Translate

piątek, 16 sierpnia 2013

Ikony XX wieku - Helena Rubinstein i Max Factor

Dwa nazwiska, dwie historie, jeden cel i wielki sukces. Dwie ostatnio dosłownie pożarte przeze mnie biografie ludzi, którzy stali się twórcami i historią współczesnej kosmetologii i makijażu. Łączyło ich wiele, znali się osobiście, żyli w tym samym kraju, zaczynali z niczym i oboje byli... polskimi Żydami. A co za tym idzie - ludźmi pracy z niesamowitą żyłką do interesów, olbrzymią wiedzą i niezawodną intuicją.
Helena Rubinstein i Max Factor
Moim zdaniem biografie, które dla każdej osoby interesującej się kosmetyką i modą powinny zajmować zaszczytne miejsce na półce z książkami - lub chociaż zostać przeczytane.

Michele Fitoussi 
"HELENA RUBINSTEIN. KOBIETA KTÓRA WYMYŚLIŁA PIĘKNO"

Dla mnie zdecydowanie ikona nr 1 - kobieta, która (wydawałoby się) skazana została do życia jako szablonowa Pani Domu z gromadą dzieci wokół, urodzona w Krakowie (dokładniej w Kazimierzu), ciemnowłosa Żydówka o wzroście 147 cm, mająca siedem sióstr (z 15 rodzeństwa w rodzinie Rubinstein przeżyło 8 córek) i niebywałą odwagę. W wieku 24 lat (twierdząc, że ma 20) wsiada na statek płynący do Australii mając ze sobą walizkę i 12 słoiczków kremu Valaze w które zaopatrzyła ją jej matka - wyrusza "na podbój świata".
Tak zaczyna się historia drobnej dziewczyny, która dzięki "siódmemu zmysłowi", inteligencji i wrodzonej przedsiębiorczości pnie się wysoko "tworząc piękno". Wybija się dzięki odtworzeniu tajemniczego kremu, na którego punkcie kobiety szaleją, dokształca, tworzy kolejne produkty, jest marketingowym geniuszem, Tworzy markę "Helena Rubinstein". Kobieta o niebywale silnym charakterze, niekoniecznie spełniona w życiu prywatnym, ogromna miłośniczka mody, wielkich kreatorów (Dior, Chanel, Yves Saint Laurent, E.Molyneux, Poiret, Balenciaga) i sztuki (Picasso, Dali, Chiroco, Sutherland których znała osobiście często się z nimi przyjaźniąc).
Kobieta bardzo władcza, często skąpa (ale potrafiąca ostro zaszaleć na zakupach), w końcu podbija Amerykę i wiecznie walczy o 1 miejsce w szeregu z największą swoją (znienawidzoną zresztą) konkurentką Elizabeth Arden... Twórczyni płynnego tuszu do rzęs w buteleczce z grzebykiem.
Postać NIESAMOWITA! Do książki podchodziłam dwa razy zupełnie za drugim razem nie rozumiejąc jak mogłam tak ciekawą i barwną postać zamienić na... Greya (mniej więcej w 1/3 czytania o Helenie przyszły 2 części Greya - byłam tym faktem tak rozkojarzona, że uznałam, iż z korzyścią dla książki będzie jeśli ją przerwę i wrócę - z pewnością bardziej skupiona). 
Sama książka ma 335 stron - druk jest jednak bardzo zwarty, czcionka mała i z pewnością nie da się jej "łyknąć" w jeden wieczór. Znajdziemy masę informacji praktycznie z każdego okresu życia Madame po kolei, ze szczegółami. Poznamy Helenę jako wieczną kłamczuchę (zawsze ubarwiała i do końca życia ukrywała swój wiek - a zmarła grubo po 90 tce), poobserwujemy jej wędrówkę, miłostki, receptury i drogę do sławy, jej wielkich znajomych, konkurentów i znanych krawców - po prostu kawał historii napisanej wnikliwie w ciekawy sposób. Przy okazji dowiemy się co nieco o Estee Lauder, nielubianym twórcy Revlon'u, Avonu, Maxie Factorze czy Maybelline itp.
Więcej nie zdradzę - z pewnością jest to książka warta polecenia - od wielu lat NAJLEPSZA KSIĄŻKA jaką przeczytałam, w cieniu kładąca nawet tą o Annie Wintour...

..................................................

Fred E. Basten 
"MAX FACTOR Człowiek który dał kobiecie nową twarz"

Maksymilian Faktorowicz - Polski Żyd urodzony w Łodzi, przez celnika na statku przemianowany na Maxa Factora (biedak nie zrozumiał). Żyjący w pewnym okresie obok Heleny będąc pośrednio jej konkurentem (chociaż działał głównie w branży kinowej). Tak samo jak ona rusza na podbój Ameryki (uciekając wraz z rodziną z Rosji - w wieku kilkunastu lat był "charakteryzatorem rodziny carskiej). Już na samym początku zostaje okradziony przez kolegę, rozpoczyna działalność najpierw od fryzjerstwa, szycia peruk, tresek i tupecików. Od początku współpracuje z ludźmi kina, będąc zawsze numerem jeden w dziedzinie filmowej charakteryzacji. Wyjście "do ludzi" nie związanch z kinem jest więc tylko kwestią czasu; tworzy pierwsze podkłady, trwałe, naturalne pudry (Pan Cake), kolory dobrane do urody (Color Harmony), supertrwałe, nawilżające szminki będące w okresie wojny niejako talizmanem kobiet (podobnie wykorzystuje to HR)
Książka ciekawa aczkolwiek w porównaniu z biografią H.Rubinstein uboga w arcyciekawe wątki życia prywatnego (trochę się zawiodłam) i sporo krótsza. Nie znajdziemy tutaj również żadnych dokładnych informacji o używanych składnikach. Poznamy za to rozwój kina i charakteryzacji w tym okresie, aktorów najpierw niemego, później czarno-białego a na końcu kolorowego kina, obejrzymy zdjęcia z tamtych czasów. 
Interes tak jak i u Rubinstein jest rodzinny - w firmie pracują synowie oraz później kolejne pokolenia. Biografia jest ciekawa, treściwa - spokojnie przeczytamy ją szybko i przyjemnie w maksymalnie 2 wieczory ;)
Obie książki szczerze polecam - biografie ostatnio pochłaniają mnie bez reszty... Przedwczoraj skończyłam "Sacrum Profanum" Nergala, dzisiaj  skończę "Lolitę" Nobokova (tak w ramach odskoczni) i zabieram się za Jacqueline Kennedy. I... kończą mi się nieprzeczytane pozycje na półce :(
Mam na oku już więc Diora, Chanel, Audrey Hepburn, Elizabeth Arden.

........................................

Z upiorem maniaka szukam CZEGOKOLWIEK o Wojciechu Inglocie, Estee Lauder (naprawdę miała na imię Esther!), Charles'ie Revson'ie czy Davidzie H. McConnell'u.
Gdybyście cokolwiek na temat jakiś publikacji książkowych z nimi związanych wiedziały - bardzo proszę o info :) 
Chętnie poznam też Wasze ulubione typy - czyja biografia/książka wywarła na Was największe wrażenie?

14 komentarzy:

  1. Nie czytałam ostatnio żadnej porywającej biografii, ale jedną książkę - którą niedawno czytałam - z ręką na sercu mogę Ci polecić. Marek Wałkuski - Wałkowanie Ameryki. Autor w świetny sposób opisuje Stany Zjednoczone w zabawny i przyjemny sposób. Opisuje również życie przeciętnych amerykanów oraz swoje własne na obczyźnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytałabym tą książkę o Helenie Rubinstein po Twojej recenzji :) Wydaje się być warta uwagi.
    A ciekawa jestem jak podobała Ci się książka Nergala?
    Sama z takich bardziej biograficznych lubię książki oparte na historii zespołów muzycznych, przede wszystkim te o U2 :) Swego czasu trudno było mnie zaskoczyć jakimkolwiek faktem na ich temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Nergala zabierałam się 2 razy - przeczytałam za 3 :P Źle się do niej nastawiłam - i niesłusznie. Jak pewnie większość "niewtajemniczonych" miałam go za dziwaka wypluwającego gardło - dał mi się jednak poznać z bardzo dobrej strony; jako człowiek oczytany, z sensownymi teoriami, humorem, taki "dobry kumpel". Książka mi się podobała :)

      Usuń
    2. Brzmi zachęcająco, chyba na nią zapoluję przy najbliższej wizycie w empiku :) Jestem ciekawa tego człowieka, tym bardziej że ilekroć widziałam gdzieś jego wypowiedzi, wydawał mi się bardzo inteligentną osobą, z ugruntowaną opnią na każdy temat i pełną świadomością tego, co chce w życiu osiągnąć ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Kusiły mnie te książeczki na wystawie niejednej księgarni :)
    Ale błagam, nie "w Kazimierzu" tylko "na".

    OdpowiedzUsuń
  4. Zerknęłam sobie na mój regał z książkami i zdec ydowanie mogłabym Ci polecić "Marek Kotański. Człowiek i jego dzieło", praca zbiorowa pod redakcją dr Pawła Karpowicza.Bardzo ciekawie napisana, nie tylko suchy tekst o Marku, ale też wspomnienia narkomanów. Polecam bardzo:)
    Fajnie się też czytało "Fikołki na trzepaku" Małgorzaty Kalicińskiej - co prawda nie biografia, ale raczej wspomnienia, nie mniej jednak rewelacja, klimaty PRL:) (Kalicińska napisała tę serię o rozlewisku). Świetne są też książki Magdaleny Samozwaniec (córka W. Kossaka, siostra Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej) np. dwuczęściowa "Maria i Magdalena", "Zalotnica niebieska" i inne:) Właśnie o tych dwóch siostrach i ich rodzinie - polecam bo napisane bardzo dowcipnie, można się uśmiać po pachy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zerknę :) Ja niedawno skończyłam "Lolitę" Nobokova i zaczęłąm "Sto lat samotności" :)

      Usuń
  5. Chętnie przeczytałabym Max Factora :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Ci za ten post :)
    Nie wiedziałam, że nazwy markowych firm pochodzą od imion i nazwisk założycieli.
    Szkoda, że w internecie jest tak mało o nich informaciji.
    Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) W książkach informacji znajdziesz BARDZO dużo :))

      Usuń
  7. Ja dopiero niedawno skończyłam biografię Chanel i już czaję się na prezentowane przez Ciebie pozycje. :)

    Zapraszam do siebie:
    http://www.mysweetbody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wrócisz do czestszego pisania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, od czasu do czasu zdarzają mi się przerwy ponieważ prowadzę dość aktywny tryb życia - nie zawsze wystarcza mi czasu i sił na pisanie :( Ale spokojnie, pisać na pewno nie przestanę!

      Usuń