Translate

środa, 9 stycznia 2013

Poradnik o blogowaniu. Blogerskie życie, blogerskie rady na rocznicę bloga

Ta dam!!!! Jako, że dokładnie jutro minie rok istnienia mojego bloga - czas na jakieś podsumowanie, wnioski, spostrzeżenia... Niestety do powiedzenia i pokazania mam wiele, postanowiłam więc je podzielić na II części. Dzisiaj część "wywodowa", jutro obrazkowa :))

W skrócie: nie jestem w stanie powiedzieć co mnie skłoniło do jego pisania ale biorąc pod uwagę liczbę odwiedzin - pomysł chyba nie był zły :) Ponad 224 500 odwiedzin odnotowanych na tą chwilę - dziękuję! Fajnie jest wiedzieć, że to co tutaj zamieszczam kogoś interesuje i inspiruje, wchodzicie, czytacie, komentujecie :***

A od czego zależy popularność bloga w ogóle? Spróbuję blogosferę rozłożyć na czynniki pierwsze i przybliżyć przyszłym blogerkom tę kwestię :) Zauważyłam, że od jakiegoś czasu blogi powstają jak grzyby po deszczu, lepsze, gorsze - lecz nie wszystkim udaje się znaleźć stałą rzeszę czytelniczek i wytrwać dłuższy czas. Dziś więc o tym, co myślę na ten temat ja, co poradziłabym początkującej blogerce oraz co mi się podoba a co denerwuje...

....................................

Pomysł. Warto już na samym początku zastanowić się o czym będziemy pisać. Fakt, często się zdarza, że pomysł przychodzi później i przekwalifikowujemy tematycznie naszego bloga - warto jest więc nadać mu jakąś sensowną nazwę. Gorzej, jak początkowo zapragniemy pisać o kosmetykach i nazwiemy go xxx-kosmetycznie a za kilka miesięcy zaczniemy umieszczać przepisy kulinarne :P Albo piszmy tematycznie albo... o wszystkim (byle ciekawie ;) ) 

Zasada nr 1 - Zasada najważniejsza - język polski. Blogger ma taką bardzo przydatną funkcje, która sprawdza nam błędy ortograficzne podkreślając je na czerwono. Nie będę się nakręcać na to bardzo modne i nagminnie używane od jakiegoś czasu określenie (schorzenia? przypadłości?) nazwane "dysleksją" i "dysortografią", ale walenie w każdym zdaniu rażących byków jest wynikiem albo skrajnego lenistwa (nie chce mi się poprawiać) albo  problemów ze wzrokiem (udaję, że nie widzę tych czerwonych falbanek). I daltonizm nie ma tu nic do rzeczy - falbanka nie znika, ona nadal JEST, tyle, że już nie czerwona. Każdemu czasami jakiś błąd może się przytrafić więc się nie czepiam pojedynczych błędów raz na jakiś czas (bo pewnie niektóre z Was pamiętają jeszcze moje "apropo" :P), ale starajmy się przed publikacją wszystko sprawdzić i nie zniechęcać potencjalnych przyszłych, stałych czytelniczek do siebie (mnie to skutecznie i natychmiastowo teleportuje z takiego bloga)

Dla kogo? Zastanówmy się do jakiej grupy wiekowej "mniej więcej" chcemy dotrzeć. Nie oszukujmy się, pisanie całych sprawozdań z mijającego dnia gimnazjalistki (łącznie z jej planem zajęć, tematyką obowiązującą na kartkówce i przebiegiem wszystkich rozmów z koleżankami) raczej studentki czy "Matki Polki" nie zainteresuje. BYĆ MOŻE to się sprawdza w obrębie tej grupy wiekowej ale biorąc pod uwagę całokształt - zdecydowanie NIE. Przykład przeciwny - gimnazjalistki nie zainteresuje nasz przepis na kurczaka :D
Wygląd bloga - przez "kolorowe jarmarki" przechodzi chyba większość początkujących blogerek (ja też mam w tej kwestii doświadczenie :PPP ). Wynika to po prostu z wielkiej euforii - "WOW, założyłam bloga! szaleję z szablonami, ściągam nakładki - będzie pięknie, tak "inaczej" i kolorowo!". No i OK, niech i będzie kolorowo ale przede wszystkim ma być CZYTELNIE. 

Częstotliwość pisania - nie oszukujmy się, nie zdobędziemy "popularności" pisząc raz na tydzień o pierdołach załączając zdjęcia parówek z musztardą... Jeżeli nawet na samym początku zgromadzimy już stałą ilość odwiedzających wrzucając na stronę post za postem przez jakiś dłuższy okres czasu - nagłe "olanie" bloga kilka razy a rzędu z pewnością zmniejszy nam statystykę i zniechęci część czytelniczek do odwiedzin. Z moich obserwacji wynika, że w którymś momencie niektóre z  czytelniczek/czytelników zaczyna "żyć" życiem blogerki i najzwyczajniej w świecie jest ciekawa "co u niej", domagając się notki.  Nie zaniedbujmy naszych czytelniczek :) 

Co i w jakiej ilości - długość postów zależy tylko i wyłącznie od naszej weny twórczej, ale... nie wszyscy są chętni do czytania elaboratów (takich jak właśnie ten post). Nie wiem czy to dobra metoda ale ja wprowadziłam system przerywników w postaci zdjęć (zagrywka psychologiczna :P). 
Z kolei jedno, dwa zdania sprawdzają się chyba tylko na tzw. "fotoblogach" - zmuśmy nasze szare komórki do pracy i sklećmy trochę więcej niż: 
"Heloł! jak wam minął dzień? Bo u mnie nudyyyyy, kupiłam na rynku buty, fajne?" :P 
(wiem, złośliwa jestem ;) )
Dlatego trzeba wszystko albo wypośrodkować albo zrównoważyć :)

Ile o sobie - wszystko sprowadza się tematyki bloga. Sugerowałabym jednak, żeby darować sobie opisy intymnej części swojego życia (Zdradzający czy zdradzany mąż niewątpliwie może być tematem niesamowicie ciekawym i wciągającym dla czytelników no ale...) jednocześnie zamieszczając fotorelację towarzyszy swojego życia - pewnie już słyszałyście teksty o tym, jaki to "świat jest mały" i "nic co zamieścisz w internecie nie zginie" - niestety TO PRAWDA.
Wiele razy dziwiłam się, skąd niektórzy moi znajomi wiedzą o tym, że prowadzę bloga? :// (i stale go odwiedzają!) Więc nawet spostrzeżenia typu "mój szef jest skończonym chamem i prostakiem" - lepiej zostawić mimo wszystko tylko dla siebie :P
Warto osiem razy pomyśleć zanim wrzucimy coś do sieci bo może się to obrócić przeciwko nam... I zamiast cieszyć się ze swojej blogerskiej aktywności - będzie nam najnormalniej w świecie WSTYD.
Dawkujmy informacje o sobie, jeżeli potrzebujemy się wygadać i prowadzić coś w rodzaju pamiętnika - nie operujmy danymi personalnymi, zdjęciami i informacjami o miejscu naszego zamieszkania. Bądźmy anonimowi i będzie OK.
Komentarze - nieodzowną częścią blogów jest możliwość dodawania komentarzy. Liczmy się z tym, że niestety nie wszystkie zawsze będą pochlebne - początkowo większość z blogerek narzeka, że strasznie krytykę przeżywa (oficjalnie pisząc, że mają ją gdzieś). Recepta jest jedna - trzeba nauczyć się z tym żyć i nie brać wszystkiego dosłownie. Nie  urodził się jeszcze taki, który by wszystkim dogodził więc to normalna kolej rzeczy. Od nas jedynie zależy na ile sobie pozwolimy. Niestety w sieci funkcjonuje ogromna ilość tzw. "trolli", które tylko czekają żeby dopiec, wyzwać i zmieszać z błotem autorkę. Czynią to z niesłabnącą (wprost przeciwnie!) satysfakcją tylko czekając na nowego posta - ich twórczość bywa zaskakująca :P
Ja już nie raz ustosunkowywałam się do tego typu komentarzy "jazda" - krytyka jest OK ale tylko pod warunkiem, że nie służy tylko i wyłącznie obrażaniu i chęci sprawienia komuś przykrości - często bezpodstawnie... 

Najczęstsze przykłady "jazd": post sponsorowany (temat jeszcze rozwinę) / jesteś brzydka/gruba/chuda/beznadziejny post/beznadziejny blog itp. Moja rada - nie zamieszczajcie takich komentarzy z dwóch powodów - publikując lub co gorsza - wdając się w dyskusję z takim osobnikiem nakręcamy go jeszcze bardziej (zapraszamy do zabawy!), dwa - takie komentarze PRZYKRO się czyta czytelnikom. Mnie osobiście bardzo to na innych blogach razi. I nie reagujmy na zaczepki w stylu - publikujesz tylko pochlebne posty. Wy jesteście autorkami i moderatorkami WASZEGO bloga. Nikt nie ma prawa Was obrażać a Wy nie macie obowiązku tych wypocin publikować.

Zdjęcia - jeśli decydujecie się na wrzucanie zdjęć - postarajcie się, żeby były przyzwoitej jakości. Nie ma nic gorszego od oglądania zamazanych zdjęć robionych "kalkulatorem" na których praktycznie nic nie widać... Zdjęcia to dość istotny aspekt i czasami wiele od nich zależy zwłaszcza jeśli chcemy prowadzić bloga "modowego". Zdjęcia "z rąsi" w łazience (często niezbyt czystej) niestety nie przejdą :///

Współprace - oferty współprac przyjdą z czasem - trzeba sobie na nie zasłużyć :)) Przemyślmy z kim chcemy w taką współpracę wejść i nie łapmy się jak "szczerbaty na suchary" na wszystko co nam dają. Reklamujmy to, co uważamy za godne polecenia by nie zmagać się później z zarzutami wściekłych czytelniczek, że reklamujemy wielkie "G".
Jeśli podjęłyśmy się recenzji kosmetyku - róbmy to uczciwie. Zachwalanie felernego produktu szybko zostanie zauważone i zostanie nam przypięta łatka "oszustki dla darmowego kremu".

Wyłączajcie weryfikację obrazkową  - nie ma nic bardziej irytującego niż ta funkcja!!!

PODSUMOWUJĄC:

Bawcie się dobrze i piszcie bloga z przyjemnością! Podobno każda blogerka przeżywała w którymś momencie twórczy kryzys ale to mija :) Jeśli czerpiemy z tego przyjemność - blog nas również motywuje (wiem z własnego doświadczenia)
Ale nikt nie mówi, że zawsze wszystko pójdzie gładko - i wiatr czasami zawieje nie z tej strony niż powinien ;))

..........................................................

I KILKA SŁÓW DO CZYTELNIKÓW:
(czyli co mnie u Was wkurza; zauważone na innych blogach )


Jeśli jakiś blog Wam się nie podoba, autorka denerwuje bądź jest beznadziejna/brzydka/gruba/za chuda itp. - darujcie sobie chamskie komentarze. Nikt nikogo do siebie nie zmusza. Nie podoba mi się - nie wchodzę. Mi na nerwy działa "Kiessies" (czy jak to tam się pisze) - więc nie wchodzę na jej bloga, nie oglądam zdjęć i się nie denerwuję. W życiu nie przyszłoby mi do głowy zadręczać dziewczynę swoimi frustracjami pisząc "aleś pusta"... Szanujmy czyjąś pracę i samego człowieka (nooo, chyba, że ktoś wrzuci zdjęcie rozjechanego przez siebie kota to mamy prawo "go pojechać" - autora, nie tego nieszczęsnego kota)

Reklamy na blogach, współprace - chyba najbardziej aktualny i obecnie niezmiernie drażniący temat dla niektórych czytelników. Niemal codziennie odwiedzając blogi i czytając komentarze do postów spotykam się z tekstami typu "znowu reklama, post reklamowany, recenzja sponsorowana" itp. Zjawisko najczęściej spotykane na blogach modowych i lifestyle'owych, trochę rzadziej - kosmetycznych.
Kilka słów na ten temat...

Żeby blogerce jakakolwiek firma zaoferowała współpracę - blog musi się już "czymś" poszczycić - sporą statystyką, sporą liczbą czytelników, autorka wiedzą, umiejętnościami czyli SWOJĄ PRACĄ. Zostaje przez daną firmę doceniona i decydują się na współpracę. Ale nie ma nic za darmo! Blogerka wkłada w bloga bardzo dużo pracy - poświęca swój czas, wymyśla posty, dzieli się wiedzą, robi zdjęcia, taszczy ze sobą wszędzie aparat żeby pokazać czytelniczkom ciekawe miejsca. Wymyśla stylizacje - raczej nie ma zatrudnionej na pełen etat prywatnej stylistki więc zdaje się na własne "wyczucie stylu" i pomysłowość.
Komuś, kto tego nie "liznął" może wydawać się, że to przecież taka przyjemność i w ogóle, że przecież sama chciała pisać itd. Wszystko jest fajnie, ale osoba, która posty zamieszcza regularnie czuję jakby presję "dbania" o czytelnika i czuje się zobowiązana do codziennego pisania (czego czytelnicy wymagają nierzadko pisząc, że najchętniej czytaliby po 3 nowe posty w ciągu jednego dnia). I owszem, jest to przyjemność, ale niewymuszona  przyjemność wymagająca sporej ilości czasu i wysiłku! My naprawdę mamy swoje życie - pracujemy, studiujemy, wychowujemy dzieci, mamy rodziny, pasje. A godzimy jakimś cudem wszystko razem łącznie z blogiem...
Wracając do reklam - niektóre czytelniczki BOLI, kiedy blogerka coś dostanie (przecież to za darmo!!!) a już nie daj Boże - chce to za jakiś czas sprzedać. No bo "jakim prawem", ona "chce zarobić", "przecież to dostała ZA DARMO" itp. 
I ma takie prawo! Niewiele jest blogerek które zarabiają na blogu realne (fizyczne) pieniądze a czas włożony w pisanie bloga to też jest praca.

Reklama na blogu służy wszystkim :

- firmie - bo jej produkt znalazł się na stronie i liczy na przyszłe klientki. Tutaj dochodzi jeszcze kwestia rozpoznawalności logo, marki, asortymentu - wszystko ma doprowadzić do zwiększenia sprzedaży czyli standardowe pojęcie "reklamy".
(Jak wspomniałam - firma zaproponuje współpracę blogerce, której pozycja jest już ugruntowana - strona jest odwiedzana, pozycjonowana, wypracowana. Wiecie ile kosztuje stworzenie strony i wysokie wypozycjonowanie jej?)

- blogerce - dostaje to "za darmo", pisze o tym, testuje, używa, wykorzystuje w np. stylizacjach itd. Czuje się przez firmę doceniona.

- czytelniczkom - pomyślmy... Na rynek wchodzi jakaś nowa linia kosmetyków. Firma postanawia reklamować się tylko w blogosferze (dopiero wchodzi na rynek, nie dysponuje potężnymi kwotami, które musiałaby zapłacić np. TV czy gazetom). Okazuje się, że kosmetyki są świetne, mają rewelacyjne składy, działanie - cud, miód i orzeszki. Czy gdyby firma nie zastosowała takiej polityki, to czy czytelniczki blogów wiedziałyby o niej??? Nie. A już z pewnością nie tak szybko. Być może ktoś by coś kupił (a może nie, bo opakowanie beznadziejne). Linia staje hitem i wędruje do zaszczytnej szufladki "KWC". Za sprawą blogosfery.

Drugi przykład: 
Prywatna, domowa firma zajmuje się produkcją skórzanych portfeli. Wyroby są bardzo porządne, mają ciekawe wzornictwo, przystępną cenę ale...nikt o nich nie wie. Produkty giną w gąszczu wszechogarniającej (niestety wciąż dużo tańszej) chińszczyzny i tylko nieliczna grupa je kupuje poprzez słabo pozycjonowaną stronę internetową bądź Allegro. 
Blogerka portfelik prezentuje, stwierdza, że jest świetnie wykonany, warty swojej ceny, czytelniczki się z tym zgadzają bo wszystko zostaje dokładnie opisane i pokazane (mój przykład - torebki Laza, buty Lewski). Czy to jest złe?
(kwestię rzetelności pozostawiam bez komentarza bo to już indywidualna sprawa i spokój sumienia "obdarowanej", ja współprace dobieram BARDZO skrupulatnie)

Trzeci przykład - Mój, z życia wzięty:
Kupuję na Allegro jeansy (PRYWATNIE!). Jestem zadowolona, kupiłam na licytacji za śmieszne pieniądze. Zamieszczam na blogu (sprzedawca NIC o tym nie wie), czytelniczki zachwycone, że super tanio i w ogóle świetny pomysł. I zostaję zasypana pytaniami:
"u jakiego sprzedawcy kupiłaś" i czy "możesz podać link". I ja Wam ten link podaję, bo w końcu nie jestem aż taką egoistką żeby i ktoś inny nie mógłby sobie kupić podobnych, ani też nie liczę za tą darmową reklamę NICZEGO od tego sprzedawcy (który nadal nie wie, że taką reklamę gdziekolwiek mu zrobiono). Więc niezależnie od tego czy coś kupiłam czy dostałam a stwierdzam, że jest warte uwagi - podlinkowuję. Bo ZAWSZE ktoś zapyta o ten link zapyta...

Równie dobrze można mieć pretensję do Brada Pitta, że za PIENIĄDZE reklamuje perfumy Chanel (jak on śmie!!!). Albo do gazet - że zamieszczają "sponsorowane" recenzje (też te produkty przecież dostają i jeszcze im za to płacą!). Tylko skąd my miałybyśmy o tych wszystkich super-produktach wiedzieć jak nie właśnie z reklam??

.....................................................
Właśnie tym postem złamałam przedstawioną w nim zasadę, którą powinny kierować się przyszłe blogerki... NIE PISZ ELABORATÓW!!!!
Przepraszam, ale tak wyszło... Tym, którzy dotrwali i przeczytali wszystko - gratuluję i jako zasłużona nagroda za wytrwałość - zapraszam na kawę ;)
Obiecuję, że jutro będziecie już tylko oglądać - złamię kolejną zasadę - "pisz więcej niż 2 zdania" i zacznę od "Heloł!" ;))))
(a co! na blogerskie urodziny mi wolno :P)
Jeśli znajdzie się KTOKOLWIEK, który czuje się nadal głodny literek lub ma jakieś pytania, sugestie - piszcie, jeszcze mam trochę siły na dyskusje :))
Buziaki :****

P.S. Posta pisałam, redagowałam... ponad 3 godziny. I to jest chyba mój najdłuższy post! :D

33 komentarze:

  1. W pełni się zgadzam z tym co tu napisałaś :) Mój blog też ma pierwsze urodziny w styczniu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie czytać Twoje wypociny :)
    Ja jeszcze napewno dużo się muszę nauczyć ale dzięki pewnej sugestii weryfikacji już nie mam ... jakoś mi to umkło przy ustawieniach :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To kiedy na tą kawę mam się stawić ?:D

    OdpowiedzUsuń
  4. I to się cenie :) Ja wytrwałam, teraz czas na kawę Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny wpis! sama mam w głowie pomysl na elaborat, choć zblizony tematyką- to całkiem różny. póki co zbieram siły:) Co do współprac- świetna racja. Czy Ty wiesz ile odkryłam dzięki temu swietnych domowych manufakturek/ ile dobrych kremów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! Dlatego stwierdziłam, że warto czytelniczkom uświadomić, że współpraca to nie tylko chęć zgarnięcia darmowej rzeczy za free :)

      Usuń
  6. Nie chciałabym żeby zapachniało "wazeliną" ale uwielbiam tu zaglądać :) i coraz bardziej nabieram ochoty na stworzenie swojego miejsca w sieci - jeśli się odważę zaproszę do siebie ;) póki co serdecznie pozdrawiam anonimowa czytelniczka :)

    P.S. I oczywiście wisisz mi kawę ;) :P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :*
      Kawa będzie czekać :) Daj znać koniecznie jak blog się urodzi! :))

      Usuń
  7. Wytrwałam do końca :)
    Ja jak najbardziej lubię czytać takie posty, ponieważ dużo rad można wykorzystać zarówno da początkujących blogerek i takich jak ja np.
    Zgadam się z całą treścią i uważam że post jak najbardziej potrzebny w blogowym świecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, mam nadzieję, że kilka osób weźmie sobie rady do serca i z większą świadomością "stworzy" swoje miejsce w sieci :)

      Usuń
  8. Dobrze napisane. Teraz czas na kawę..za późno - więc winko;)???

    OdpowiedzUsuń
  9. podaj adres ...wpraszam sie na kawe:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że wytrwałych znalazło się sporo - i wszystkie kawoszki!!! Proponuję ustalić jeden termin i przyjmę na kawy GRUPOWO! :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kupuj wielką pakę kawy ;)))) Ja też zgłaszam swoją obecność ;))))

      Usuń
  11. Post mega długi, ale przyjemnie się go czytało :) W takim razie proszę doliczyć kolejną osobę na kawę :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieważne, ze długi, ale wciąga ze względu na styl pisania :) Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję jubileuszu! Lubię Twojego bloga. O której ta kawa?
    Pozdrawiam z Mazowsza. Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam Twojego bloga prawie od początku i go uwielbiam, zawsze zaglądam czy jest nowy post! Cenię sobie Twoją wiedzę, otwartość i oczywiście całą Ciebie! Rady świetne na pewno mi się przydadzą!:) I powodzenia w dalszym blogowaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie napisane:) Ja kawy nie lubię, ale herbata może być;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Pod wszystkim się podpisuję, bez dwóch zdań ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  17. to ja na wodę- jestem na diecie od godziny:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny tekst! Dla mnie początkującej jak znalazł, cieszę się że tu trafiłam :) pozdrawiam serdecznie M.
    www.gointothesun.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. dotrwałam do końca. Mądrze napisane to i przyjemnie się czytało. Zgadzam się w 100%

    OdpowiedzUsuń
  20. dotrwałam do końca...
    i wcale się nie nudziłam...
    dużo czytam w internecie i chciałam sama pisać bloga...
    zaczęłam i stwierdziłam ze to nie o to mi chodziło nie chcę stać się kolejną kobietą reklamującą jakiś styl ubierania, markę kosmetyków, fachową wiedzą na temat gotowania - nie posiadam takowej...
    czytając Twój blog - przepraszam- Pani; zrozumiałam co jest moim talentem i o czym chcę pisać...
    potrafię uprościć wszystkie czynności, domowe zajęcia, czy cokolwiek innego do minimum.
    przeprowadzka,
    przemeblowanie i nowy wystrój?? dla mnie to proste...
    babcine drożdżówki w domu, nie ma problemu dla mnie to tylko godzinka pracy.
    dziękuję za podpowiedź

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mogłam pomóc! Powodzenia więc! :)))

      Usuń
  21. OO ja Cię i masz u mnie plusa..dlaczego bo po prostu napisałaś od serca i calutką prawdę...jednym zdaniem warto tworzyć to co kochamy...opisywać i dzielić się z innymi.Faktycznie czasem ludzie nie doceniają pracy jaką wkłada się w blog latanie z aparatem i godziny spędzone na nim :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A co do kolorowych blogów hi ja tam lubię kolory i troszkę słodyczy ...a co mam się przejmować- zabawa tkwi w tofifi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Ależ ja nie mam nic do kolorów! Mogą być, jasne - każdy co innego lubi, fajnie, że blogi są różne - mi chodzi tylko o to, żeby były czytelne. Twój jest kolorowy (i z uszakiem na dole! :D ) ale nie muszę wytężać wzroku żeby cokolwiek przeczytać, więc jest OK! :)))

      Usuń