Translate

niedziela, 11 sierpnia 2013

Niegościnnie po leszczyńsku...


"Gościnność" po leszczyńsku:

Do 23.00 wchodzisz do klubu za darmo ale już z niego nie wyjdziesz. Tzn. wyjdziesz, ale jak za minute wrócisz to musisz zapłacić za bilet bo pieczątki nie masz*. W toalecie zbierzesz joby od jakiejś dziuni, bo drzwi za sobą nie zamykasz - "do obory weszłaś!?". A jak na 5 minut odejdziesz od stolika zostawiając butelkę wódki - to ci ją ukradną..."

* pomimo tego, że od półtorej godziny tam jesteś i masz zarezerwowany stolik na swoje nazwisko.


Takim własnie wpisem na facebooku rozpoczęłam dzisiejszy dzień - oburzona imprezowymi doświadczeniami dnia poprzedniego. 
Wczorajszej imprezy z pewnością nie mogę zaliczyć do najbardziej udanych bo wydarzenia które miały miejsce - dość szybko (około 2 w nocy) zniechęciły nas do dalszej zabawy. A miało być tak fajnie - przyjechała grupka moich starych znajomych z którymi nie widziałam się kilka lat.
I tak właśnie cała ta sytuacja skłoniła mnie do refleksji nad miejscem w którym (chyba za karę lecz na własne życzenie) przyszło mi mieszkać... To, że ludzie, kultura, sposób bycia i zwyczaje w różnych miejscach świata mogą się diametralnie różnić - wiedziałam; nie zdawałam sobie jednak sprawy, że tak inne i nieprzyjazne zwyczaje mogą panować w obrębie jednego Państwa czy województwa! 

O niezbyt miłym usposobieniu mieszkańców Leszna czy Poznania słyszałam od dawna. "Pyrusy", "Leszczyniaki" - określenie negatywne charakteryzujące ludzi skąpych, kłótliwych, zadufanych i niemiłych z w/w miast. Ja kierując się wyborem mojego kilkumiesięcznego pobytu nie zwracałam uwagi na te uprzedzenia i przybywając tu po raz pierwszy nic nie wskazywało na to, że te opinie potwierdzą się w tak krótkim czasie. Bo wjeżdżając do miasta zaskoczył mnie porządek i logika tego miasta (no i brak parków) - dało się odczuć jego "poznańskość"; zadbane okolice, logiczne rozplanowanie osiedli które stworzone są dla rodzin, masa ścieżek rowerowych, oznakowanie ich.
Szybko jednak zaczęłam przekonywać się do dziwnego charakteru mieszkańców, którzy "żyją dla siebie, zazdroszczą lepszym i nie znoszą obcych". 

Leszczyniak:

- zawsze patrzy na Ciebie "spod byka" - wyjątek stanowi tutaj wizja wyciągnięcia od Ciebie większej ilości pieniędzy - ale nawet taka reguła to tutaj nie reguła :P Równie dobrze może Cię zmierzyć z góry na dół wzrokiem "jak śmiesz!" kiedy zapytasz czy chleb jest świeży (oczywiście nie odpowie - w odpowiedzi warknie tylko "dwa siedemdziesiąt!"

- nigdy nie ostrzeże Cię na drodze "światłami" przed czatującą Policją (to akurat mój kolega -były-policjant bardzo by pochwalił - żyje w przekonaniu, że każdy kierowca to potencjalny bandyta a ostrzegając takiego przed spotkaniem z Panami mundurowymi - być może przyczyniamy się do udaremnienia złapania seryjnego mordercy - Pozdrowienia dla Roberta :P)

- za nic na świecie nie wpuści Cię przed siebie na "głównej" kiedy znajdujesz się "na podporządkowanej" (tym bardziej jeśli masz auto na obcych tablicach) - jesteś obiektem niewidzialnym!. A jak postanowisz się w końcu wepchnąć - najpierw Cię otrąbi a później zwyzywa.

- nie ma raczej co liczyć na to, że puści pieszego na pasach - ta droga jest moja!, ja się spieszę a tak w ogóle to stali tam jacyś piesi???

- bezpardonowo zrobi Ci awanturę na pół osiedla, bo pod Twoim pionem są śmieci i one NA PEWNO należą do ciebie a Ty jesteś świnią która wyrzuca je przez balkon (mi zrobiono awanturę o pety rozrzucone na 2 długości pionów - po 4 mieszkania)

- nie daj Boże wyrzucisz jakieś śmieci wyciągnięte ze swojego samochodu do kontenera - na pewno je tu przywiozłeś SKĄDŚ więc nie masz prawa ich tu wyrzucać (poza tym masz nie-leszczyńską rejestrację więc to jest wystarczający dowód Twojej winy!). I prawdopodobnie napiszą na Ciebie skargę do Administracji :D

- wykłóci się o każdą złotówkę - z Ciebie zedrze ale sam ciuła. 
Przemiły ale bardzo już zniesmaczony Pan Józiu z baru przy Klubie dość dobitnie mi to wczoraj wytłumaczył: "te Leszczyniaki to tragedia; w życiu nie dadzą zarobić, wydaną złotówkę 8 razy obejrzą i zawsze przylezą z brakującą kwotą - "Panie Józiu, 50 groszy zabrakło, sprzeda Pan frytki?". Ale wymagania oczywiście mają!"
Pozdrawiam serdecznie Pana Józefa z "Baru u Józia!" - jestem z Panem!

- rzadko kiedy sąsiad powie ci "dzień dobry!". Ma to miejsce zazwyczaj tylko na klatkach schodowych - na parkingu pod blokiem udaje, że widzi Cię po raz pierwszy w życiu.
Podobnie rzecz ma się np. na szlakach rowerowych - zero uprzejmości, zwykłego "dzień dobry" kiedy siada obok Ciebie na ławeczce postojowej w lesie (w Karkonoszach KAŻDY turysta mijający Cię na szlaku uśmiechnie się i powie to zas*ane "dzień dobry!"....)

- z opowieści zasłyszanych: zazdrości Ci i szczerze nienawidzi jeśli powodzi się Tobie bardziej niż jemu, cenę wywinduje na maxa biorąc ją z sufitu - "najwyższą z najwyższych"   (doświadczenia mojego taty - jak niedorzecznie drogo, wiadomo, że Leszczyniak - z tego co mówi, jeszcze nigdy z Leszczyniakiem się nie dogadał), jak dowie się, że jesteś przyjezdny to patrzy na Ciebie jak na wroga nr 1, nie da nawet zarobić "swojemu" - pojedzie na zakupy do Poznania.


Zupełnie nie rozumiem skąd to się w tych ludziach bierze... Byłam w wielu miastach Polski i jeszcze nigdy nie spotkałam się z takimi zjawiskami jak tutaj. Wrocław czy Jelenia Góra w porównaniu z Lesznem to miasta "peace, love, extasy" . Niebywałe jak szybko można się o tym przekonać na własnej skórze...

Podsumowując:
Zdaję sobie sprawę, że wszystkich do jednego wora wkładać się nie powinno. Nie chciałam tutaj nikogo personalnie obrazić i mam nadzieję, że potencjalna mieszkanka Leszna nie spuści tutaj na mnie gromów z nieba (chociaż chyba nie powinno mnie to wtedy zaskoczyć :P) Od każdej reguły są odstępstwa więc ufam, że post nie zostanie odebrany jako atak na WSZYSTKICH mieszkańców Leszna. Szczerze wierzę, że istnieją tutaj jeszcze jednostki NORMALNE które nie przesiąkły chamstwem.
Mam też nadzieję, że i ja nie ugnę się pod presją tych zachowań i nie stanę się taka jak oni (ale myślę, że na przestrzeni czasu byłoby to jednak możliwe - chamstwo jest tak irytujące, że aż zaraźliwe...) 
Najgorsze w tm wszystkim jest to, że z kim nie rozmawiam - wszyscy tę teorię potwierdzają, chętnie dzielą się swoimi historiami i doświadczeniami z tymi ludźmi i nie znoszą ich szczerze :P 
Mam nadzieję, że niedługo tu jeszcze pomieszkam....

- A czy Wy, znacie jakieś miasto szczególnie nieprzyjazne? Macie uprzedzenia co do zasad panujących w jakimś miejscu? A może tak jak ja uważacie, że mieszkańcy Leszna czy Poznania są "jacyś dziwni"?

15 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że to zależy też od dzielnicy. Mieszkam w takim mieście, gdzie w mojej dzielnicy wszystkim wszystko zwisa, a na osiedlu mojej siostry w tym samym mieście - jedno wielkie konfidenctwo. Chcesz wywiercić jedną dziurę w ścianę o 19:03 zaraz pretensje, bo takie prace tylko do 19 albo ktoś zaparkował samochód kawałek na trawie to zdjęcie zrobili i wysłali do gazetki spółdzielni mieszkaniowej. Moim zdaniem MASAKRA.

    G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając ten post przypomniała mi się 'koleżanka' z którą przyszło mi mieszkać rok w bursie :)
    Kilka ciuchów mi skromnie znikało, wypijała moją wodę a z jej broń Boże brać nie można było bo niby z 'lekami' była :D
    A jeżeli chodzi o komunikację to co jestem w Poznaniu a często bywam bo studiuję to jeździć jeżdże dobrze bo prawko mam to i tak strąbią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "woda z lekami" - hahaha, cóż za pomysłowość :P Chyba bym taką "koleżankę" na zbity pysk wyrzuciła z pokoju...
      :/

      Usuń
  3. świetny wpis Aga :) tęskniło mi się za tym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama jestem mieszkanką Leszna od 5 lat, na początku również nie mogłam się przyzwyczaić na to, że jak mówiłam "dzień dobry" ludzie patrzyli na mnie jakbym z kosmosu przyleciała. Każdy tutaj patrzy na Ciebie z wrogością, zero uprzejmości...mili stają się jak u kogoś zobaczą kasę..Co do klubu (X...)wolę się nie wypowiadać bo ich "polityka" zarabiania na imprezowiczach to tylko mnie przeraża, za każde zebranie torebki, żeby tylko wziąć kosmetyki musisz zapłacić. Mieszkając tutaj musiałam się przyzwyczaić do mentalności Leszczyniaków i przymrużyć na ta oko, jednak i tak po skończeniu szkoły średniej zamierzam się wyprowadzić : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, o "torebkach" nic nie wiedziałam, o co chodzi??

      Tutaj jest strasznie, trzeba uciekać póki jeszcze się nie "schamiało" :P

      Usuń
  5. Ja pochodzę z małego miasta, od 5 lat mieszkam w Szczecinie, i nic bardziej mnie nie irytuje jak matki z wózkami, coś strasznego! I nie ważne czy chodnik wąski czy nieco szerszy, ona musi iść środkiem, a ty człowieku idź sobie ulicą, trawą, ewentualnie wejdź w krzaki, bo ona przecież przejść musi środkiem! Skoro widzi, że człowiek idzie, to wypadałoby się nieco przesunąć, bo sama po drogach nie chodzi, ale nie - ona twardo idzie. Nigdy z czymś takim się nie spotkałam dotychczas, w Szczecinie spotykam takie matki bardzo często, a może to taka przypadłość szczecińskich matek...

    A że mieszkam na przeciwko akademików, o chamstwie studentów nic nie będę mówić, bo słów wszelakich szkoda na nich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe w ilu dużych miastach mieszkałaś skoro twierdzisz, ze to typowe dla Szczecina.

      Usuń
    2. Matki z wózkami wszędzie zachowują się jak święte krowy... Niestety...

      Usuń
  6. Co do powyższego komentarza o matkach i wózkach - też to zauważyłam i zgadzam się. Maja wózek to wszystko im wolno... A Ty Aga dasz rade i wytrzymasz. Mnie najbardziej wkurza zero uprzejmości u kierowców. Czasem odnoszę wrażenie, że niektórymi samochodami kierują psychopaci, jeżdżą jakby ktoś ich gonił, wpychają się, trąbią, wyzywają. Zero kultury i szacunku do drugiego człowieka.W Częstochowie jadąc z szybkością dostosowaną do ruchu mam wrażenie, że jestem zawalidrogą, bo oni muszą pokozaczyć jacy to szybcy są, a stojąc jako pieszy na pasach mogę stać i stać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykro czyta się taką opinię o swoim rodzinnym mieście ale myślę, że to po pierwsze generalizowanie a dwa to problem, który generują ludzie napływowi do Leszna z okolicznych małych miasteczek/wiosek ale tez problem dzielnic.
    Obecnie mieszkam w innym mieście i problem chamskiego, głupiego sąsiada, który spuszcza w kolach auta powietrze bo stoi się na "jego" kawałku parkingu mam pod nosem. Styl jazdy też zauważam inny niż w rodzinnym mieście, itd. Inna sprawa, że mieszkając gdzieś b. długo np. w dzieciństwie inaczej postrzega się kolejne miasto w którym mieszka się jako dorosły, ukształtowany człowiek.
    Jako, że jesteś "koniarą" informuje, że w najbliższy weekend w Racocie są zawody jeżdzieckie:)
    pozdr
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, w każdym mieście będzie inaczej niż do tego przywykliśmy - mimo wszystko jednak uważam, że Leszno jest pod tym względem "szczególne". Nigdzie indziej takiej ilości niefajnych zjawisk nie zaobserwowałam...

      Bardzo dziękuję o info o zwodach WKKW w Racocie - w niedzielę wybieram się na cross :D

      Usuń
  8. Ja w Poznaniu byłam i chyba znowu zrobię sobie wycieczkę. Tylko że jechałam do KOGOŚ, więc było przyjaźnie. Nie spotkałam się z żadną wrogością, no ale nie miałam też obcej rejestracji bo wybrałam inny środek transportu :)Wręcz oceniam miasto pozytywnie, a ja Warszawianka. Nooo może trochę koledzy mojej znajomej trochę mi (a raczej 'Warszafce') 'cisnęli' ale to tak po przyjacielsku - nie pozostawałam dłużna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wśród znajomych zawsze jest OK, miasto można poznać dzięki nieznajomym mieszkańcom ;))

      Usuń