Translate

piątek, 6 kwietnia 2012

Świąteczne przemyślenia i wielkie pakowanie

Święta. Wogóle ich nie czuję, atmosfera, przygotowania, wystrój jest poza moją sferą życia w tym roku.... Jadę do rodziców. Mama już od kilku dni czyni wielkie przygotowania - zakupy, gotowanie, sprzątanie - a to tak naprawdę tylko 2 dni niewiele się różniące od dni powszednich... To akurat jest jakiś fenomen - mi wystarczą zakupy za cały tydzień (pomijając jakieś drobne potrzeby), w "święta" ludzie przygotowują się jak na jakieś wielkie RUSZENIE tydzień wcześniej gotują horrendalnie duże ilości potraw, które później rozdają bo zostało a wszyscy "tak mało zjedli"...

Eee tam, nie smęcę - dzisiaj mam poważne obniżenie formy - pogoda do niczego, zakwasy po koniach, zakwasy po wczorajszym basenie, boląca głowa i wogóle mam jakąś chandrę... jak nigdy nic mi się nie chce... Siedzę w rozgardiaszu słuchając Żebrowskiego...

Pakowanie idzie ciężko ale idzie... Pogodę ciężko wyczuć, straszą 6 stopniami i śniegiem :/ Postanowiłam wpaść ze skrajności w skrajność i zapakować szpilki + zimowe Ecco :P Reszta jest wersją oficjalną ze swetrem "w razie czego" :)
Bluzka: Apart,  Spodnie z wysokim stanem: Rinascimento
Marynarka: H&M,  Spódnica ołówkowa: Apart, Bluzka - body: Tiffi
Utwór "Przywitanie", mmm...

8 komentarzy:

  1. ja swieta widze tylko na fb i na blogach,bo w grecji sa tydzien pozniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne szpilki! Udanych świąt życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie tez jakoś tak nieświątecznie. Te święta spędzam ok. 800 km od domu. Aktualnie mieszkam w Danii i jakoś nie chce mi się szykować świąt tutaj. Ale może się zmobilizuję i choć jakieś ciacho czy sałatkę zmontuję. A pogoda tutaj typowo skandynawska, czyli deszczowo, wietrznie i ponuro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Możemy podać sobie ręce w kwestii postrzegania świąt. Dwa dni wolnego i wielkie halo. Może kiedyś ludzie bardziej wierzyli, odnosili się do tego duchowo i przeżywali jest od początku... sama nie wiem. Ja dziś kupię tylko tyle ile potrzebuję, żeby zrobić sałatki i pieczeń. Nic więcej nie szykuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, ja czuję się podobnie jak Ty. Nie chodzę do kościoła, tyle co od święta z rodzicami, nie maluję pisanek, nie przygotowuję palemki ani koszyczka. Więc jedyne to, że ma się trochę wolnego, jest masa sprzątania, trochę gotowania i wyjazdów. I tak jak do rodziców jadę z przyjemnością i potrawami, tak w drugi dzień nadchodzi ten moment, gdzie trzeba się na siłę wybrać do teściowej..

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam święta i całe przygotowania do nich, bo daje mi to możliwość spędzenia czasu z najbliższymi. Wesołych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Młodsza co Ci.. Ty i energetyczny padół?
    je się wyeksploatowałam w tym tygodniu.. za bardzo więc zbieram siły i od wtorku ruszam pełną parą a Ty razem ze mną :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie skomponowałaś sobie stroje, a szpilki masz prześliczne! Ja sama bardzo lubię święta i całą świąteczną atmosferę. A przygotowywanie koszyczka to dla mnie radocha nie z tej ziemi :) Jedyne co mnie w tym wszystkim przeraża to te ogromne kolejki w sklepach i wózki wypchane po brzegi.

    OdpowiedzUsuń