie większość trasy pokonuje się w poślizgu. My oczywiście stanęliśmy na samym zakręcie :P - czymże by było życie bez emocji i szczypty niepewności? Ja uświadomiłam sobie jak blisko te auta od nas przejeżdżały, a raczej się ślizgały - na sam koniec, kiedy odkładałam aparat :P Jakoś słowa Jacka "tutaj tak trochę niebezpiecznie jest stać" - były dla mnie niesłyszalne i nie docierały :P
Ale żyjemy, jesteśmy cali, nic się na szczęście nie wydarzyło a ujęcia... pierwsza klasa :)
Ale żyjemy, jesteśmy cali, nic się na szczęście nie wydarzyło a ujęcia... pierwsza klasa :)
Zrobienie ostrego zdjęcia graniczyło z cudem - palenie gum na zakrętach było tak ostre, że w trakcie przejazdu widać było głównie szary dym... Gratis kibice byli oblepieni skrawkami gum z opon... :)))
W "dwójkach" nie zabrakło stłuczek - kibice zabierali do domu pamiątki w postaci szczątków elementów karoserii :P
Prawda, że by mi taki pasował? :PPPP
Silnik w starym BMW - prosto z Corvetty!!!
Z Pawłem Trelą po wygranej rundzie :)
Czyżby prowokacja? ;))
Wnętrze takiego wozu:
I szybka naprawa ;) A ja się przejmuję ryską na aucie...
Wymiana kół przed startem w Nissanie Pawła Treli
"Pokaż cycki dam ci ciastko" - ciekawe czy są chętne??
Nooooo, do klasy ekonomicznej to tych aut zaliczyć nie można. Podobnie jak samych zawodów :P
Na jedne zawody potrzeba 6 kompletów opon!
Zamiast światełek - LUSTERECZKA!!!
(może należy do kobiety?)
No i po zawodach. Samochody nie wracają "o własnych siłach". Mają "garaże na kołach" - transportowane są TIRami, w których zamontowane są ruchome platformy. Na górę wchodzą dwa, na dół jeden + sprzęt (namioty, części itp.)
Dekoracja i lanie szampana!
I oczywiście zawodnicy w podrzucie :) Gratulacje!!!
Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam zawody driftingowe :D ale u mnie to niejako zboczenie zawodowe hehe.
OdpowiedzUsuńooo, czyżbyś miała do czynienia z rajdami?
UsuńFajna impreza ;))
OdpowiedzUsuńSuper ;) w końcu ktoś o podobnych zainteresowaniach ! :D
OdpowiedzUsuń:) Wszystko co głośne i szybkie jest mi bliskie ;)))
UsuńWOW :O
OdpowiedzUsuńMój znajomy był też w niedzielę w Karpaczu. bardzo żałuję, że wcześniej nie wiedziałam o takim wydarzeniu, może udałoby mi się namówić mojego A. i zawitać, mogłybyśmy się spotkać, jeśli miałabyś ochotę. Kochana, dawaj mi znać jeśli będziesz wybierała się np do Wrocławia, czy będzie się działo coś ciekawego. W niedzielę może uda mi się zorganizować czas wolny.
OdpowiedzUsuń:)) Staram się na blogu zawsze opisać swoje większe plany dzień wcześniej (pisałam karpackim drifcie w sobotę) ;) Druga sprawa to to, że często podejmuję decyzję o wyjeździe pod wpływem chwili i sama nie jestem w stanie przewidzieć gdzie mnie w danym dniu rzuci :PPP
UsuńOd października będę praktycznie w każdy weekend we Wrocławiu - może w któryś uda nam się spotkać :)
Piekielna moc, anielskie piękno ten napis zdaje mi się, że do Ciebie pasuje idealnie czyż nie?;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Monika
Ale bajka, fantastycznie że mogłaś to wszystko zobaczyć na żywo:)
OdpowiedzUsuńSzalona kobieto, czy Ty kiedyś odpoczywasz?? :P :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w ten sposób :))
Usuńkurcze, bylam w karpaczu:)! byłam:) w tym samym czasie:)
OdpowiedzUsuńTe zwody to musiało być naprawdę świetne przeżycie :) Następnym razem zabierz mnie :D
OdpowiedzUsuń