Na profil trafiłam przypadkowo - wyświetliła mi się śliczna fotka (przez kogoś "udostępniona"):
Obok podpis:Wszystkie zwierzęta kochają życie i boją się śmierci. Ich los zależy od codziennych wyborów każdego z nas: zostanwege. pl
Zdjęcie śliczne i... wywołujące skrajne emocje biorąc pod uwagę charakter działalności grupy "wegan". Nie lubię takiej gry, chociaż rozumiem, że by przekaz był jasny, musi te emocje wywoływać. I tak zrodziła się dyskusja na temat sensowności weganizmu, przekonywanie o niepotrzebności mięsa w diecie i generalnie określenie człowieka jako snoba, bo biedne zwierzęta się zabija dla ich widzimisię. Zdania oczywiście były podzielone - wypowiadający podzielili się na wspierających, przeciwnych i zaciekawionych ale na razie obojętnych bez własnego zdania na ten temat.
Jako, że ja od zawsze uważałam takie walki za bezsens - postanowiłam w tej "debacie" czynnie uczestniczyć i bronić własnych przekonań. Od początku jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że z pewnością odmiennością zdania się narażę wielu osobom - być może to grono powiększy się dodatkowo wśród moich blogowych czytelniczek - postaram się jednak to udźwignąć i jakoś z tym żyć :P
Zacznę od tego, od czego zaczęłam na fb:
Osobiście uważam wegan/wegetarian za hipokrytów... Pomyślcie: żeby jeść wyłącznie rośliny - gdzieś te rośliny trzeba uprawiać. Oczywiście na polu. Ale! Żeby powstało pole, należy wyciąć las - czyli pozbawić tysiące zwierząt życia, miejsca bytowania, schronienia, pożywienia. nie wspominając już o wypalaniu pól, systemach nawadniania i środkach ochrony roślin (trujących dla innych żyjątek). Czy tamte zwierzęta są mniej ważne? Też giną po to, żeby oni mogli te rośliny jeść.
Na odpowiedź czekać długo nie musiałam - "(...) większość pól wykorzystuje się na uprawę pasz dla zwierząt". I tu się zgodzę. Tylko co będzie, kiedy ludzie przestaną jeść mięso? Ano zwiększy się zapotrzebowanie na pola - NO BO GDZIEŚ TE ROŚLINY ROSNĄĆ MUSZĄ. A różnica wartości odżywczych pomiędzy kilogramem mięsa a kilogramem kukurydzy jest znaczna - więc pól trzeba by było stworzyć jeszcze więcej.
Następna sprawa to świadomość wegetarian/wegan i ich własna niekonsekwencja:
(przykład z życia) Moja koleżanka - zagorzała miłośniczka zwierząt, od lat walcząca z rodziną o nie jedzenie mięsa i obrzydzania go wszystkim domownikom. Jaką ma torebkę? skórzaną. Buty" Skórzane. Tapicerka w aucie? Skórzana. Siodła i rząd jeździecki: skórzane. Noooo, i tyle na ten temat.
I NIE UWIERZĘ, że wszyscy weganie chodzą w plastikowych butach, na ramionach noszą eko-torebki a wnętrza ich aut są wyłącznie welurowe. Czyli znowu: Hipokryci.
Na temat samej diety wegańskiej wypowiadać się nie będę, ponieważ dokładnej wiedzy nie mam. Z tego jednak co słyszę (od dietetyków) - dieta, głównie dla dzieci jest NIEWYSTARCZAJĄCA. Pomijając już wogóle kwestię soi, która chyba jak żadna inna roślina jest najbardziej zmodyfikowana genetycznie (GMO).
Ja rozumiem, że w dzisiejszych czasach można protestować przeciwko wszystkiemu. Należałoby jednak zadać sobie pytanie czy ma to jakikolwiek sens (ja na przykład mogłabym założyć "Stowarzyszenie walki z zimnem" gdzie protestowałabym przeciwko zbyt niskim temperaturom na dworze, zbyt mokremu deszczowi i zbyt krótkiemu latu - co Wy na to?).
I naprawdę nie mam nic przeciwko organizacjom pro-zwierzęcym walczącym o lepsze warunki bytowe zwierząt, humanitarny transport i ubój. Walczącym przeciw znęcaniu się, pseudohodowlom. Popieram i podpisuję się obiema rękoma!!!! Sama uważam się za pro-zwierzęcą - wspieram walkę o lepszy byt koni (transport, targi), popieram adopcje zwierzaków, sprzeciwiam się okrucieństwu wobec zwierząt. Ale do cholery wszystko w granicach rozsądku!!!
Ostatecznie człowiek jest drapieżnikiem - praktycznie nie różni się od tygrysa. Różnica polega tylko i wyłącznie na tym, że tygrys zabija bo musi, my mamy podane "na tacy" i samego aktu zarzynania nie widzimy i nie dopuszczamy do swojej świadomości. Argument, że w czasach średniowiecza mięso jadło tylko mieszczaństwo a nie chłopi do mnie absolutnie nie przemawia. Chłopi nie jedli nie z wyboru, ale z przymusu!
I ostatnie: na ile ludzie mogą być bardziej ludzcy od zwierząt? Zurbanizowaliśmy świat, przegoniliśmy zwierzęta z ich naturalnego środowiska, część oswoiliśmy. Niech może więc weganie przeniosą się do leśnego szałasu??? Ilu z nich używa kosmetyków testowanych na zwierzętach? I wogóle chemii, która przecież truje środowisko. Ile śmieci produkują? Plastiki, tworzywa sztuczne, które rozkładają się setki lat nie szkodzą zwierzętom??? Zaraz się okaże, że WSZYSCY segregują... (O...tu mi pociąg jedzie...)
Jeśli ktoś dotrwał do końca - zapraszam do dyskusji. Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.
Stowarzyszenie też do dyskusji zaprosiłam :)
Ciekawy temat poruszyłaś. Tak naprawdę nigdy o tym głębiej nie myślałam, uważam że każdy ma prawo żyć tak jak chce i jeść co chce. Nigdy nie spotkałam się z żadną pikietą na temat, że życie bez mięsa jest lepsza, więc ciężko mi jakoś się specjalnie ustosunkować do tego. Ja jestem mięsożerna i dobrze mi z tym. Staram się odżywiać zdrowo i myślę że żaden wegetarianin nie ma szans mnie przekonać na zmianę diety.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o fotkę to rzeczywiście jest ładna i chwyta za serce.
również uważam, że należy zachować umiar i rozsądek być w zgodzie ze sobą, ze swoimi przekonaniami, być konsekwentnym w przekonaniach i poglądach... ja jem mięso zawsze jadłam i nie zamierzam z tego rezygnować.
OdpowiedzUsuńTwój post to przykład niesamowitej niewiedzy. Żywność roślinna wymaga dużo mniejszej ilości pól uprawnych - nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale zwierzęta hodowane na mięso JEDZĄ. Jeśli więc są pola i są przeznaczone dla zwierząt hodowlanych to nie znaczy, że tam się wypasa stada krów. Zwierzęta teraz trzymane są w olbrzymich halach a na tych polach rośnie jedzenie dla nich.
OdpowiedzUsuńDlatego też jednym z argumentów za weganizmem jest duża oszczędność żywności (co powinno być ważne, kiedy w tylu krajach głód jest poważnym problemem). Na ten temat wypowiedziało się nawet ONZ nawołując do tego, żeby ludzie zaczęli coraz poważniej brać pod uwagę przechodzenie na dietę roślinną: http://ekoprzewodnik.pl/blog/2010/06/11/ONZ_zaleca_weganizm/
Poza tym - nie bądźmy śmieszni. Czy to, że w czasie uprawy pola zabijasz jakieś zwierzęta przypadkowo daje Ci moralne usprawiedliwienie dla chowu przemysłowego i wszelkich obrzydliwych nadużyć jakie się z nim wiążą i zabijania zwierząt w rzeźniach wyglądających jak fabryki? Ja wiem, że chcesz bronić tego co dla Ciebie wygodne, ale chyba się zagalopowałaś.
Nie wiem też skąd ta koleżanka nagle w poście. Weganką na pewno nie jest ponieważ weganie nie używają również innych produktów odzwierzęcych. Nie mówiąc już o tym, że Twoja koleżanka to chyba mało reprezentatywna osoba dla środowiska prozwierzęcego - ja z tego środowiska znam mnóstwo osób i nikt nie nosi ani skórzanych butów ani torebek.
Produkcja odzwierzęca jest tak nieekologiczna, że nawet jeżdżący wszędzie samochodem i niesegregujący śmieci weganin jest mniejszym obciążeniem dla środowiska niż mięsożerca pakujący wszystko w płócienne torby i jeżdżący rowerem. Zostało to zmierzone, są wyniki badań więc znów mamy przykład po prostu braku wiedzy.
Odniosę się do Twoich argumentów po kolei...
UsuńZaczynając od pól uprawnych - oczywiście zgadzam się z tym, że większość pól jest uprawianych "na paszę" czyli po to, by wyżywić zwierzęta. Ale odwróćmy sytuację - gdyby zaprzestano hodowli zwierząt na rzecz upraw roślin dla ludzi, wówczas uprawy musiałyby się zwiększyć (jakoś tych ludzi wykarmić trzeba). Uprawy musiałyby być bardziej zróżnicowane, co doprowadziłoby do wprowadzenia nowych gatunków roślin - takich, które w naszym klimacie w naturze nie występują. Jak się mogą skończyć takie praktyki jest proste do przewidzenia...
Co do śmieszności: dlaczego generalizujesz, przedkładasz wyższość świni nad myszą. I jedna i druga tak samo czuje, żyje. Uważasz, że życie świni jest cenniejsze od życia myszy???
A co ze żniwami - wyliczono, że podczas żniw, pod kołami traktora na 1 ha pola ginie 10 myszy. Nie mówiąc już o całej reszcie. Ja dodałabym jeszcze - ile istnień ginie podczas wypalania pól, opryskiwania roślin i wogóle pozyskiwanie "pola"? Uprawa roślin niestety również wiąże się ze śmiercią zwierząt.
Koleżanka - nie weganka a wegetarianka - może źle się wyraziłam. W każdym razie osoba mająca się za wielką miłośniczkę zwierząt, nie jedząca mięsa bo to "niehumanitarne".
(Dokształciłam się już w filozofii wegan - wiem, że odrzucają WSZYSTKO co jest związane ze zwierzętami, w niektórych przypadkach dopuszczająca miód.)
I na koniec - weganizm wśród dzieci. Przeczytałam dziś masę materiałów, artykułów, wywiadów na ten temat. Wniosek jest jeden - dieta wegańska u dzieci jest niewystarczająca i niebezpieczna - nie zapewnia wszystkich potrzebnych składników potrzebnych do zdrowego rozwoju. Wegetariańska owszem, pod kontrolą jest do przyjęcia.
Brak wiedzy brakiem wiedzy - nawet z tą w tej chwili nabytą - uważam, że wszystko ma swoje granice. Nie ma możliwości odwrócenia światopoglądu ludzi o 180 stopni, nie oszukamy natury (jesteśmy mięsożercami). I tak, jestem wygodna ale myślę logicznie. Teraz przekonują mnie do weganizmu, co byłoby dalej? Wyrzucenie z domu pralki i zmywarki na rzecz "powrotu do korzeni" czyli prania w rzece...(w myśl zasady, że wynaleziono je dla wygody)
I jeszcze jedno: cytat ze strony ekoprzewodnik w artykule ONZ "Obecnie więcej niż połowa produkowanego na świecie zboża przeznaczana jest na pasze dla zwierząt".
UsuńMówiąc szczerze spodziewałam się o wiele większych statystyk. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że gdyby zaprzestać hodowli i jedzenia zwierząt na rzecz upraw roślin - pól uprawnych musiałoby być o wiele więcej niż na dzień dzisiejszy.
I mimo wszystko chyba szkodliwość rolnictwa w tym artykule delikatnie wyolbrzymiono...
Uprawy niekoniecznie się zwiększą. Myślę, że krowa w całym swoim życiu zjada paszy kilkanaście (kilkaset?) razy więcej niż sama waży. Jakieś forum mówi że na 100-110kg świnię potrzeba 350kg paszy rocznie. Ergo - zamieniając 1kg mięsa na 1kg pożywienia roślinnego itak zapotrzebowanie na paszę zmniejsza się 3-krotnie... Z drugiej strony Wikipedia mówi że świnia nadaje się do uboju po 6 miesiącach. To nam zmniejsza potrzebę o połowę. Zaś człowiek jedzący paszę zamiast mięsa pewnie będzie potrzebował tej paszy więcej i już balans się przechyla. Dochodzi aspekt, że hodowla świń daje naturalny nawóz, który jest tani, fajny, ekologiczny i coraz droższy. Ale całe wyliczenia były tak "na oko" więc trzeba by parę godzinek poświęcić żeby to policzyć.
UsuńW każdym razie Aga - za ten artykuł masz u mnie BigMaca :P
Tobek Rutka
Zakładając, że nawet jeśli powierzchnia pól zwiększyć się nie będzie musiała - czy nadal weganie będą "Zbawicielami" nie zauważającymi śmierci innych małych, polnych zwierząt? Czy to będzie OK? Każda uprawa niesie za sobą śmierć. Ale taka weganka "dobrusiaxxx" i tak umniejszy śmierć "jakiś zwierząt z pól", bo przecież życie krowy jest ważniejsze i to o nie tak zaciekle walczy...
UsuńTobek - niestety jesteśmy w mniejszości, grupa najchętniej by nas pożarła pomimo tego, iż w ich odczuciu drapieżnikami NIE JESTEŚMY. Mnie już pożarli a i Tobie przy okazji się dostało ;) Zjemy tego BigMaca wspólnie ;)))
Big Mac koniecznie :D
UsuńJuż raz tam użyłem argumentu, że jeśli ktoś mi zakaże jeść mięsa to zjem tego kogoś, więc powinni uważać na słowa :P. Przykre, że nie wystarczy im fakt, że tolerujemy ich wybór i obecność w społeczeństwie - chcą sięgnąć po więcej... A argument "mniejsze zwierzę = mniejsza wartość życia" już całkowicie mnie rozśmieszył :D
Najciekawsze jest to, że przynajmniej połowa wegetarian jakich znam (a znam ich sporo, bo bywam w tzw "alternatywnych" miejscach często jako barman) nie je mięsa, ale nie widzi podobnego problemu jeśli chodzi o ryby. Nie ma też kłopotu z zupą lub zabiciem komara... Jak ktoś jest pro-life to niech będzie pełną gębą. To tak jak "JP na 60% bo więcej się boję".
Idąc dalej - prawie wszyscy wege jakich znam są ZA aborcją. Mam coraz większe wrażenie, że to po prostu modne...
Tobek Rutka
Ja też Was Aga popieram :)
UsuńŚwiat jest jaki jest i trzeba wiedzieć co jest rozsądne i wykorzystywać umiejętność myślenia do ograniczenia zła powodowanego przez ludzi na świecie, ale bez przesady. Gdybyśmy mieli jeść tylko rośliny mielibyśmy układ pokarmowy przeżuwaczy, czyli zęby jak koń czy krowa i 4-komorowe żołądki, a jak każdy Homo sapiens wyszczerzy zęby do lustra to zobaczy, że po obu stronach, na górze i dole ma KŁY!
Niech Ci wege ludzie spróbują przestawić np. lwa na weganizm, przecież on też zabija niewinne, bojące się śmierci antylopki...
A co do diety wegetariańskiej i wegańskiej u dzieci to mały apel do wegan : pozbawcie swoje dzieci jakichkolwiek tłuszczów zwierzęcych, a wychowacie sobie stadko debili z ADHD :D powodzenia :D
„Amerykańskie Towarzystwo Dietetyki uważa, że właściwie zaplanowana dieta wegetariańska, z całkowicie wegetariańską i wegańską włącznie, sprzyja zdrowiu, w pełni pokrywa zapotrzebowanie na wszystkie niezbędne składniki pokarmowe i może mieć korzyści w prewencji i leczeniu niektórych schorzeń. Dobrze zbilansowana jest odpowiednia na wszystkich etapach życia, włącznie z okresem ciąży i laktacji, w niemowlęctwie, dzieciństwie i okresie dojrzewania. Jest również odpowiednia dla sportowców.”
UsuńKomitet Lekarzy na Rzecz Medycyny Odpowiedzialnej (The Physicians‘ Committee for Responsible Medicine, PCRM) jest organizacją non-profit, która koncentruje swoje działania wokół medycyny prewencyjnej, prowadzi badania kliniczne oraz propaguje wysokie standardy etyczne i produktywność w badaniach. PCRM zaleca weganizm jako najzdrowszą dietę, popierając to poniższymi argumentami:
„Niezawierająca produktów pochodzenia zwierzęcego dieta wegańska jest nawet zdrowsza od diety wegetariańskiej. Dieta wegańska nie zawiera cholesterolu, dostarcza jeszcze mniej tłuszczu, nasyconych kwasów tłuszczowych i kalorii niż dieta wegetariańska, ponieważ wyklucza nabiał i jaja.” Badania naukowe udowadniają, że korzyści zdrowotne rosną, gdy maleje ilość spożywanych pokarmów pochodzenia zwierzęcego. Czyni to dietę wegańską najzdrowszą.
Prof. Campbell, autor „Nowoczesnych zasad odżywiania” w taki sposób przekonuje do weganizmu:
Przeważającej większości wszystkich chorób nowotworowych, sercowo-naczyniowych i zwyrodnieniowych można uniknąć jedynie poprzez stosowanie diety roślinnej.”
Prof. dr T. Colin Campbell, emerytowany profesor Uniwersytetu Cornella, od ponad 40 lat należy do światowej czołówki specjalistów do spraw żywienia. Jest autorem ponad 300 publikacji. Jego wybitny projekt naukowy „China Project” jest najobszerniejszym badaniem dotyczącym zdrowia i odżywiania, jakie kiedykolwiek przeprowadzono.
Zwierząt hodowlanych jest 3krotnie więcej niż wszystkich ludzi na świecie i to dla nich idzie 65% naszego światowego plonu. Na świecie głoduje obecnie ponad 800mln ludzi, 20 tys. dziennie umiera z niedożywienia.
Czy tylko ja uważam zjedzenie schabowego za zbrodnie i grzech? Każdy kęs mięsa to uderzenie w policzek biednego, płaczącego, głodującego dziecka...
Gdyby "produkcję" mięsa obniżyć o 10% nakarmilibyśmy prawie 100 mln ludzi! Gdyby zlikwidować całkowicie przemysł hodowlany nikt nie musiałby umierać z głodu.
Ziemia może wyprodukować pokarm dla wszystkich ludzi, ale jest to niemożliwe przez chciwych mięsożerców.
Człowiek ma ZERO instynktu mięsożercy. Widzisz na polanie zwierzę i cieknie Ci ślinka ? potrafisz użyć swoich drapieżnych kłów, pazurów i szybkich nóg drapieżnika by to zwierzę pochwycić, zabić i złapać.. a potem użyć swojej szczęki drapieżnika, która rwie mięso i połyka od razu - BEZ ŻUCIA, BEZ MIELENIA SZCZĘKĄ NA BOKI. Szczęka drapieżników nie porusza się na boki, tylko góra dół, rwanie i połykanie. Mięso surowe nawet nam nie smakuje, dopiero po obróbce i wege przyprawach.
Szczur na polu ginie NIEUMYŚLNIE a my masowo, umyślnie i bezsensownie zabijamy biliony zwierząt rocznie, zniewalając je przez całe życie, kastrując bez znieczulenia, obcinając dzioby, przypalając oznaczenia, nigdy nie widzą słońca, nieba ani tej polany... nie mając najmniejszych szans na ŻYCIE. Na diecie tradycyjnej jesteś przyczyną śmierci i umęczenia SETKI zwierząt rocznie (statystycznie, może nawet i więcej). Proszę odpowiadać na mojego fb, tutaj trafiłam przypadkiem i nie wiem czy wrócę, raczej nie. Pozdrawiam
nie wiem czy podalam moj fb to Alice Surmin
UsuńTy chyba jesteś tą wersją ....z próbówki...
Usuńnie mam o czym dyskutować bo całkowicie się z Tobą zgadzam :)
OdpowiedzUsuńja jem mięso i je lubię i nie wyobrażam sobie życia bez niego. i nikt mnie nie przekona, że roślinki są lepsze. A zresztą nie wierze, aby cały świat przestał jeść mięso, jest to nie możliwe.
OdpowiedzUsuńWyobraźmy sobie, że nagle spada drastycznie popyt na mięso i co dalej ... padają firmy ... ludzie nie mają zatrudnienia ... wzrasta odsetek stopy bezrobocia ...
Jak się nie obrócisz dupa z przodu ...
witam. od pewnego czasu sledze twego bloga i widzę ze kochasz i znasz się na tresurze psów, mam pytanie czy mogłabyś zrobić wpis o tresowaniu? mianowicie jak nauczyć niesfornego psa chodzenia spokojnie na smyczy? mam labradora 9 miesięcznego który trafił do mnie parę tygodni temu ,spacer z nim jest walka o niewyrwaniu sobie rak z barków i mimo dużego podwórka do biegania piesek zaczął uciekać gdy tylko otworze bramę chcąc wjechać autem ,zresztą wjazd wszystkich domowników graniczy z cudem by bestia nie uciekła...proszę o radę jeśli tylko to możliwe. pozdrawiam anna
OdpowiedzUsuńAniu, a czy jest w Twoich okolicach jakaś szkółka dla psów? Niestety nie dam "złotego środka" jak naprawić pieska, najrozsądniejsza byłaby wizyta właśnie w jakiejś szkółce, lub zajęcia z profesjonalistą. Taka osoba na pewno fachowym okiem spojrzy na problem psa ale - co najważniejsze - uświadomi Ciebie i pokaże jak z nim postępować. Ja tam zawsze uważam, że najpierw należy "wyszkolić" właściciela, później psa ;)
UsuńKażdy psiak jest inny. W szkoleniu najważniejsza jest konsekwencja i wiedza na temat potrzeb zwierzaka. Jutro poszukam jakiś ciekawych artykułów na ten temat i wrzucę tutaj dla Ciebie :)
dziękuje za odpowiedz niestety najbliższa szkółka jest ponad 100 km od miejsca zamieszkania .anna
UsuńPanie Robercie "Ogarnij się" - pozwolę sobie nie opublikować Pańskiego komentarza, ponieważ jest poniżej wszelkiej krytyki... Pańskie słownictwo i niedorzeczne porównania świadczą tylko i wyłącznie o Pańskiej znikomej inteligencji i totalnego braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Pański fanatyzm jest niebezpieczny i zakrawający o postulaty jakiejś chorej sekty...
OdpowiedzUsuńWow jaką dyskusję wywołałaś :) podoba mi się twoje podejście do sprawy :) Nie jestem ani zwolenniczką ani przeciwniczką. Ale osobiście nie przeszła bym na weganizm :P
OdpowiedzUsuńJa również się z Tobą zgadzam, więc dyskutować nie będę.:) Chciałam tylko krótko napisać, że jesteś strasznie inteligentną osobą.:)
OdpowiedzUsuńJa jestem wegetarianką, ale nigdy nikogo nie przekonywałam, że musi przejść na wegetarianizm itd. Owszem, popieram ten pomysł, ale szanuję zdanie innych i uważam, ze takie akcje (mimo, ze sama jestem wegetarianką) nie są dobre. Zwierzęta zwierzętami, żyją itd., ale nie należy popadać w paranoję, nie róbmy z nich kogoś ważniejszego od człowieka. Od dawna ludzie zabijali zwierzęta, one same zabijają siebie i tak już pozostanie, a weganizm, wegetarianizm to kwestia indywidualna i nie należy manipulować ludźmi w ten sposób jak właśnie ten portal.
OdpowiedzUsuńI o to właśnie chodzi. Zgadzam się w 100% :))
Usuńszacunek za Twoje słowa, bardzo bardzo mądrze to ujęłaś. Kocham zwierzęta, ale jem mięso i wiem,że raczej z niego nie zrezygnuję. Tak, jak napisalaś, większosc tych tzw. wega-ludzi to hipokryci, znikomy odsetek to prawdziwi ortodoksi, człapiący w lnianych ciuchach, na bosaka, i jedzących trawę.Myślę, że nie trzeba być wega-człowiekiem, żeby być dobrym dla świata. Można selekcjonować odpady, oszczędzać prąd, starać się ładowac zakupy do lnianych toreb a nie plastiku, adoptować bezdomne zwierzęta, wpłacać 1% na organizacje pożytku publicznego. Oczywiście, moim marzeniem jest świat, w którym dzieci i zwierzęta nigdy nie zaznają bólu i cierpienia, ludzie się nie mordują i nie gwałcą, nikt nie głoduje i nikt nie płacze. Ale to nie jest możliwe, tak więc warto zachowac umiar we wszystkim, szanować świat i jego dary dla nas. Kochać zwierzęta, dbać o nie, ale nie odmawiać sobie kawałka szynki czy hamburgera, gdy najdzie ochota. Nie popieram futer, to na pewno i nigdy bym go nie nałożyła na kark. Ale skóra, skórzane buty, wszystko jest dla ludzi. Tylko umiar nas uratuje. Aga- jesteś SUPER!!Pozdrawiam ze Szczecina. Ania
OdpowiedzUsuńHej Aga! Dlaczego uważasz, że jak ktoś nie je mięsa ssaków to i ryb nie powinien jeść? Albo nie zabijać komarów? Ja nie jem mięsa. Nie nazwę się wegetarianką bo zdarza mi się raz na rok zjeść rybę złowioną z kryształowo czystego jeziora.;) I tak mniej mi żal ryby niż krowy. Mniej mi zal marchewki(która tez brutalnie zostaje wyrwana z ziemi;)) niż kurczaka. Nie rozumiem tylko dlaczego nazywasz wegetarian hipokrytami? Ja wiem, ze w środowisku znajduje się wielu wege-oszołomów...ale czy nie jest tak też wśród mięsożerców? Ja nikogo nie namawiam do zmiany diety. Uważam, że jest to wysoce indywidualna sprawa. Ale to,że ktoś się mieni wegetarianinem nie znaczy, że ma być ideałem. Czy jeśli Ty np. weźmiesz kota ze schroniska a byłaś niemiła(hipotetycznie) dla koleżanki to jesteś hipokrytka? No bo jak to miła dla zwierząt, niemiła dla ludzi? Oczywiście to śmieszny przykład...ale wiesz o co chodzi? Każdy drobny gest dla ludzi, planety, dla nas samych jest cenny. A ideałów w postępowaniu na Ziemi próżno szukać. Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Pozdrawiam. Panna nie jedząca mięsa, co bardziej żałuje krówki niż rybki etc. ;) I nie hipokrytka! O! :) Hehe bardzo zakręcony post mi wyszedł, ale mam nadzieję, że w miarę da się zrozumieć moją postawę.
OdpowiedzUsuńDo nawiedzonej Dobrusi:
OdpowiedzUsuńchyba nigdy nie mieszkalas na wsi i nie wiesz na czym polega rolnictwo. To ciezka krwawica, czesto uzalezniona od sily wyzszej czyli warunkow atmosferycznych.
Cytuje ciebie "Produkcja odzwierzęca jest tak nieekologiczna, że nawet jeżdżący wszędzie samochodem i niesegregujący śmieci weganin jest mniejszym obciążeniem dla środowiska niż mięsożerca pakujący wszystko w płócienne torby i jeżdżący rowerem. Zostało to zmierzone, są wyniki badań więc znów mamy przykład po prostu braku wiedzy". Ok teraz zlikwidujmy rolnictwo w Polsce. Pomijajac fakt ze nie mialabys co zrec, to co robiliby ludzie skoro rolnictwo jest w PL najwieksza galezia gospodarcza? To jeszcze jako tako sie rozwija i jest przyszlosciowe. Co sie dzieje poza rolnictwem w kraju? bezrobocie bieda, mlodzi wyksztalceni ludzie po studiach nie znajduja pracy, czesto wyjezdzaja za granice, wszystkie male przedsiebiorstwa sa gnojone oglaszaja upadlosc bo w tym kraju nie ma mozliwosci utrzymania wlasnego biznesu przez horrendale podatki odprowadzane do skarbowki.
To co ty Dobrusiu zresz tez zostalo wyhodowane na wsi dopiero z zakladach produkcyjnych odpowiednio przetworzone w te swinstwa ktore kupujesz.
Dobrusiu, nikt ci nie broni miec wlasnego zdania, ale nie wypowiadaj sie glosno bo sie po prostu skompromitujesz, pozeraj te swoje wege swinstwa na zdrowie i nie uzewnetrzniaj sie. NBarka szparka.
Kasia z suwalskiej wioski gdzie psy szczekajo doopami.
Dobrze mówisz! :) Zgadzam się z Tobą w 100%
OdpowiedzUsuńjesli ktos sie naprawde interesuje to polecam ciekawy dokument: Earthlings, na youtubie mozna caly film obejrzec. http://www.youtube.com/watch?v=ce4DJh-L7Ys
OdpowiedzUsuńNaprawde otwiera oczy na wiele aspektow, o ktorych pewnie wiekszosc woli nie myslec, i nie operuje zadnymi tam emocjonalnymi obrazkami tylko faktami. Dla mnie to jest nr 1 jesli chodzi o tematyke.
Jestem biologiem, wegetarianką od przeszło dekady i weganką od niedawna. Wszystkie zastosowane wyżej argumenty za tym jakoby dieta włączająca do jadłospisu mięso była bardziej naturalna wynikają z kilku różnych błędnych założeń. Nie nazywałabym kupowania mięsa i jedzenia go po obróbce termicznej zachowaniem charakteryzującym drapieżnika. Z biologicznego punktu widzenia jest to co najwyżej padlinożerność. Ludzie nie są drapieżnikami. Panienki szamiące cheesburgery w centrach handlowych w 99% przypadków mdlałyby na widok świeżo ubitej świni, nie mówiąc już o zjedzeniu surowego mięsa którego spożycie współczesnego człowieka mogłoby nawet zabić. Więc po pierwsze, nie jesteście drapieżnikami, jecie padlinę po obróbce termicznej. To nie jest naturalne. Po drugie, jeśli chodzi o ilość pól uprawnych i ekonomiczne wykorzystanie zasobów proteinowych - produkcja mięsa jest NIEWĄTPLIWIE gorszą opcją. Jesli chodzi o zwierzęta polne, to przy zbiorach ginie ich tyle samo, niezależnie od tego, czy roślinki potem zje świnia, czy człowiek. należałoby zmodernizować maszyny rolnicze tak, aby minimalizować to zjawisko, natomiast z dietą ma to bardzo mało wspólnego. to tak, jakby zastanawiać się której marki samochody rozjeżdżają mniej żab na ulicy. irrelevant. do każdego kolejnego poziomu troficznego przechodzi NIE WIĘCEJ niż 10% zasobów energetycznych (świnki nie tylko rosną, ale też żyją, kwiczą, skaczą i oddychają). Oznacza to, że hodowla mięsa marnuje MINIMUM 90% zasobów energetycznych dostarczonych z paszą. Ponadto ilość odpadów i toksyn wydzielanych przez taką hodowlę jest do kilkuset razy większy niż ilość odpadów z zakładu przetwarzającego żywność bezpośrednio - żywność roślinną. Oczywiście tutaj nalezy dodać koszt cierpienia zwierząt (da się to w ogóle wycenić?), koszty psychiczne ludzi pracujących przy uboju (poczytajcie o tym), oraz to, że zjadacie wszystkie antybiotyki i sterydy podawane przykładowym prosiakom (toksyny przechodzą do kolejnych poziomów troficznych o wiele lepiej, niż energia). JEDYNYM powodem dla ktorego ludzie jedzą mięso jest ich wygoda i przyzwyczajenie. Ludzie nie rozumieją, że może być inna droga niż tak, której nauczyli ich rodzice. No ale cóż, postęp zawsze zaczyna się od niewielkiej grupy. Naprawdę NIE MA innych argumentów. Po przeszło dekadzie na diecie wegetariańskiej/wegańskiej jestem okazem zdrowia, mam dobrą figurę, uprawiam sporty. Dodam, ze moja mama była weganką nosząc mnie i karmiąc piersią - nie mam ADHD i wszystkie szkoły kończyłam z wyróżnieniem, wymienianych efektów 'braku mięsa' nie widać. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam powiększenia swoich horyzontów.
OdpowiedzUsuńJako biolog powinnaś jednak wiedzieć, że ludzie naprawdę SĄ DRAPIEŻNIKAMI - mają kły, co odróżnia ich od roślinożerców. To, że "jemy padlinę po obróbce" jest wynikiem zjawiska zwanego EWOLUCJĄ. Czyli nasi przodkowie POLOWALI (wynaleźli też pierwsze narzędzia służące do dzielenia, cięcia mięsa), jedli mięso (nawet surowe)i z czasem wykorzystali ogień do jego "obróbki cieplnej". I to jest właśnie dowód na to, że ludzie są mięsożerni, a właściwie - wszystkożerni.
UsuńWspomniałaś również o "kosztach psychicznych ludzi pracujących przy uboju" - niestety dla mnie jest to najsłabszy argument - to tak, jakby rozprawiać nad pracą np. patologa czy grabarza... Z pewnością psychika ludzi pracujących przy ludzkich zwłokach też nie pozostaje niezmieniona, ale czy to jest powód do tego, żeby te zawody zlikwidować? Nie, bo one były, są i będą. Podobnie jak rzeźnie i rzeźnicy.
Mimo wszystko dziękuję za obszerny komentarz - z kilkoma argumentami w wypowiedzi mogę się zgodzić, ale niestety całość kompletnie do mnie nie przemawia... Nie muszę "poszerzać swoich horyzontów",nie sądzę, żebym kiedykolwiek przeszła na weganizm mimo tego, iż mam dość sporą świadomość cierpienia zwierząt hodowlanych.
Tylko ja nikogo nie namawiam na schabowe i szanuję wybór weganina/wegetarianina - odwrotnie jest już gorzej...
MOIM ZDANIEM - jesteście, byliście i będziecie w mniejszości. Nie chcecie jeść mięsa - nie jedzcie. Ale te wszystkie agresywne akcje i dyskusje na ten temat (co ma za zadanie zwerbowanie kolejnych wegan) są marnowaniem czasu (sorry), który można spożytkować na walkę o lepszy byt zwierząt, humanitarny transport, chów, ubój (fermy kur, zwierząt futerkowych, warunki chowu bydła, koni, giełdy zwierząt).
Nie jesteście i pewnie nie będziecie w stanie zmienić nagle myślenia ludzi -- spróbujcie swoje postulaty przedstawić np. żołnierzom, szpitalom, rolnikom - ludziom ciężko pracującym bądź chorym.
Ja jako zadeklarowana miłośniczka zwierząt, nie czuję się hipokrytką jedząc mięso. Wszystko ma swoje granice - a "weganie" - analizując formę wypowiedzi części z Was - zaczynają mi się kojarzyć z SEKTĄ, która gardzi miłośnikami zrazów i wędlin próbując za wszelką cenę "przekręcić" ich na swoją mańkę... (dostałam kilka komentarzy naprawdę zakrawających na szaleństwo i dziki fanatyzm autora...)
Hej,
OdpowiedzUsuńZ góry zaznaczę, że nie podobają mi się zarówno ataki wegan na mięsożerców jak i mięsożerców na wegan.
Chciałam po prostu dodać swoje trzy grosz i odnieść się do tematu pól uprawnych. Nie zgadzam się z opinią, że gdyby ludzie przestali jeść mięso to musiano by zwiększyć obszary pól uprawnych.
Przepraszam, że nie podaję tu konkretnego źródła informacji (skleroza ;D), ale niedawno czytałam sprawozdanie gdzie dokładnie opisano ile żywności idzie na pasze a ile można by wyżywić osób z tej samej powierzchni uprawnej - i nie chodzi tu tylko o zboża, ale owoce, warzywa itp.
Z resztą mogę to sobie nawet wyobrazić dzięki działce moich rodziców (10x15m, reszta to trawa), która nas karmi przez 6 miesięcy w roku (zboża kupujemy, bo nie mamy kombajnu i "młóckarni" haha). Z drugiej strony gdyby ten obszar obsiać zbożem to wątpię czy 4 świnki by się najadły dłużej niż kilka dni, tygodni?
Nikogo do niczego nie chcę przekonywać, bo żadna ze mnie weganka a mięso jem od święta. Jedyna na czym mi zależy to zmiana stosunku do zwierząt do uboju :( Szkoda mi tych masowych hodowli, wiem że takie są wymogi rynku, ale nie muszę się z nimi zgadzać. Ja mam to szczęście, że jeśli już jem mięso to takie ze świni od gospodarza, która miała choć trochę lepsze życie - no ale co za różnica jakie miała życie jak i tak ginie, abym mogła ją zjeść?
Z resztą ja mam chyba skrajne poglądy, bo uważam, że skoro człowiek zjada mięso to powinien mieć prawo do zjedzenia każdego mięsa. W Chinach jada się psy (dla nas to coś obrzydliwego, no bo jak tu zjeść przyjaciela), w krajach arabskich nie zjedzą świni, więc pewnie patrzą na nas tak jak my na chińczyków. Oczywiście ja nigdy nie zjem psa, kota, papugi czy wiewiórki (względy kulturowe) itp., ale dziwi mnie, że ludzie nie widzą problemu w zjedzeniu krowy, świni, indyka, kaczki, kuropatwy itp., a kraje im się serce gdy widzą inne zwierzęta jedzone przez ludzi z innych kultur i nie argumentują tego względami kulturowymi a właśnie tym, że kotka żal a krowy już nie. Rozumiem, że można mieć podwójne standardy, ale jest to dla mnie po prostu dziwne. Mimo wszystko niech każdy robi co uważa, moje zdanie nie ma nic do decyzji innych ludzi.
Pozdrawiam
Droga Ago,
OdpowiedzUsuńtemat jest już stary, ale chciałabym coś jeszcze dodać.
Rozwalają mnie ludzie, którzy gadają bzdury o rzeczach, o których TOTALNIE nie mają pojęcia. Taką osobą jesteś i Ty, dlatego nie żałuję, że tu wpadłam (choć było to przypadkowe), ponieważ będę miała okazję wytłumaczyć o co chodzi w diecie wegetariańskiej jak i wegańskiej.
Jestem wegetarianką, ale moi rodzice, rodzeństwo i pozostała rodzina wege nie są i tak jak im mam zamiar Ci tylko wytłumaczyć, a potępiać Cię, obrażać nie chcę. Również oczekuję tego z Twojej strony.
Po pierwsze rozśmieszyło mnie to, że wmawiasz ludziom, że człowiek jest DRAPIEŻNIKIEM. A powiedz mi czy polujesz? (Nie chodzi tu o polowanie na okazje i promocje :P ). Poza tym czy jesz samo mięso, czy również warzywa, owoce, zboża i grzyby? Dziecko w przedszkolu wie, że nie jesteśmy drapieżnikami, tylko WSZYSTKOŻERCAMI, czyli nasz organizm przystosowany jest do diety mięsnej, roślinnej i obu na raz. Tak więc nie porównuj nas do tygrysa, bo on ma organizm przystosowany do przyswajania tłuszczów odzwierzęcych, czyli zmiana mu diety na roślinną jest wręcz wydaniem na niego wyroku śmierci, bo on tłuszczów roślinnych nie przyswoi. Tak trudno to pojąć?
Nam jako wszystkożernym łatwiej jest przystosować się do diety roślinnej gdyż nasz organizm toleruje składniki roślin i je dobrze przyswaja.
Po drugie skąd Ci ,,Zimi'' przyszło do głowy, że dzieci na diecie wegetariańskiej/wegańskiej mają ADHD? Dla informacji - rośliny zawierają FLAWONOIDY, które pomagają w leczeniu tej choroby. W ogóle od kiedy ADHD jest wywołane przez dietę? Ludzie ogarnijcie się. Dzieciom nic nie będzie. Znam osoby będące od urodzenia na tej diecie i się uczą świetnie i nigdy nie miały niedoborów, żyją i są w pełni zdrowe! Tylko trzeba odpowiednio do dziecka podchodzić, musi mieć odpowiednie składniki w codziennej diecie.
Po trzecie twoja koleżanka nie jest żadną wegetarianką, a tym bardziej weganką! Wege to styl życia, a nie tylko dieta. Może być na diecie roslinnej, bronić praw zwierząt, ale z twojego opisu- ona nie jest wege! Żaden wege nie nosi skórzanych butów, kurtek, torebek itp.! Poza tym istnieją dla twojej wiadomości środki czystości nie testowane na zwierzętach.To, że znalazło się kilku oszołomów, którzy udają wege, nie znaczy, że wszyscy są tacy. To tak jakbyś mówiła, że wszystkie blondynki są głupie, bo znalazło się kilka mało inteligentnych blondynek.
Po czwarte zauważ że gdybyśmy naprawdę musieli ratować KAŻDE stworzenie, to byśmy musieli chyba latać by nie zgnieść żadnej mrówki czy innego owada, albo nieleczyć się na bakterie, bo to również żywe organizmy. Wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Pomagamy, dla nas ważne jest to, że choć jedno żywe stworzenie zostanie uratowane i sprzeciwimy się złym warunkom bytu zwierząt. Moja rodzina zaadoptowała sporo zwierząt - a nie są wege. Nie będę się wykłócać w sprawie tego stylu życia - to kwestia indywidualna, możemy pokazać naszą perspektywę widzenia na świat, ale nie powinniśmy zmuszać do tego ludzi - sami powinni zdecydować, jeśli chcą, proszę bardzo z chęcią przyjmiemy nowych, jeśli nie - trudno. Ważne jednak jest by obie strony naprawdę nie narzucały swoich racji. Wywołuje to złą atmosferę - co widać w komentarzach. Również ważne jest to by poznać coś o czym mamy zamiar sie wypowiedzieć, a nie, nie mając żadnej wiedzy, lub mając minimalną, się wypowiadać, na nieznany nam temat.
To wszystko co chciałam wyjaśnić.
Pozdrawiam,
Wegetarianka :)
Bardzo dobre podejście do tematu (mam tu na myśli zwłaszcza punkt czwarty) niestety niewiele jest wegan/wegetarian mających taki światopogląd - najczęściej jednak są to "oszołomy","dzieci kwiaty" i "mięsne feministki"... Taka prawda. Uczestnicząc we wspomnianej dyskusji na fb o mało nie zeżarli mnie razem z moimi skórzanymi butami...
UsuńCo do pojęcia "drapieżnik" - widzę, że niestety i Ty masz problem z rozgraniczeniem pojęć "roślinożerca", "mięsożerca", "wszystkożerca" i "drapieżnik".
Wróćmy więc do natury:
weźmy takiego wilka: wilk jest drapieżnikiem (to chyba nie ulega wątpliwościom). Wilk poluje ale równocześnie chętnie żywi się owocami, roślinami - jeżynami, jagodami. Podobnie zresztą jak jastrząb czy myszołów. Czy ktoś mówi, że są to WSZYSTKOŻERCY? Nie, to drapieżniki (i nie są to jedyne przykłady ze świata zwierząt).
Przykład nr II - człowiek. Owszem, jest wszystkożercą ale jest również drapieżnikiem - natura nie wyposażyła go w 15 cm. kły czy pazury ale za to zaoferowała bardzo rozwinięty mózg. I człowiek tego mózgu użył do pozyskiwania mięsa - czyli wynalazł narzędzia, które umożliwią mu zabijanie zwierząt. Dalej mamy już ewolucję więc nie będę wątku ciągnąć dalej bo wszystko jest oczywiste.
Tak więc nie ma mocnego, który udowodniłby mi, że człowiek nie jest drapieżnikiem - bo jest.
I na koniec jeszcze o wege - skoro piszesz, że tygrys nie strawi tłuszczów roślinnych to wytłumacz mi proszę dlaczego wege-oszołomy karmią swoje zwierzęta jakimś wege-żarciem?? Czy to nie jest znęcanie się nad nimi? zmienianie natury na siłę, wmawianie innym, że kotu mięso potrzebne nie jest jest OK? Tylko patrzeć jak weganie zaczną się faktycznie unosić nad ziemią w obawie przed uśmierceniem robaka - bo on przecież też czuje!
:///
Niestety ludzie zawsze będą dociekać swoich racji - a niestety wege próbują przekonać ludzi do zmiany diety, często obrzydzając im to wszystko i napiętnowywać takich ludzi - jak sama sie przekonałaś na własnej skórze :) Ja po prostu tłumaczę dlaczego to wybrałam jak chcą się dołączyć - zapraszam, ale żyjąc w rodzinie gdzie mięso nadal jest podstawowym składnikiem toleruję to, tak jak oni tolerują dietę moją.
UsuńJa akurat mam psa, który należy do tej mięsnej części rodziny i naprawdę nie mam zamiaru go do wege karmy zmuszać. Wiem, czytałam o takich osobach, odrzuciłam więc plany posiadania kota, gdyż jakby nie zauważyć chodzi własnymi scieżkami i zawze cos upoluje sobie, a jak nie to zapoluje na ciebie :) - taki jest ich instynkt już i choćbyś nie wiem co zrobiła, on zawsze znajdzie sposób na zdobycie mięsa.
Co do psów to tu zdania są podzielone - jak już wspomniałam, mam psa (wegetarianką jestem od niedawna, a pies ma już 10 latek) i nie mam zamiaru go zmuszać do jedzenia warzyw, które zjada niechętnie. To tak jakby kazać dziecku jeść brukselkę, której nie cierpi. Również nie mam zamairu go wyrzucać na bruk z powodu moich poglądów.
Pozdrawiam,
Wege
Witaj, to znowu ja. Chciałabym tylko ci pokazać ten filmik http://www.youtube.com/watch?annotation_id=annotation_888355&feature=iv&src_vid=t3DPCQjlanM&v=t3DPCQjlanM#t=1m8s
UsuńJeśli nadal myślisz, że jesteśmy mięsożercami to polecam. Wyjaśniona jest sprawa kłów, które posiadamy i drapieznictwa, którego się tak kurczowo trzymasz. Tu jest naprawdę wszystko wyjaśnione i odpowiedzi na wszystkie twoje pytania oraz obalone sa twoje tezy :)
Pozdrawiam,
Wege