W związku z moim jutrzejszym wyjazdem w góry robię sobie internetowy DETOX - postanowiłam nie brać ze sobą komputera bo i tak szanse na jakiekolwiek łącze wysoko w górach, w schronisku jest nikłe... Poza tym wyjazd nie do końca jest turystyczny dlatego chcę skupić swoje myśli na powierzonym zadaniu.
A zadanie byle jakie nie jest - wyjeżdżam z chłopakami i psami z GOPRu na szkolenie połączone z egzaminem psów lawinowych. Takie psy, zanim staną się pełnoprawnymi ratownikami muszą przejść specjalistyczne szkolenia które kończą się własnie wcale nie prostym egzaminem w "terenie". Nasze psy szkolą się już kilka miesięcy - ja jestem uczestnikiem pomocniczym którego mianuje się "pozorantem" - moje zadanie polega na "udawaniu zaginionego". Taką osobę się: chowa, zakopuje, zasypuje i uklepuje. Czasami jeszcze "jako bonus" można zostać przejechanym przez ratrak :P A pies - ma taką osobę odnaleźć. Pozorant nie może mieć klaustrofobii ani lęku przestrzennego; uczucie kiedy zostaje się zasypywanym tonami śniegu jest nie do opisania, można naprawdę zwątpić ;))) Poza tym pracujemy w ciężkich, zimowych warunkach co dla zmarzluchów (takich jak ja) to nie lada wyzwanie - taki mini "obóz przetrwania", gdzie na ciepełko i luksusy nie ma co liczyć (mieszkamy w schronisku). Co mnie najbardziej przeraża w tym wszystkim?? To, że 3 dni i 2 noce spędzę z samymi panami którzy POTWORNIE CHRAPIĄ!!! I to jest dla mnie największy hardcore, nie potrafię spać wśród chrapaczy... Reszta to pikuś! :D
Ale jest to zadanie rangi najwyższej! Te psy razem ze swoimi przewodnikami później będą odszukiwać zaginionych ludzi więc cel jest "zacny"!
Zanim jednak stawię się w Karpaczu - czekają mnie dzisiaj zdjęcia butów. Za pół godziny zjawi się fryzjerka, za półtorej - Romek. Później szybciutko lulu i do boju! Trzymajcie kciuki :)))
I fota z wczorajszego szkolenia :)))
Do przeczytania! Jak tylko wrócę zdam relację :))
Kochane psy :-) A Ty biegnij do apteki i kup zatyczki do uszu, poważnie mówię, naprawdę pomagają :-)
OdpowiedzUsuńKupiłam :D Ale na szczęście nie były potrzebne :)))
Usuńcieszę się, że tak cudownie spędzasz czas :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i w pełni popieram takie akcje. Cudownie jest mieć wkład w szkolenie psów, które później będą ratowały ludzi :)
OdpowiedzUsuńsuper pieski ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :) Jesteś odważna:D!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńNiesamowite ostatnie zdjęcie. Rico raczej jest za ciężki na takie fruwanie :)
OdpowiedzUsuńeee, wszystko zależy od krzepy pozoranta :) Portosław wcale nie taki lekki bo 40 kilo waży :)
UsuńO matko, ja bym nie dała się zakopać :D
OdpowiedzUsuń__
Co do fryzjerów to kto jak kto ale Ty znasz się na ich machlojkach najlepiej :)