Translate

czwartek, 11 kwietnia 2013

Dowłosowe nowości - oleje, wcierki, odżywki

Bardzo wszystkim dziękuję za tyle miłych komentarzy pod wczorajszym postem! Bałam się tej zmiany ale chyba dobrze, że nareszcie się zdecydowałam :)

Jedyny człowiek na zdecydowane "NIE" to póki co Jacek - chociaż jeszcze mnie nie widział :P Stwierdził PODCZAS ROZMOWY TELEFONICZNEJ, że na pewno mi brzydko, bo "Tobie pasuje TYLKO taki jaki miałaś!"
hahaha. Nie widział ale mu się nie podoba - ot męska logika ;))

Kontynuując temat włosów - uznałam, że przydałby się jakiś post pielęgnacyjno - atualizacyjny. Ba! Nie tylko post! 
Podczas sesji zdjęciowej moje włosy dość mocno dostały w kość... Codziennie kręcenie, prostowanie, suszenie i hektolitry lakieru do włosów z pewnością nie zrobiły im dobrze. Dodatkowo plany przyciemnienia (a więc ponownego farbowania) włosów zmusiły mnie do doposażenia półki pt. "kosmetyki do włosów" - i ta półka - podobnie jak makijażowy koszyk - podejrzanie szybko i nagle zaczęła świecić pustkami; od kilku dni została mi tylko oliwka dla dzieci, resztki oleju musztardowego i końcóweczka Alterry... Taki stan rzeczy oczywiście był nie do przyjęcia, przysiadłam się w końcu do porządnego zamówienia. Tylko z uwagi na moją ostatnią przedłużającą się z dnia na dzień nieobecnością w domu, a co za tym idzie - "tyłami" w tematyce KWC i nowinek do włosów - byłam zdana tylko na siebie. W zamówieniowym koszyku znalazło się więc kilka produktów znanych i polubionych jak i kilka zupełnych nowości podpatrzonych "gdzieś, kiedyś" u Was na blogach. Blogi włosomaniaczek bardzo zaniedbałam :((( Mam nadzieję, że chociaż część z zamówionych mikstur okaże się strzałem w 10!
Na pierwszy rzut - Green Pharmacy. Z firmą nigdy wcześniej nie miałam do czynienia, za to BARDZO dużo o nich czytałam - i opinii pochlebnych i bardzo obojętnych. Poza chyba najbardziej typowymi, znanymi buteleczkami olejków: łopianowego ze skrzypem polnym oraz łopianowego z czerwoną papryką (szkoda, że są takie malutkie!), w koszyku znalazły się również:
łagodzący płyn do higieny intymnej z szałwią oraz Eliksir ziołowy do włosów - wzmacniający, przeciw wypadaniu.
Elisir ziołowy działa na zasadzie wcierki - nie jest odżywką do włosów. Drugą wcierką jest znany i bardzo polubiany (zresztą nie tylko przeze mnie) Jantar Farmony. Standardowo w ilości sztuk 2 - niewątpliwą wadą tego preparatu jest jego słabiutka ekonomia - znika w mgnieniu oka ale działa rewelacyjnie!
I Marion spray - ocet z malin. Gdzieś coś mi się kiedyś na jego temat obiło o uszy... Nie bardzo pamiętam czy tego kogoś zachwycił czy nie - w każdym razie uznałam, że raczej zaszkodzić mi nie powinien. Pojemność: 120 ml. więc też jest maleńki.
Oleje:

Olej kokosowy - bardzo długo byłam wierną fanką Vatiki kokosowej jednak ostatnio moje włosy bardzo się na nią obraziły. Namierna, niczym niewytłumaczalna suchość moich piórek była sygnałem do dłuższej przerwy od niej - postawiłam więc tym razem na czysty, niczym nie "podbajerowany", najzwyklejszy olej kokosowy (który może być stosowany również w kuchni). Mój półkilowy osobnik nie pachnie i jest bardzo twardy.
Green Pharmacy Olejek łopianowy z czerwoną papryką - za zadanie ma wzmocnić włosy, odżywić cebulki, pobudzić wzrost itd. Istne "czary mary", co z tego wyniknie - się okaże.
Green Pharmacy Olejek łopianowy ze skrzypem polnym - j.w. PODOBNO włosy przestają wypadać, robią się gęste, mocne i lśniące...
Dabur AMLA - stara dobra, zielona Amla którą poznałam dzięki Adzie dobrych kilka miesięcy temu. Tym olejem zachwyciłam się od razu - moje włosy bardzo ją lubią, nos również (uwielbiam jej zapach!), bardzo długo jej u siebie nie gościłam więc tym razem była olejem "must have"!
Maska: Henna Treatment Wax. Maska budząca spore kontrowersje - przez niektórych znienawidzona (za skład) przez innych uwielbiana (jakimś cudem działa). Ja zamówiłam ją pod wpływem chwili nie sprawdzając wcześniej czy to dobry wybór... W ofercie była więc kliknęłam :P
Jakie ma minusy? Minusy widać na pierwszy rzut oka - SLS (nawet nie SLES, pytam po jaką cholerę wpakowany do maski???), parabeny, alkohol... Skład dziadowski. Doczytałam też właśnie przed chwilą, że nie wolno jej zbyt długo przetrzymywać pod ręcznikiem (przeproteinowanie = wysuszenie włosów). Nie wiem co z nią począć...
I na sam koniec precioza od Adriany (ona zawsze przywiezie mi coś extra z Irlandii!)
Saszetkowe SANCTUARY: scrub do twarzy, duet Detox do włosów (peeling helatujący do włosów + maska) i masło do włosów.
I kolorówka z "Bootsa" - cienie i kredka. Jeszcze nie próbowałam ale... jestem pod ogromnym wrażeniem ich napigmentowania (zwłaszcza trójeczki) - mam nadzieję, że i na powiekach spowodują u mnie efekt WOW.
Jak widać ostro wzięłam się za intensywną pielęgnację i zachętę włosów do wzrostu - dla wzmocnienia efektów wracam też do picia skrzypu z pokrzywą. Dlaczego tego wszystkiego jest aż tak dużo? Ponieważ wiem, że włosy nie lubią monotonii; staram się nie dopuszczać do sytuacji kiedy na półce zostaje mi jeden szampon, jedna odżywka i ostatni olej... Recenzje wkrótce - teraz wielkie testowanie.
Włosy rośnijcie zdrowe!

9 komentarzy:

  1. Znam kilka rzeczy i u mnie sie sprawdziły czyli- olej kokosowy, olejek Green pharmacy z czerwona papryką , i ocet z malin..

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo lubię Jantar i maski do włosów wax

    OdpowiedzUsuń
  3. hoho, ile tego! ;) czekam na Twoje wrażenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. nic z powyższego nie miałam, chociaż na spray od mariona się czaję:) muszę się wziąć bardziej w garść z pielęgnacją włosów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie ciekawi Alma Dabur :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a zamiast tej maski z sylikonami i parabenami nie mogłaś wziąć biowaxa do blondu? Zachwalają i naturalny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wszystko co pokazałaś.
    Lopianowy z czerwoną papryką jakoś mi podszedł więc podałam dalej ;)
    Kokosowy - moja miłość od b. długiego czasu, stosuję na włosy ale przede wszystkim jako balsam do ciała!
    Cudowny jest w tej roli! Wypróbuj koniecznie!
    Amlę również uwielbiam, w sumie to najczęściej właśnie ją stosuję na włosy.
    Uwielbiam ją za zapach również. Syn stwierdził, że zalatuje "kocią kuwetą tuż przed jej czyszczeniem: :D
    Mąż już przywykł, nawet polubił ;)

    Pozdrawiam serdecznie!
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  8. Faceci czasem potrafią rozwalić na łopatki ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również jestem posiadaczką wszystkich tych cudeniek oprócz waxa. Jantar wiadomo KWC chyba dla wszystkich ;)
    Olejek z czerwoną papryczką może nie spowodował szybszego wzrostu,ale pojawiło mi się dzięki niemu mnóstwo babyhair :)Tak samo zresztą jak po eliksirze ziołowym. Polecam bardzo z Green Pharmacy jeszcze balasam z olejkiem łopianowym przeciw wypadaniu, naprawdę mi pomógł, a włosy są po nim baaardzo lśniące i mięciutkie :)

    Mam prawie pół butelki Amli i prawie całą oleju kokosowego, których nie używam, jeśli ktoś ma chęć proszę o kontakt:))) Oddam za free :)

    Pozdrawiam Aguś i miłego testowania tych hiciorów :)

    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń