Pojechałam dzisiaj do stolicy Dolnego Śląska załatwić dość ważną dla mnie sprawę (ale o tym później). Oczywiście będąc tak blisko Rynku nie mogłam tak od razu wrócić do domu ;))) Mając towarzystwo, postanowiliśmy ulokować się w jakiejś knajpce na dworze - zjeść coś dobrego, napić się kawy... Wybór padł na "GRECO" - "grecka" restauracja w samym Ryneczku. Ludzi - no może przy 3 stolikach. Zamówienie złożone, sztućce przyniesione, kawa również. Przychodzi czas na zupę dla kolegi. Ja czekam. Mija 20 min, Pani obsługuje sobie nieśpieszno nowych klientów, przynosi im jedzenie. Pytam więc, czy przypadkiem o nas nie zapomniała? Otrzymuję odpowiedź "NIE!! Czekałam aż pan zje zupę" (oczywiście z miną jakbym zapytała, czy da mi coś za darmo.) Mmmhmmm....no to bardzo miło, że czeka, aż Pan się naje zanim kobiecie przyniesie talerz... Po czym przynosi koledze następne danie. Ja zaczynam tracić nerwy, odechciewa mi się zamówionego dania... Kolega zjadł - ja głodna. Nie wytrzymałam, wyobraźcie sobie, że PANI ZAPOMNIAŁA... Ja rozumiem zapomnieć, jeżeli jest dużo ludzi - a skoro zapomina, niech sobie zapisuje. Pani więcej stała pod murem niż obsługiwała - cały czas tylko 3 stoliki zajęte. Została raz przeze mnie upomniana.
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że słowa "ZAPOMNIAŁAM" powiedziała jak gdyby nigdy nic i zapytała, czy "w takim razie ma je przynieść". Moja cierpliwość się kończyła - a jako, że jestem dość porywcza, starałam się trzymać emocje na wodzy... "NIE PROSZĘ PANI! Odechciało mi się po godzinie." Po czym kelnerka zaczęła wrzeszczeć na mnie histerycznie, opierając się o stolik, że mam na nią nie krzyczeć (mówiłam podniesionym tonem) i Uwaga: "Proszę nie patrzeć na mnie takim wzrokiem, dlaczego Pani tak na mnie patrzy, ja sobie nie życzę!!!!!!!!". Myślałam, że mnie zje...
Z rachunkiem przysłała koleżankę...
Znam "grecki temperament", ale chyba zatrudnianie ludzi z tak słabą psychiką i porywczością do polskiej knajpy, gdzie o klienta się walczy (o pracę również!) jest jak samobój... Czułam się jak za czasów PRL... Afera oczywiście zainteresowała resztę klientów i nie sądzę, żeby wrócili do restauracji z tak piekielną obsługą! Jeszcze trochę a kelnerka chyba by mi przywaliła :PPP
Standardowo Kierownika nie było więc przelałam swoje żale na drugą - o wiele milszą już blond-kelnerkę, która grzecznie wysłuchała i przeprosiła. No czegoś takiego to ja W ŻYCIU nie widziałam...Tak więc restauracji NIE POLECAM!
Chyba muszę sobie zrobić przerwę w podróżowaniu, bo albo zamkną mi toaletę przez rycerzy albo jedzenia nie dadzą... Chyba wisi nade mną jakieś fatum :P
Za to przynajmniej pocieszyłam oczy widokiem dawno już nie widzianego Rynku. Zachwyciłam się również grafficiarzami - malowali pięknie! Z malutkiego wydruku trzymanego w ręce... :) Żałowałam, że nie zobaczę efektu końcowego :(((
Załatwiłam też ważną sprawę. Ogłaszam, iż JESTEM STUDENTKĄ :))) Od października zaczynam Rok Akademicki na 2-letnich studiach magisterskich :)
a ta Pani to w ogole Greczynką była :>?
OdpowiedzUsuńA skąd!!! Za to porywczość iście grecka :P
Usuńtak tez myslałam, bo grecy są bardzo mili dla innych, gdy Ci inni zostawiaja u nich kase ;))
UsuńJa bym ją chyba rozszarpała za takie coś ! Co za tupet wogóle ! Masakra !
OdpowiedzUsuńdawno nikt mnie tak nie zagotował... Kolega się ze mnie śmiał, bo myślał, że wybuchnę z nerwów ;)))
Usuńhmmmm ... a ja miałam zamiar w najbliższych dniach wybrać się do tej knajpki ...:( a szkoda:(
OdpowiedzUsuńAhhhh Wrocław:)
Oj nie, nie polecam. Ale na szczęście w Ryneczku wybór jest tak duży, że bez trudu powinnaś znaleźć sympatyczniejszą restaurację :))
Usuńtylko właśnie szukam greckiej knajpki, ale nie za drogiej:)
UsuńMyślę że powiedzenie "klient twój pan" w dzisiejszych czasach już prawie nie ma znaczenia. Coraz częściej się zdarza że ekspedientki czy kelnerki są mało uprzejme. Ja rozumiem, że można mieć gorszy dzień ale po co od razu wyżywać się na kliencie?!! Czasami naprawdę trudno ludzi zrozumieć. Ja się nie umie rozmawiać z ludźmi to trzeba poszukać takiej pracy, gdzie nie ma się w niej kontaktu z nimi. Nie przejmuj się, nie warto sobie psuć weekend z tego powodu. Ps. Mam nadzieję że napiwku kolega nie zostawił :)))
OdpowiedzUsuńMało uprzejmie to mało powiedziane! To była najzwyklejsza chamka! Zdecydowanie nie nadająca się do pracy z ludźmi...
UsuńJuż teraz to mi przeszło, ale tak mi ciśnienie podniosła, że myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok...
Napiwek - no co Ty, jeszcze tego by brakowało... :)))
uwielbiam to miasto:)) ma swój klimat:)
OdpowiedzUsuńO kurdę!To faktycznie jakaś dziwna kelnerka:/Znając mnie to ja upomniałabym się o jedzenie raz i wyszłabym bez awantur:p Moze Pani miała gorszy dzień?:D
OdpowiedzUsuńTo fajnie,że załatwiłaś wszystko:> Witaj w świecie studenckim:)
Wiesz, ja też z chęcią wyszłabym stamtąd po pół godzinie - szkoda mi było jednak kolegi samego tam zostawiać :P
UsuńPani gorszy dzień niewiele klienta interesuje - nawet gdyby, nie upoważnia jej to do wydzierania się na klientów!
przygody w restauracji nie zazdroszczę ale gratuluję młodej studentce ;p - sama od października wracam na uczelnie i też mam 2 lata do końca wiec jakby nie było jedziemy na jednym wózku ;)
OdpowiedzUsuń:))) hehe, już nie takiej młodej - bardziej "świeżej" :PPPP Madziu, Tobie również gratuluję i życzę powodzenia na Uczelni!
UsuńNiestety mi tez zdarzało się, że kelnerka zapomniała o moim zamówieniu. I to chyba ze 3 razy. Mój facet zawsze dostaje swoje danie na czas a o moim skromnym ( w porównaniu do jego) po prostu się zapomina.
OdpowiedzUsuń.. tez zastanawiam się nad studiami II stopnia, przydałoby się w końcu zrobić "magistra" bo licencjat jakoś mnie nie satysfakcjonuje - niby wyższe, ale tak jakoś bez przekonania:)Tylko na razie brak mi czasu, pół roku w Polsce, pół w Danii - nie wiem jako to pogodzić ze studiami.
Ja też uważam, że licencjat, to takie "niepełne" ;) Ja byłabym już na ostatnim roku, gdybym się nie spóźniła z papierami w zeszłym roku...:///
UsuńFaktycznie studia zabierają dość dużo czasu, ale z pewnością w przyszłości zaprocentują! Na studiach licencjackich mieliśmy dziewczynę, która CO TYDZIEŃ (bo tak są u nas zjazdy) dojeżdżała z... Holandii. I studia skończyła :))))
Gratuluje przyjęcia na studia ciężko było się dostać?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nie było ciężko, tak naprawdę to formalność, bo Uczelnia jest prywatna a ja będę studiować nistacjonarnie :)
UsuńA PRZECIEŻ KLIENT NASZ PAN! No cóż, do niektórych jeszcze nie dociera :) Ale to nie zmienia fakty, że kocham Wrocław i wrocławski Rynek! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego byłam w takim szoku, w dzisiejszych czasach, gdzie o klienta się walczy i o pracę jest ciężko - taka sytuacja jest dla mnie nie do przyjęcia...
UsuńJa mieszkam we Wrocławiu od zawsze i to w samym centrum, więc przykro się czyta, że miałaś takie doświadczenia, ale mam nadzieję, że ten incydent nie zmieni Twojego nastawienia do Wrocławia;) Na Rynku i w pobliżu jest mnóstwo fajnych miejsc z miłą obsługą, a w moim odczuciu trafiliście do najgorszego! Swego czasu chodziłam do tej restauracji w miarę regularnie, chociaż wtedy był to jeszcze Redy's (mam nadzieję, że dobrze napisałam) i byłam zawsze zadowolona. W momencie przejęcia jej przez GRECO wszystko się zmieniło, strasznie długo czekałam na danie, a jedzenie było okropne! (raz nawet kazałam sobie wymienić mięso bo miałam wrażenie, że jest zepsute). Na szczęście obsługa nie była aż tak beznadziejna jak w Twoim przypadku, ale do najmilszej też bym jej nie zaliczyła. Reasumując gorąco polecam Wrocław i restaracje na Rynku ale GRECO omijajcie (no, może jeszcze Sphinxa, ale to chyba moja subiektywna opinia;))
OdpowiedzUsuńDodam tylko, że pierwszy raz postanowiłam skomentować wpis na blogu jakmikolwiek, nie wiem co mi się stało, może lokalny patriotyzm się we mnie obudził i poczułam nieodpartą potrzebę obrony Wrocławia;) A może dlatego, że uważam, że masz talent i piszesz w taki naturalny sposób, który sprawia wrażenie, jakby się z Tobą rozmawiało przy kawie i to jest super:) Pozdrawiam gorąco!
Honorata
Bardzo dziękuję :))
UsuńOczywiście jeden incydent w marnej knajpie z beznadziejną obsługą nie jest w stanie obrzydzić mi całego miasta - Wrocław bardzo lubię (aczkolwiek tylko wypadowo, nie chciałabym tam mieszkać), Rynek jest przepiękny!
O Sphinksie też nie słyszałam zbyt dobrych opinii dlatego nigdy nie biorę go pod uwagę - na szczęście w Rynku jest tak dużo knajpek, że jest w czym wybierać :) Osobiście uwielbiam chodzić do Renomy na naleśniki! Wersja z kurczakiem, serem i szpinakiem jest moim faworytem, swego czasu jadłam je co weekend i był to nasz obowiązkowy punkt między wykładami :))
ja już nauczyłam się w większych restauracjach mówić, kiedy ktoś zamawia zupę, a ja nie, a potem dwa dania, że do zupy może pani podać moje danie
OdpowiedzUsuńbo kiedy pracowałam w restauracji kazali nam pytać o to,
bo prawidłowo najpierw mam podać zupę a potem dopiero dwa dania, ale żeby drugiej osobie nie było dziwnie, pytałam, czy pani życzy sobie drugie danie z daniem kolegi czy też razem z zupą i tyle...
a co do pani która Ciebie obsługiwała - czasami brak słów
aga, ja tylko chce powiedzieć, ze uwielbiam Ciebie i Twojego bloga - świetnie się go czyta:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magda
Dziękuję kochana :***
UsuńAgnieszko, gratulacje z okazji podjęcia studiów. Człowiek powinien się uczyć cale życie, wtedy życie ma sens. Ja w lipcu obroniłam tytuł magistra socjologii, a teraz od października zaczynam kolejne studia, tym razem 3-letnią anglistykę. I już przebieram nogami z radości.A mam prawie 40 lat:). Pozdrawiam! Ania
OdpowiedzUsuńo jeeeeej, gratuluję samozaparcia i... takich chęci!!! Ja póki co nie dopuszczam do siebie myśli, że czekają mnie kolejne 2 lata jazdy w te i we w te w każdy weekend po 130 km. w jedną stronę...
UsuńNa szczęście czeka mnie tam też wiele dobrego - zajęcia, nowe znajomości, stare znajomości, koleżanki z poprzednich studiów, wrocławski klimat. Mam nadzieję, że wszystko się zrównoważy :)
bardzo dobrze ze o tym napisałas!przykre ze w takich miejsach takie babsztyle pracuja...ja bym chyba złozyla skarge na nia,zmieniając temat bardzo fajnie sie Ciebie czyta,zawsze napiszesz cos ciekawego od siebie,dodajesz ciekawe zdjecia z miejsc w których byłas :) w przeciwienstwie do innych niektórych blogów ''o niczym'' K.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za słowa, cieszę się, że Was nie zamęczam pierdołami i wchodzicie tutaj dla przyjemności ;))
UsuńSwoją drogą uważam, że powinno się zamieszczać w internecie opinie z miejsc, w których się było. A już tym bardziej wtedy, kiedy zostaliśmy potraktowani po chamsku.
Znając mnie i mój charakter w takim momencie zrobiłabym zapewne awanturę na całą restaurację , bo nie wytrzymałabym z nerwów ! Brak słów by opisać tę sytuację ;/
OdpowiedzUsuńA więc teraz będzie pisała do nas pani Studentka :) Gratuluję dostania się na studia :)
Dziękuję :*
UsuńTeż miałam niemiłą sytuacje w Greco, ale w moim mieście, mają chyba jakąś dziwną politykę. Byłam na obiedzie z rodzicami i chłopakiem, zamówienie dostaliśmy po ponad godzinie a i tak jednemu z nas przyniosła kelnerka coś innego niż było zamówione. Wściekli zjedliśmy co tam dali, po godzinie naprawdę można się wygłodzić :) U mnie chociaż była jakaś rekompensata, kelnerka zaproponowała darmową karafkę wina lub tańszy rachunek o 25%, to zawsze coś. Mimo to jakoś nie mam ochoty na kolejne wizyty w tej restauracji :)
OdpowiedzUsuńNapisz maila do kierownika lokalu, bo takich rzecyz nie wolno zostawiac!
OdpowiedzUsuńJestem w szoku i brak mi słów!! Chyba bym rozszarpała taką jędzowatą babę!!! :/ :/ :/ Nie pamiętam żebym ja się spotkała kiedykolwiek z takim zachowaniem!
OdpowiedzUsuń