Translate

czwartek, 14 lutego 2013

Historia walentynkowego hamulca

Dzisiaj Walentynki - o tym wszyscy wiedzą więc ja daruję sobie wywód na ten temat, bo 90% blogosfery zrobiło/zrobi to za mnie :P Mogę jedynie wspomnieć, iż mój Walenty  właśnie wyjechał i "Dzień Zakochanych" obchodzę sobie z Portosławem (no co, też się przecież kochamy :P)

Ale żeby nie było, zaplanowałam sobie "wycieczkę" na Uczelnię do Wrocławia w celu zdobycia zaległych wpisów na kartę (trochę ich było, a że osoba, która tych wpisów miała dokonać była Panem, i to bardzo uczulonym na spóźnialskich studentów - postanowiłam już z góry załagodzić całą sprawę takim szczególnym dniem :P)  pfff... I tak - z okazji Walentynek zafundowałam sobie FERIE - zdobyłam te wpisy, zdałam kartę egzaminacyjną więc mam do marca pełen luz i mogę rozpoczynać już nowy semestr :D 

Aaaaale, mój wyjazd dzisiaj stanął pod znakiem zapytania; Jacek "wspaniałomyślnie" zaciągnął mi wczoraj hamulec ręczny w aucie który oczywiście przymarzł blokując koło... To już druga taka sytuacja w tym roku - więc ja, nauczona doświadczeniem, przez 15 minut uskuteczniałam jazdę przód-tył-przód-tył od garażu do bramy (żeby puścił) co bardzo zainteresowało okolicznych żuli którzy obserwowali mnie z odległości kilkunastu metrów popijając poranne piwko.. 
Naprawdę, już po 10 minutach miałam ciśnienie 180/200 i byłam bliska ze złości spalić tą gumę na asfalcie jeśli zaraz nie puści... Więc na dokładkę jeden z obserwujących postanowił mnie uświadomić i przybiegł z NEWSEM dnia - bystrym spostrzeżeniem: "proszę pani!!! ma pani zablokowane tylne koło!". Brawa dla tego pana - ja wiem, że blond włosy "czasami" mogą coś sugerować ale czy on naprawdę myślał, że ja tak sobie do przodu i do tyłu jeżdżę "dla hecy"??

W każdym razie, w końcu  usterkę profesjonalnie usunęłam wrzątkiem :P Ale zanim to zrobiłam - chciałam zamordować swojego "Walentego" - ot tak, w Walentynki i to przez telefon :D

12 komentarzy:

  1. śmieszny dzień a menelki są ekspertami we wszystkich dziedzinach! ;)
    a Portosław na ostatnim zdjęciu jest genialny !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A taaaak, oni to są znawcy wszystkiego - im więcej piją tym więcej wiedzą i ich rady są trafniejsze! :P
      Porto miał wtedy roczek :)

      Usuń
    2. przeciez ten gośc nie powiedzial niczego złego , wyluzuj ! mam identycznego psa , starszego od Portka ;-))

      Usuń
  2. Prześliczny pies! :)
    Uwielbiam owczarki! Mam nadzieję, że kiedyś taki będzie leżał na schodach przed moim domkiem! Takie małe marzenie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ah faceci, a mówią że to my kobiety jesteśmy roztrzepane i nie wiemy co robić za kółkiem. . ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heheh ale żulik miał zapewne dobre chęci! ;) Tak jak i Walenty.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe dobre, ale... uuuuu wrzątkiem? tarcza przeżyła?
    Eddie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że zanim Walenty wrócił to Twoje emocje trochę ostygną i nie zamordujesz go na miejscu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ale się uśmiałam:) a mój Mąż zawsze mi mówi, abym nigdy na mrozie nie zaciągała ręcznego, a ja za każdym razem to robię ... na szczęście jeszcze nigdy mi nie zamarzł, ale wiem, że ten dzień niebawem nadejdzie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że wrzątek rozwiązał całą sytuację :D :D A zdjęcie waszej Rodzinki jest piękne! :-))))

    OdpowiedzUsuń