Jestem! Cała, zdrowa, zmęczona ale zadowolona :) Szkolenie i egzaminy poszły bardzo dobrze, zabawa była przednia ale i trochę strachu się wkradło :P A jako, że pogoda była piękna - piękne mam też i zdjęcia :)
Tak jak wspominałam, byłam kilka dni w górach - nasze GOPRowe psy ratownicze miały szkolenie i egzamin z TOPRu. Była nas całkiem spora ekipa - szkoleniowcy, przewodnicy, pozoranci, psy i masa sprzętu. Cała "zabawa" polegała na odnajdywaniu ludzi w lawinie (oczywiście wszystko było kontrolowane!) w określonym czasie. Nie będę się rozpisywać - przedstawiam sprawozdanie zdjęciowe :))
Po przygotowaniu lawiniska i wykopaniu dziur spełniających normy (minimum 1,5 metra "stropu" nad zakopanym pozorantem) można było rozpocząć egzamin.
Ostatnie ustalenia:
Pakowanie pozorantki i wywiezienie jej skuterem w lawinisko. Wsadzenie do dziury, zasypanie, przejechanie (uklepanie) kilka razy skuterem i sprawdzenie łączności...
Jeśli wszystko jest OK - za 15-20 minut przyprowadza się psiaka
Pies ma 30 minut na znalezienie 2óch zasypanych śniegiem osób. Przewodnik nie może mu pomóc i zbliżać się zbyt blisko - nie może przejść za chorągiewki. W momencie znalezienia "zaginionego" pies musi to miejsce zaznaczyć. Zazwyczaj kopie lub / i szczeka.
Odkopywanie
Pies pomaga do samego końca :)))
Żyję! I mam się całkiem nieźle :D
W dziurze najdłużej przebywałam około 40 minut. W śniegu jest wykopana komora więc powietrza wystarcza - i wcale nie jest tam bardzo zimno! Miejsca niestety jest mało, praktycznie byłam unieruchomiona (zależy jaka dziura). Co ciekawe - w dziurach miałam zasięg i mogłam dzwonić :D
Oprócz tego, zanim zostałam zasypana - osprzętowali mnie od stóp do głów. Jeśli nie znalazłby mnie pies - znaleziono by mnie po sygnale - pod kurtką miałam lokalizator GPS. Mogłam też komunikować się z ratownikami poprzez krótkofalówkę.
Lokalizator:
Idealny duet ratowniczy po odnalezieniu człowieka :)
Na koniec pamiątkowa foteczka :) tylu nas było!
Robota zaliczona! Można się pakować i wracać do schroniska :))
Pogoda była tak piękna, że praktycznie nikt w schronisku po obiedzie nie został. Wszyscy wyruszyli na narty albo piesze wycieczki po górach. Mi Jacek we wtorek dostarczył Portosława pod dolną stację więc i on łyknął rześkiego górskiego powietrza. Zaliczył nawet podróż spod wyciągu na Strzechę Akademicką na skuterze :)))
Mówiąc wprost - był przeszczęśliwy!
Pod samą Królewną Śnieżką :))
Dzień wyjazdu do domu...
Skuter z przyczepą zapakowany a góry... płaczące :( Rano powitała nas śnieżyca i mgła...
Podsumowując: Wyjazd był bardzo udany. Pieski egzaminy zaliczyły dumnie reprezentując GOPR :)
A ja? Ja jadąc byłam doskonale przygotowana na to co mnie czeka jednak muszę sie przyznać, że raz serce zabiło mi mocniej... Zakopano mnie 2 metry pod śniegiem, w dziurze tak ciasnej, że nie można się było nawet odwrócić na drugi bok... Poziom adrenaliny podniósł mi się, jak chłopaki zaczęli wszystko wyrównywać jeżdżąc "po mnie" skuterem. I właśnie wtedy mój strop jeszcze bardziej się obniżył powodując u mnie wytrzeszcz przerażenia i szybsze bicie serca. Najgorsze było to, że spanikować nie mogłam - to był egzamin i poprostu nie mogłam dać ciała... Na szczęście strach pokonałam grając w telefonie... w Żulionerów :P Pies mnie znalazł po 25 minutach od zakopania :))
Agnieszko, nie będę się rozpisywać - powiem tak - GRATULUJĘ I PODZIWIAM - CIEBIE I PSIAKI :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monia.
Dzięki Monia :*
Usuńwspaniałe psy i wspaniali ludzie :))
OdpowiedzUsuńMądre psiaki,a widoki piękne :)
OdpowiedzUsuńDobrze,że potrafiłaś rozładować stres grając w żulionerów:D
Całe szczęście miałam telefon ;))
UsuńPiękne zdjęcia i piękna pasja.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, obserwuej Twojego bloga (heh, wszyscy tak pisza;) i musze Ci napisac, ze jestes SUPER!!! :) NAPRAWDE SUPEr!
OdpowiedzUsuńUsciski
Laurka
Dziękuję Laurko :*
UsuńKurde zdjęcia są prześliczne!
OdpowiedzUsuńKocham Karpacz!
Nie dziwię się że zamarłąs jak byłaś 2m pod śniegiem, nigdy w życiu nie dałabym sie im zakopac!
Wszystko w słusznej sprawie :)
UsuńDzielna bestia :) Ja bym nie dała rady, raz jak wchodziłam pod samochód bo musiałam coś tam odkręcić (dlatego że mam szczupłą rękę i łatwiej mi było niż mojej drugie połowie) to myślałam że na zawał zejdę, tak mało przestrzeni, ledwo łapałam oddech :D Oczywiście szybciej stamtąd wyszłam niż weszłam :D
OdpowiedzUsuńAga podziwiam Cie...gratulacje Magda
OdpowiedzUsuńSuper przezycia! Doskonali i psi i ludzcy ratownicy! :) Świetne ujęcia szczególnie Twój psiak w skoku. :)
OdpowiedzUsuń