Translate

poniedziałek, 24 września 2012

Weselna "Mała czarna" z baskinką

Zgodnie z obietnicą - część II wesela :) No, może nie wesela a weselnej kreacji. W opcji drugiej postawiłam na czerń - pomyślałam, że założenie tej sukienki na samym początku "nie wypada" - wkońcu czarna kiecka z czarnymi dodatkami (buty, futro, płaszcz) kojarzyć się może ze stypą (ewentualnie sylwestrem) - a nie chciałam zostać źle zrozumiana :P
Sukienkę kupiłam dobry rok temu - z katalogu wysyłkowego - okazało się, że jest idealnie skrojona, świetnie leży  ( i przez przypadek dostało mi się dwie sztuki ;)). Po oczepinach zmieniłam więc barwy z pasteli na demoniczną czerń - ale mówiąc szczerze o tej porze niewielu gości zauważa zmiany :P Jak wyszło, oceńcie :)



I jeszcze fryzura - warkocz dobierany. Nie do końca byłam z niej zadowolona od samego początku... Nie dość, że musiałam jechać 130 km na godz. 10 rano do fryzjera, to na miejscu okazało się, że fryzjerka, która ma mnie czesać bardzo się spieszy i zrobiła przerażoną minę, że wogóle ja chcę jakąś fryzurę bo ona ma dzisiaj generalnie wolną sobotę... Mnie zapisała do niej koleżanka, która powiedziała jej, że chcę tylko włosy wyprostować... No cóż... Nie zapowiadało to niczego dobrego...
Jako, że fryzjerka strasznie się spieszyła, nic jej nie wychodziło. Zmieniałyśmy koncepcję 3 razy, ponieważ wmówiła mi, że włosy (clipy) nie chcą się kręcić (dziwne, że Ania nigdy na to nie narzekała...) W trakcie zaplatania mi tych włosów chyba trzy razy zadzwonił do niej mąż z awanturą, dlaczego jeszcze nie wraca do domu, BO PRZECIEŻ DZISIAJ MA WOLNE! A ona się do telefonu, nad moimi uszami tłumaczyła... 
Ostatecznie coś tam na głowie mi powstało i dla świętego spokoju zrezygnowałam z kręcenia - bo efekt miał być zupełnie inny... 
Fryzurę jednak jakąś miałam, ale na zasadzie "lepszy rydz niż nic" - najgorsze jednak były wychodzące mi miejscami szpilki i kosmyki z tyłu. Najbardziej jednak żal moich włosów - dawka lakieru i tapirowania wystarczy im na najbliższy rok... ;)))))))


PODSUMOWANIE:
Wesele zaliczam do bardzo udanych - również ze względu na stan swoich stóp ;) Strasznie bałam się, że nowe buty mnie obetrą - zabezpieczyłam się nawet przed tą ewentualnością kupując w aptece żelowe plastry przeciw odciskom. I powiem Wam szczerze - "G" są warte...  Pomysł owszem, niezły, plastry są duże, przyklejane na pięty, cieliste, całkowicie niewidoczne. I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że po pierwszych tańcach plastry zaczęły migrować mi po całych stopach... Klej, który wydawał się początkowo mocny - przy dłuższym pobycie na skórze niestety puścił i plastra już nie dało się przykleić. Szkoda :( Dobrze, że buty się spisały - i cieliste i czarne były bardzo wygodne! (ale siniaka na pół stopy mam :P)

Ach... zapomniałabym... W dzień wesela wyszła mi na ustach opryszczka. Dzisiaj wyszła następna po drugiej stronie... Dlaczego mnie to nie dziwi??
(na szczęście w porę kupiłam zovirax :P)


27 komentarzy:

  1. O, ta kreacja również bardzo ładna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że weselisko się udało mi dobrze się bawiłaś mi osobiście bardziej podobałaś się w pierwszej kreacji ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Sukienka jest świetna i masz idealną figurę do niej. Myślę, że do kolorów nie ma się co przejmować na weselach, teraz wszystko wolno.... Pamiętam jak oglądałam chyba na NK zdjęcia z wesela znajomej i na zdjęciu obok niej dwie koleżanki ubrane w białe sukienki, więc gdybym nie wiedziała która to panna młoda to bym nie zgadła:) Moim zdaniem tylko odcienie bieli trzeba zostawić pannie młodej a dalej jak już się chce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, nie zrobiłabym tego Pannie Młodej - biel powinna należeć w JEJ dniu, tylko do NIEJ :))

      Usuń
    2. pytanie czemu na ślubie Kwaśniewskiej jej mama była ubrana na biało?:P

      Usuń
    3. Może nie chciała być "niezauważona"? Nie wiem, może mamie wolno ;)))

      Usuń
    4. Po pierwsze mama Kwaśniewskiej nie była na biało - większosc ludzi ma chyba nie podkręcone monitory albo cos z oczami :p Pastelowy , jasny róz to nie biel..po drugie czerń tez nie jest kolorem raczej mile widzianym wg SV, to kolor żałobny..ale chociaz dobrze, ze przebrałas sie w trakcie wesela a nie wystapilas w niej od samego poczatku, bo troszke wygląda pogrzebowo niestety. Jest cała masa kolorów, mysle ze na wesele powinno sie stronic od bieli i czerni i juz..Pozdro

      Usuń
  4. fajne obie kreacje :) ale jak czytałam o fryzjerkach i robieniu Twojej fryzury to nóż mi się w kieszeni otwierał, nienawidzę takich sytuacji, takiej firmie należy się opieprz solidny, no bo jak klient jest umówiony to ma wyjść zadowolony, a odbieranie telefonu podczas robienia włosów to po prostu totalna porażka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety fryzjerka sama sobie na opinię pracowała... Ja też nie wyobrażam sobie odbierania tel podczas zajmowania się klientką... Że o wyłączeniu dźwięku nie wspomnę...

      Usuń
  5. Śliczna fryzura, kreacja też, ale Aga- silikonowe ramiączko wygląda okropnie zwłaszca na zdjęciu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem... Przypomniało mi się o nim właśnie jak oglądałam zdjęcia :P zapomniałam go odpiąć...

      Usuń
    2. Wystarczyło kupić biustonosz z takimi silikonowymi paskami pod biostem i ramiączka nie byłyby potrzebne ;) ale wygladałaś slicznie ;)chociaż fryzurka mi się nie bardzo podobna, ale okoliczności nie były sprzyjające ;)

      Usuń
  6. Fryzurę masz piękną, jak oglądałam zdjecia z poprzedniaego posta, myslalam ze to zwykly warkocz :) a tu taka niespodzianka. Bardzo ladnie wygladaja kobiety tak uczesane na wiekszych uroczystosciach - chociaz to ostatnio bardzo popularna fryzura! :)
    czarna sukienka tez mi sie podoba, ale szczerze mowiac pastele bardziej do Ciebie pasuja :) ot takie moje zdanie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Co to za dziwny zwyczaj z tą zmianą kreacji na weselu? Rozumiem Pannę Młodą, która nie chce zniszczyć sukni i po oficjalnej części przebiera się w coś innego, ale goście weselni?

    Swoją drogą wyglądałaś bardzo ładnie :)
    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Powiem Ci, że nie wiem skąd taki zwyczaj, ale bardzo dużo kobiet się przebrało. Ja sukienkę zmieniłam tylko dlatego, że w pewnym momencie zaczęła mnie strasznie "pić" pod biustem (czyżbym za dużo zjadła? :P). A czarną wzięłam na wypadek poprawin - całe szczęście ;)))

      Usuń
  8. fryzura genialna, sukienka jeszcze lepsza;)

    OdpowiedzUsuń
  9. piekna kiecuszka:)))wygladalas bosko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ale ślicznie wyglądałaś ! :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę ładnie Agnieszko. Warkocz wyszedł perfekcyjnie, sukienka ślicznie leży, a Twój uśmiech ... cudowny.
    Od jakiegoś czasu zaglądam do Ciebie i stwierdzam, że jesteś super fajną kobietą. Polubiłam Cię za szczerość i "normalność". Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
  12. Prześlicznie wyglądałaś w tej sukience!! I fryzura też świetna! Gdybym tylko ja umiała takiego warkocza sobie zrobić... Muszę koniecznie poćwiczyć :-) A sama wizyta u fryzjera brzmi przerażająco. Boli mnie wszystko na samą myśl o całym tym suszeniu, o lokach - nie wspomnę o fachowej fryzjerce i jej wolnym :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Sukienka świetna, rzeczywiście dobrze dopasowana i warkocz też mi się podoba ;D Fajnie, że się dobrze bawiłaś!

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę zjawiskowo wyglądałaś, sukienka przepiękna a i warkocz mi się podoba :) Najważniejsze że jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze! :***

    OdpowiedzUsuń
  16. faktycznie sytuacja u fryzjera dziwna, chociaż by z tego względu, że ty czułaś się nie komfortowo, teoretycznie jesteś klientką i kto kogo źle zapisał, źle przekazał nie twoja wina a sprawa powinna być załatwiona między nimi. Co to za przyjemność chodzić do takiego fryzjera

    OdpowiedzUsuń