Melduję wszystkim, iż moja przeprowadzka jest wciąż w stanie "loading" i stan załadowania oscyluje około 80%. We wtorek pozbyłam się większych gratów, gabinetu, cuchów, butów i kuchni... Zostało mi więc teoretycznie niewiele rzeczy, za to wielkie porządki :///
Tymczasem za oknem słonko świeci pełną mocą - co z pewnością nie nastraja do siedzenia w domu i ogarniania całego tego bałaganu... Chyba wszystkim go brakowało, od razu chce się żyć i to pęłną gębą! Ja sama nie nadążam za swoimi pomysłami "co ja będę w tym Lesznie robić?" - przygotowana jest już rakieta do tenisa, rolki, bryczesy i oficerki do jazdy konnej, sprzęt do dogtrekkingu i... ano właśnie! Bieganie :)) Może i mało to odkrywcze i oryginalne ale ja jednak poszłam o krok dalej... Postanowiłam wystartować w 10-kilometrowym biegu ulicznym - 3 maja. Zadanie jest co najmniej szalone bo ja... od jesieni nie biegałam a do startu zostały tylko 2 tygodnie! Wyciągnęłam więc strój biegowy, laczki do biegania, zamówiłam lanserską czapkę UA i... kupiłam sobie książkę :D
"Bieganie metodą Gallowaya" Jeffa Gallowaya.
Książka pochodzi ze zdrady. Zdrady Biedronki na rzecz Lidla ;)) To, że ją tam znalazłam to z pewnością był "znak" - planując bieg nawet taki na 10 km. wymaga to treningu i przygotowania. Praktycznie wszyscy moi znajomi którzy postanowili również wystartować - trenują, Ja jestem w ciemnej d... ciemnym lesie :D Brak mi czasu, sił i motywacji; mam nadzieję, że książka to zmieni :P
Napisana jest fajnym, lekkim językiem, dużo w niej cennych informacji; jak planować trening, jak się odżywiać, jakie buty są dobre, jak się nie spalić i nie przeciążyć.
Przygotowanie - rozciąganie, ćwiczenia, programy, treningi w skrajnych temperaturach, analizy kontuzji, motywacja, tabele wyników.
Myślę, że książka jest warta uwagi - z pewnością to kopalnia wiedzy dla początkujących biegaczy.
W ofercie Lidla była jeszcze "wersja dla kobiet" - czym się różniła - nie wiem, więcej chyba było informacji na temat odchudzania i odżywiania. Cena: 29,90
Sam Jeff to amerykański biegacz który w wieku 35 lat przebiegł maraton z czasem... 2:16!!!
Ja sama ambicji na maraton raczej mieć nie będę, ale półmaraton - kto wie? :)
a Wy, ruszyłyście już na podbój szutrów i parkowych alejek? Który typ reprezentujecie?
;)
Ja z ręku na sercu przyznam, że biegać nie lubię.
OdpowiedzUsuńZa to wszelkiego rodzaju jazda - rolki, rower, konno - jak najbardziej na tak:) Dlatego w przyszłym tygodniu planuję zakupić nowy rower i rolki, bo zarówno jedno, jak i drugie do bezpiecznego użytku się już raczej nie nadaje;)))
No i 4 maja organizowane są u nas (Złotoryja) zawody dogtrekking - 10, 20, 30kg - na które zamierzamy się wybrać:))
Może wpadniecie??:)
O kurczę... szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, na 4 mam już zaplanowany wyjazd na biegi przełajowe do Łomnicy... Szkoda, bo dogtrekking bardzo lubię (startowałam w zeszłym roku w Olszynie)
UsuńTrzymam za to kciuki za Was! :)))
To teraz zajmiesz czas przygotowaniami do biegu!:)
OdpowiedzUsuńWidziałam tą książkę,ale nie brałam jej do ręki. Okładka mnie nie poruszyła, ale wiadomo,że liczy się treść,choć okładka powinna przyciągać:)
Już rower wyciągnęłam i kursuję w wolnych chwilach. Biegam także, choć wolę rower. Mój chłopak startuje w biegu za 1,5 tygodnia (28.04), więc będę mu kibicować:)
ooo, rower - ja planuję go kupić od jakiś 4 lat... ;))
UsuńNo więc życzę udanego maratonu :D
OdpowiedzUsuńDzięki. Na szczęście to "tylko" dyszka ;))
UsuńDyszkę to i bym dała radę, ale w bieganiu jestem na razie entuzjastą (oprócz tych wysokich skarpet), od poniedziałku się zbieram, żeby wskoczyć w dresy i znaleźć godzinę na aktywność - leń ze mnie. W zimę parę razy biegałam a jak już przyszła wiosna to mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńBierz psa i w drogę! :)) Mój uwielbia ze mną biegać, po przyjściu do domu mam psisko z głowy ;)) A jakie przyjemne towarzystwo!
Usuń