Dzień dobry po świętach!!! Daruję sobie typowego poświątecznego posta w którym żalę się, że wszystkie kalorie poszły mi w tyłek na rzecz posta z kategorii "warto wiedzieć"
Więc, dzisiejszy post jest poświęcony Gabinetom kosmetycznym. Co mnie skłoniło do jego napisania? Odwiedzając dzisiaj jeden z blogów natrafiłam na posta reklamującego "jakiś tam" gabinet kosmetyczny. Ładne zdjęcia, gabinet wizualnie całkiem przyjemny (i tylko wizualnie), fotorelacja z przebiegu wizyty i dość nachalna reklama.. Nieprofesjonalizm "kosmetyczki" tak bił po oczach, że postanowiłam napisać kilka zdań o tym jak znaleźć dobry gabinet kosmetyczny - na co zwracać uwagę, co jest ważne i co świadczy o klasie osób tam pracujących. Bo piękny wystrój to zdecydowanie za mało...
Na początek to, co mnie uderzyło najbardziej:
1) zabieg wykonywany na twarz tyczył się TYLKO samej twarzy. BŁĄD. "Twarz" w gabinecie kosmetycznym to: twarz, szyja i dekolt. Każda szanująca się kosmetyczka/kosmetolog o tym wie i nie ogranicza się tylko do czoła, policzków i brody... Zwłaszcza, że szyja i dekolt są często pomijane w codziennej pielęgnacji a są to obszary ciała po których najszybciej widać oznaki starzenia, skóra jest delikatniejsza, cieńsza i wystawiana na ciągłe działanie czynników atmosferycznych. Wy też o tym nie zapominajcie i nie ograniczajcie się do nakładania kemu tylko na twarz.
2) Niezmyty makijaż oczu. To już jest skandal w wykonaniu pani wykonującej zabieg. Wykonując zabieg na twarz (jaki by nie był), kosmetyczka nie może pominąć okolic oczu i zostawić makijaż! Wynika to tylko i wyłącznie z lenistwa "kosmetyczki", ewentualnie z jej niewiedzy. Nooo, chyba, że chodzi o oszczędność na kosmetykach ://///
3) Klientka leżała w swojej bluzeczce (błąd nr 1) - zawsze powinnyśmy ją ściągnąć a kosmetyczka powinna dać nam pelerynkę lub ręcznik. A jeśli nawet uprzemy się, że chcemy w tej bluzeczce być, obowiązkiem kosmetyczki jest zabezpieczenie naszego ubrania ręcznikiem. Jest to podstawowa zasada!!!!
4) Wygląd kosmetyczki. Zadbany, schludny wygląd kosmetyczki jest priorytetem i wizytówką. I nie chodzi tu wcale o to, że powinna być piękna, ładna i zgrabna, ale ZADBANA. W przypadku "tego" gabinetu moim oczom ukazała się osoba w niechlujnie rozpiętym fartuchu z rozpuszczonymi włosami, które majtały się nad twarzą klientki. (swoją drogą nie można ich było zaliczyć do zadbanych czy ładnych :/ )Koszmar, normalnie koszmar... Włosy kosmetyczka powinna mieć spięte - tak jak w kuchni.
5) wykonywanie zabiegu. Nie wiem skąd u tej Pani pomysł, żeby nakładać na twarz kosmetyki w RĘKAWICZKACH... Nie wydaje się to raczej przyjemne kiedy ktoś nam jeździ rękawiczką po twarzy nakładając krem...
Podsumowanie:
Dno i wodorosty... Gabinet był bardzo polecany przez blogerkę - podobno dobry i sprawdzony. Ja takie gabinety radzę omijać SZEROKIM łukiem. Brak wiedzy, brak profesjonalizmu. W jakość kosmetyków nie wnikam (chociaż były to kosmetyki najtańsze z dostępnych gabinetowych) ale cała otoczka to jakiś istny koszmar... Nie znam kwalifikacji tej Pani ale na podstawie zdjęć odważę się wysnuć teorię, że niestety ale wie niewiele...
Na co więc zwracać uwagę?
Wygląd gabinetu - schludny, przyjemny dla oka i czysty. Mamy się w nim dobrze czuć. Wszechogarniający syf, walające się po podłodze obcięte paznokcie, poodbijane kółka na blatach czy pozasychane resztki kosmetyków od razu powinny nas skłonić do wyjścia (a wierzcie mi, że znam "gabinety" w których wymienione babole występują non stop )
Kosmetyczka - nie bójcie się zapytać o kwalifikacje. Niestety jest MASA pseudo-kosmetyczek nie mających pojęcia o pracy kosmetologa... Często są to osoby zbyt leniwe żeby kształcić się kilka lat i wybierają najszybszą drogę "kariery" , czyli 1-3 miesięczny kurs... Wierzcie mi, że taka osoba nie ma prawa mieć wystarczającej wiedzy do pracy w tym zawodzie!!! Kosmetologia jest bardzo szerokim kierunkiem zahaczającym o medycynę, wymagającym stałego kształcenia, doszkalania i szerokiej wiedzy. Taka osoba nie ma pojęcia o budowie skóry, składnikach aktywnych które serwuje Wam na twarz... Robi wszystko schematycznie, bo na tubce jest napisane, że preparat jest np. dla cery tłustej. Zagrożeń takich praktyk jest naprawdę bardzo wiele.
Zawsze pytajcie o wykształcenie kosmetyczki. Ja osobiście NIGDY nie oddałabym swojej twarzy osobie która ukończyła jakiś kosmetyczny pseudo-kurs...
Wygląd - również ważny. Pamiętajcie, że jej wygląd może nam sporo powiedzieć na temat jakości obsługi. Ona reprezentuje sobą gabinet, jest jego twarzą i wizytówką. Jeśli naszym oczom ukaże się osobistość z tłustymi włosami, podkrążonymi oczami, w brudnym fartuchu czy obskurnymi rękoma - wiejmy!!! Jeżeli sama o siebie nie potrafi zadbać, na pewno nie zadba o nas. Dłonie zdradzają wiele - długaśne, kolorowe tipsy też są czerwonym światłem. Takie szpony może sobie nosić tipserka/stylistka paznokci ale nie kosmetyczka!
Ściana chwały. Nie dajcie się nabrać na powywieszane w ilościach hurtowych certyfikaty "jakiś tam" firm które informują, że osoba taka i taka odbyła szkolenie kosmetyczne firmy X. Wszystko jest fajnie, tylko w praktyce często polega to na tym, że przyjechała firma "X", zaprezentowała (!!!) swoje kosmetyki i zawołała za wydanie takiego certyfikatu 50 zł, żeby sobie można to było powiesić na ścianie...
Cenne są tylko certyfikaty z odbycia specjalistycznych kursów czy dyplomy ukończenia szkół czy Uczelni Wyższych.
Jakość świadczonych usług - miła i uprzejma obsługa to sprawa oczywista. Na szczęście coraz rzadziej zdarzają się niemiłe panie ale i na takie możemy trafić... Mamy prawo zadawać pytania i otrzymywać rzetelne odpowiedzi. Niech wizyta nie kończy się tylko na samym wykonaniu zabiegu!
Sprzedaż kosmetyków - jeśli gabinet prowadzi detaliczną sprzedaż kosmetyków, na których pracuje - to super. Jeśli mamy jakiś problem ze skórą a zabieg przyniósł dobre efekty, warto czasami dopłacić kilka złotych więcej i zaopatrzyć się np. w krem czy serum - jako kontynuacja/potrzymanie efektu zabiegu. Jeśli natomiast zauważymy, że kosmetyczka trudni się pośrednictwem katalogowych "kosmetyków" popularnych firm na "A" czy "O" jako "konsultantka"- nie traktujmy takiej kosmetyczki poważnie... ŻADEN kosmetolog nie poleci Wam do pielęgnacji takich kosmetyków... A to tylko świadczy o braku wiedzy i chęci naciągnięcia nas.
................................................................................................................................................................
Mam nadzieję, że napisałam o wszystkim. I że znajdzie sie kilka osób które przebrnęły przez tego przydługiego posta i wyciągną wnioski dla siebie.
Wypunktowując wszystkie błędy i wytykając brak profesjonalizmu tego gabinetu o którym przeczytałam absolutnie nie miało służyć "objechaniu" konkurencji bo nie jest to dla mnie żadna konkurencja (dzieli nas jakieś 300 km.) Moim zamiarem jest tylko i wyłącznie otwarcie oczu osobom korzystającym z usług gabinetów kosmetycznym żeby wiedziały na co należy zwracać uwagę. Ot takie dobre rady "z branży" :) Strasznie mnie boli, że tacy partacze psują rynek i często spotykam się z opiniami, że kosmetyczki "gówno wiedzą"... Takie praktyki to istny brak szacunku do klienta, który zostawia swoje pieniądze i ufnie oddaje się w nasze ręce. PŁACICIE - WYMAGAJCIE!
P.S. Nie omieszkałam skomentować tego, co w poście o owym gabinecie zobaczyłam i przeczytałam - niestety komentarz się nie pojawił. A szkoda... (i wcale nikogo nie obraziłam!)
i bardzo dobrze, ze piszesz o takich rzeczach :))
OdpowiedzUsuńbardzo interesujący post, Też zwracam uwagę na sprawy, które poruszyłaś. Wygląd kosmetyczki świadczy o jej umiejętnościach, bo jak nie potrafi zadbać o siebie to tym bardziej i o mnie.Podobnie z fryzjerkami, od razu patrzę czy ma zadbane, zdrowe włosy..
OdpowiedzUsuńLubię takie Twoje życiowe posty, świetne wskazówki!:) Bardzo miło się Ciebie czyta
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne wskazówki, zwłaszcza dla mnie, ponieważ bardzo rzadko korzystam z usług kosmetyczek i nie mam "swojego" ulubionego gabinetu, więc jak już będę miała gdzieś iść to wiem na co zwrócić uwagę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lenka
Wiem, o której blogerce mowa. Też się zdziwiłam tym, że nie miała zmytego makijażu. Dobrze, że poruszyłaś taki temat. Warto wiedzieć jakie salony wybierać i na co zwracać uwagę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMysle ze Ona miala makijaz tylko ten jeden raz bo robila zdjecia ktore pojawily sie na jej blogu i momo ze jest ladna pewnie bez makijazu jak kazda zreszta kobieta nie wyglada tak atrskcyjnie jak w tapecie :-)
Usuńja tez lubię czytać takie posty i zgadzam się z Tobą;)
OdpowiedzUsuńwiem o jakim poście i blogerce mówisz również jako przyszły mam nadzieję ! ;) kosmetolog zwróciłam na niego uwagę ;/ widać, że jesteś bardzo profesjonalna i robisz to z powołania ;)
OdpowiedzUsuńniestety spotkalam sie z takim nieprofesjonalizmem kosmetyczek. bedąc na manualnym (!) oczyszczaniu, kosmetyczka nie raczyła zmyć mi makijazu z twarzy, ba, nie przemyla jej niczym, lecz od razu przystapila do 'oczyszczania', czyli bardzo bolesnego wyciskania. nie bylam zadowolona z tego zabiegu, mialam pelno ranek, twarz byla mocno czerwona przez kilka dni.
OdpowiedzUsuńO Matko Boska, gdzieś Ty była???? To chyba najgorszy przykład braku JAKIEJKOLWIEK wiedzy o jakim słyszałam... To nie była żadna kosmetyczka tylko najgorszy partacz!
Usuńniestety spotkalam sie z takim nieprofesjonalizmem kosmetyczek. bedac na manualnym (!) oczyszczaniu twarzy, kosmetyczka nie raczyla zmyc makijazu ani przemyc czymkolwiek twarzy, od razu przystapila do 'oczyszczania', czyli baardzo bolesnego wyciskania na calej twarzy. przez kilka dni mialam male czerwone rakni, twarz byla ogolnie zaczerwieniona i podrazniona. mialam 12 lat... :)
OdpowiedzUsuńAha... W wieku 12 lat nosiłaś już makijaż?????
UsuńChyba wiem który blog masz na myśli ;) Szczerze mówiąc miałam podobne odczucia po przeczytaniu tamtej notki. Sama ukończyłam szkołę kosmetyczną i wiem ile potrzeba wiedzy i umiejętności, aby pracować w tym zawodzie i przede wszystkim być w tym dobrym. Ja na szczęście poszłam tam dla własnej przyjemności, nie wiązałam z tą szkołą przyszłości, ale generalnie byłam zawiedziona poziomem nauczania. Nic dziwnego, więc że potem mamy kosmetyczki takie jakie mamy :/ Bardzo przydatny wpis :) Dobrze, że zwróciłaś uwagę na te detale, bo niestety często zapomina się o tych kwestiach.
OdpowiedzUsuńAga również widziałam tamten post i relacje z jakże " rewelacyjnego gabinetu" ... Masakra. Zabieg na samą twarz, na dodatek pominięte oczy i usta. Perfekcyjny makijaż oczu nie naruszony. Zabieg wykonywany nad swetrem bez żadnego przykrycia ze zwisającymi włosami nad twarzą klientki... Byle zrobić, byle szybko, żeby zarobić a się nie narobić...- dla mnie tak to wygląda. Ale kobiety chodzą do takich "salonów" niczego nie świadome i myślą, że tak ma być...
OdpowiedzUsuńPrzydatny wpis!
OdpowiedzUsuńKażda babka powinna przeczytac i zwrocić uwagę na poszczególne elementy.
Fakt, ja bylam u kosmetyczki która nakladla mi cos tam w rekawiczkach, nie bylo to przyjemne. Chyba sie brzydzila mnie dotknac :)
Czekam na ripostę pod tą notką, bo skoro dodałaś tam komentarz musisz się liczyć że nawet usunięty 'jad' do Ciebie wróci. :) Liczę na tzw 'avanti' i kupę śmiechu.
OdpowiedzUsuńMoże była grana kasa za promocję na blogu, nie wiemy.
Osobiście u kosmetyczki jeszcze nigdy nie byłam, acz kiedyś się wybrałam z koleżanką jako towarzysz na przedstudniówkową regulację brwi i chociaż salon popularny (mieści się w jednym z CH w Warszawie) to pani była opryskliwa i na mój gust zrobiła to od tak, mogło być lepiej.
Nie sądzę, żeby Paulina się jakkolwiek do tego odniosła. Jadem nie plułam, po prostu napisałam jak to wszystko wygląda naprawdę, całkiem możliwe że sama nie zdaje sobie sprawy z tego, że reklamuje taki chłam własną twarzą... Mam nadzieję, że sprawę przemyśli bo przypuszczam, że komentarzy podobnych do mojego było więcej tyle, że niestety żaden krytyczny nie został opublikowany. Panuje słodko-pierdząca atmosfera bez złego słowa na reklamowany gabinet.
UsuńA opryskliwa kosmetyczka to również dno :/// Bo to ona jest dla nas a nie my dla niej.
wiem o kogo chodzi ;) nachalna reklama tego gabinetu na jej blogu tłumaczy wszytko :)
OdpowiedzUsuńno kto to ja chce tez ujrzec
Usuńbeauty-fashion-shopping ?
UsuńRewelacyjny post. Bardzo wazne jest to , co napisałas. Nawte nie zdawałam sobie sprawy, ze te tzw dyplomy na scianach mogą byc zdobywane w ten sposób.
OdpowiedzUsuńTakie posty lubię:) JEszcze nie spotkałam się z taką sytuacją,żeby kosmetyczka miała brudny fartuch,albo żeby go nie miała, czy nie zmywała twarzy przed zabiegiem, ani nie widziałam paznokci na podłodze:D Byłam kilka razy w gabinecie na oczyszczaniu twarzy,ale niestety nie pomogło,dermatolog interweniowała.
OdpowiedzUsuńPrzez długi czas chodziłam do gabinetu na regulacje i hennę brwi, pani była baaaardzo miła, zawsze schludna i pachnąca:) Mam nadzieję,że nie trafię na paskudny gabinet z jeszcze bardziej paskudną obsługą:)
Ja bym do tego jeszcze dodala by ludzie pytali czy mają do czynienia z kosmetyczką czy kosmetologiem. Dla wielu jest to to samo. I nie podważam kompetencji dobrze wykfalifikowanych kosmetyczek ale kosmetologia to nie jest prosta dziedzina, wymaga dużej wiedzy a wielu ludzi myśli, że kosmetolog to osoba kończąca swoją naukę na co najwyżej studium policealnym.
OdpowiedzUsuńWitaj kochana..
OdpowiedzUsuńMam pytanie, pracujesz na kosmetykach firmy Clarena?? Może znasz krem z tej firmy do cery naczynkowej ( w takim jakby zielonym opakowaniu??), jeżeli tak to co o nim sądzisz? Moja kosmetyczka właśnie na takich kosmetykach pracuje, i bardzo zachwala mi ten krem, i nie wiem czy go kupić u niej czy sobie darować?
Będzie mi miło jak odpowiesz . Pozdrawiam Monccia :)
Oj niestety Clarena jest u mnie w ilościach szczątkowych, testowałam linię Balance i Sensitive. Plus jakieś pojedyncze sztuki hydro czy Body. Od kremów raczej stroniłam bo nie byłam nimi zachwycona (do dziś męczę Glcyco)
Usuń"Gabinetowo" nie są to kosmetyki z najwyższej półki - owszem, ładnie wyglądają, pachną i prezentują się w witrynce. Nie należą jednak do najlepszych - bardzo dużo w nich chemii, perfum, konserwantów. Oszałamiającego działania nie mają...
Dziękuję Aguś :) Kiedyś mama mi go kupiła na moje biedne naczynka, i wtedy nie świadoma byłam i myślałam e mi pomaga .I teraz właśnie zastanawiał się czy by go nie kupić ponownie, ale dobrze że zapytałam się Ciebie o zdanie :) Dziękuję jeszcze raz :)
UsuńPs. Jestem fanką Twojego bloga od dawna i normalnie nie spotkałam jeszcze tak fajnej kosmetyczki jak Ty :)
Kochana wszystko bardzo fajnie i pouczająco opisałaś ,szczera prawda niestety .
OdpowiedzUsuńCodziennie mam doczynienia z kosmetyczkami , fryzjerkami , fizjoterapeutkami i innymi tego typu ( wyposażam gabinety w odzież i dodatki ) , niestety część z nich właśnie należy do tych niegodnych polecenia :(
Jednak na szczęście większość z nich to prawdziwe profesjonalistki , które też nie oszczędzają na swoim profesjonalizmie , Tobie tego nawet nie muszę pisać ale chciałabym zwrócić uwagę na to kobietom , które patrzą tylko na cenę i próbują na wszystkim zaoszczędzić . Te ceny to nie tylko koszt kremu + koszt nakładania itp. , tylko całe zaplecze . Pomyślcie ile kosztuje profesjonalne krzesło, wszystkie dodatki przez , które czujemy się tam poprostu dobrze , estetyczne fartuszki , prześcieradła , dezynfekcja , pilniki ( powinny być dla każdej klientki osobne )to naprawdę "kupa" kasy i mija sporo czasu aż zaczyna się to zwracać. Także jeśli ja idę do kosmetyczki , wolę dopłacić ale po wyjściu czuję się mega dobrze i wiem , że wszystko miałam takie jakie chciałabym mieć ;)
Szkoda , że kobiety nie sprawdzają prawdziwych kwalifikacji i nie wymagają profesjonalizmu od takich osób , bardzo dobrze , że zwróciłaś na to uwagę :)
Buźka :*
Dokładnie. Ja myślę, że rynek zepsuły pseudo kosmetyczki korzystające z dotacji unijnych - robiły krótkie kursy, brały spore pieniądze na wyposażenie nie dbając już o preparaty i jakośc obsługi (chociaż czego tu wymagać po takich kursach :/// )
UsuńŚwietny i bardzo przydatny post ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wypada, ale zapytam jakie byś mi poleciła zabiegi na twarz? Mam 37 lat, cera delikatna, bardzo sucha, ale z wyglądu jeszcze ładna, bez żadnych pryszczy i przebarwień. Wiadomo, zmarszczczki już są, mam je na czole (bruzdy) i wokół oczu - pozostałe na razie mniej widoczne. Z zabiegów kosmetycznych to miałam 2x robioną w życiu mikrodermabrazję i nic więcej. Po pierwszej miałam całą twarz w czerwonych kreskach i piekła mnie tak, jak nogi podrapane krzakami malin w lesie. Druga, robiona w innym gabinecie już była ok i miałam jak najlepsze zdanie o tym salonie (dziewczyna po kosmetologii, nie po kursie), ale jak wyczytałam u Ciebie, że twarz to także dekolt i szyja to mi mina zrzedła, bo nie miałam nic robione na tych partiach. Mogłabyś mi coś doradzić? Chciałabym swojej buzi nadać trochę energii, blasku, jędrności. Z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuń***
Wszystkiego najlepszego na nowy rok!
MNQ
Fajnie, dzięki za odpowiedź -,-
UsuńMNQ
Umknęło mi gdzieś Twoje pytanie, przepraszam. Co do pierwszej mikrodermabrazji, najprawdopodobniej została wykonana zbyt mocno; końcówki mogły być jeszcze nowe, zbyt ostre.
UsuńJeżeli chodzi o ten zabieg można go wykonać tylko na twarz, wszystko zależy od skóry. Na szyję i dekolt też można zrobić ale delikatniej.
Ciężko mi cokolwiek powiedzieć nie widząc skóry, jest masa zabiegów - kwasy, ultradźwięki, jonoforeza, mezoterapia, zabiegi odżywcze, algi.
Jasne, rozumiem, każda skóra jest inna i tylko naocznie można stwierdzić co jej zrobi dobrze hehhe ;-D Dziękuję Agnieszko, pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMNQ
Nie wiem czy akurat Ty ejstes odpowiednią osobą do pisania wywodów na temat wyglądu, ponieważ sama wyglądasz nieestetycznie, więc radziłabym się wstrzymać z uwagami do innych :)
OdpowiedzUsuńPatrycja
Z chęcią poznam szczegóły mojego nieestetycznego wyglądu w Twoich oczach - zamiast pisać suche zarzuty może rozwiń swoją myśl i uzmysłów mi co jest nie tak?
UsuńPoza tym można wiedzieć jaką Ty szkołe skończyłaś? :]
OdpowiedzUsuńPatrycja
Najpierw oceniasz a później pytasz?
UsuńWidzę nieuważny z Ciebie czytelnik bo na blogu można było o tym przeczytać wielokrotnie. Niestety chyba Cię rozczaruję, bo mam skończone studia na kierunku "Kosmetologii". Zanim je zaczęłam, skończyłam też 2-letnią szkołę policealną. Na dzień dzisiejszy mija 6 rok mojej nauki na tym kierunku, ponieważ w dalszym ciągu się kształcę.
Możesz więc mi zarzucić... zbyt duży rozmiar stopy.
Droga Patrycjo, pozwól, że zakończę te marne potyczki słowne z Tobą i nie będę Twoich komentarzy publikować...
UsuńRaz, że ton Twoich wypowiedzi do grzecznych nie należy, dwa, nie zamierzam Ci się z niczego spowiadać a tym bardziej rozprawiać nad tym, czy bardziej estetyczna jest blondynka czy brunetka. Proponuję najpierw zapoznać się z terminem "estetyka" a dopiero później zabierać głos. Nie będę psuła ani sobie ani innym atmosfery pod postem; skoro nie potrafisz czytać ze zrozumieniem to już nie mój problem ;)
Jeżeli masz mi coś jeszcze do "powiedzenia", zapraszam na PRIV - adres mailowy podany na górze strony po prawej stronie.
Do grzecznych nie należy? Wydaje Ci się, pisze w takim samym tonie w jakim Ty napisałaś notkę i obraziłaś pewnie nie jedną dziewczynę. Wybacz dla mnie nie wyglądasz estetycznie i podejrzewam, że znalazła by się nie jedna kobieta, która by to potwierdziła. Nie publikujesz komentarza? Bo nie ma w nim słodkości jak to sama napisałaś w notce? Nie uważasz, że to hipokryzja? Zarzucałaś Pauli, że nie dodała komentarza, no popatrz, znowu skucha :) Czy może nie chcesz po prostu się chwalić, że jesteś po prywatnej szkole? Rozumiem, też bym się nie chwaliła, tym bardziej po takiej notce, w której robisz z siebie eksperta. I nie, wcale nie chodzi mi o to, że jesteś "blond", chodzi mi raczej o to, że Twoje włosy wyglądają jak spalone- czyli są nieestetyczne, wybacz. Jeśli taka z Ciebie kosmetolog i kosmetyczka to też powinnaś znać podstawowe zasady makijażu, a patrząc po niektórych zdjęciach, nie znasz. I wybacz również, że nie będę pisała do Ciebie na "priv", myślałam, że po to masz włączoną opcję komentarzy aby komentować, widocznie się myliłam, tu moja skucha :)
OdpowiedzUsuńPo I - nikogo nie obraziłam, nie pisałam personalnie, nie zamieściłam również informacji czyjego bloga wpis dotyczy. Umiejętność czytania ze zrozumieniem się kłania...
UsuńPo II (odnosząc się do poprzedniego, niegrzecznego więc nieopublikowanego komentarza) zbyt ciemny makijaż oczu, który mi zarzucasz (ciemny cień tuż nad brwiami) przypuszczam, że dostrzegłaś na zdjęciach z SESJI ZDJĘCIOWEJ. Czy jeśli byłabym wystylizowana na Clowna to też pomyślałabyś, że maluję się tak na co dzień i do pracy?
Dla mnie kosmetyczka PO PRACY może nawet nosić pawie pióra w tyłku i mieć na oczach wszystkie kolory tęczy - jej sprawa. Ale w pracy powinna wyglądać schludnie. ŻADNA z Was nie widziała mnie nigdy w pracy (poza kilkoma moimi koleżankami które tu zaglądają) a to, co pokazuję na blogu to PRYWATA (mówi Ci to coś?), czyli zdjęcia robione PO PRACY. Ten blog to nie strona internetowa mojego gabinetu.
Po III włosy - nie mam ani spalonych, ani zniszczonych, nie chodzę z odrostami do połowy głowy, moje włosy nigdy nie majtają się żadnej klientce po twarzy ani nie są tłuste... A opinia że sa "nieestetyczne" wzięta jest z sufitu i wynika tylko i wyłącznie z Twojej złośliwości (nie rozumiem tylko skąd ta złośliwość...)
Po IV Tak jak pisałam nie mam zamiaru Ci się spowiadać jaką Uczelnię skończyłam ani przekonywać że była dobra czy zła. Zwłaszcza, że atakujesz komentarzami aby dopiec - nie wiem, być może Ty poczułaś urażona bo prezentujesz podobny poziom (nie)profesjonalizmu jak wspomniana w notce "Pani Kosmetyczka". Nazwę Uczelni możesz poszukać, bo zdaje się, że kiedyś na blogu podawałam. Gwarantuję Ci, że nie jest to - cytuję Ciebie - "wyższa szkoła lansu i blansu"
Po V Więcej dystansu do blogów dziewczyno!