Dla niewtajemniczonych: półtora tygodnia temu znalazłam go pod drzwiami wejściowymi - wystraszonego, nie umiejącego jeść,latać. Był łatwym kąskiem dla kotów i psów. Bez problemu dał się wziąć w ręce, jego wiek gołębiarz określił na 3 tygodnie. Przez 5 dni był karmiony ręcznie, zamieszkał na naszej werandzie w psim kennelu (duża klatka) i dostał zacne imię "Maurycy". Dzisiaj postanowiliśmy wypuścić go na wolność i z tego skorzystał. Powodzenia Maurycy!
Zdjęcia nie są najlepszej jakości, bo robione były szybko, żeby ptakowi oszczędzić stresu. A sam maluch wyleciał z moich rąk bardzo szybko :))
Poleciał na...parapet :)
Tak wyglądał na początku
A tak po "odchowaniu"
Niesamowita przygoda. Maurycy na pewno zapamięta Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia Maurycy :-)
szybko urósł :D
OdpowiedzUsuńPiękny gołąbek :) Uwielbiam ptaki! :>
OdpowiedzUsuńAleż się zmienił! Długo siedział na tamtym parapecie?? :)
OdpowiedzUsuńUwolnić Maurycego,misja wypełniona:D
UsuńTrochę się zastanawiał ;) ale poleciał w świat, na wolność... Ciekawe czy kiedyś mnie odwiedzi?
UsuńP.S- Wszystkiego najlepszego:) Pochwal się swoją kolekcja,koparka mi opadnie :) Zapewne masz profesjonalną kolekcję:)
OdpowiedzUsuńPiękna metamorfoza!
OdpowiedzUsuń:)
Kto by pomyślał co? :)
Usuńpiękna sprawa ocalić jakąś istotę :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę masz gołębie serce :)
:) serce by mi pękło gdybym go pod tymi drzwiami wtedy zostawiła... Mam nadzieję, że mu się uda.
Usuńojejku. gratuluję. raz znalazłam w dużo gorszym stanie wróbelka... niestety nie udało się mu. to cudowne, że są jeszcze ludzie, których obchodzi los malutkich istnień...
OdpowiedzUsuńAle masz dobre serduszko:) fajnie, że ocaliłaś tego gołąbka. Ja też uwielbiam zwierzęta i sama też pewnie bym się nim zaopiekowała. Mam nadzieję, że będzie mu dobrze na wolności i sobie tam poradzi!
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że często słyszałam słowa: przeciez gołąb to szkodnik, jak można ratować gołębia?? :///
OdpowiedzUsuńDobra, wrażliwa z Ciebie istotka. Widzę, że nie tylko masz włosy jak anioł, ale musisz mieć też piękne serce :). U mnie też się tak życie układa, że większość moich zwierzątek trafiła do mnie po przejściach - myszka Adaś, kupiona jako pokarm dla pająka ;(, papużka Wallie, porzucona przez właścicielkę ( nie umiała latać :( ), Lucky - bardzo schorowana, trzymana w paskudnych warunkach rybka akwariowa ( nie umiała pływać :( ). Nie wiem, jak to działa, ale wdzięczność i serce, jakie okazuje człowiekowi zwierzątko "z historią", jest niezwykła. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń