Jeszcze rok temu przemierzałam ponad 2,5 tys kilometrów miesięcznie... Spedzałam wiec w aucie wiele godzin i mam swoje samochodowe "must have" - są to właśnie okulary, rękawiczki, nawigacja (jestem typową kobietą bez grama zmysłu orientacji w terenie) oraz CB-radio (muszę być na bieżąco ze wszystkimi aktualnymi utrudnieniami na drodze). Bez tego nie jadę :P
Rękawiczki kupiłam w soczyście czerwonym kolorze, nabijane ćwiekami, bez palców, z delikatnej skóry, tzw. "całuski". Moje dotychczasowe czarne niestety nie wyglądają już najlepej :/
Są idealne do auta - trzymanie kierownicy jest pewniejsze a przy okazji bardzo ciekawie to wygląda - i zwraca uwagę innych kierowców bez wzgledu na płeć :))
Zamawiając je nie byłam do końca pewna rozmiaru... Na moją drobną dłoń, większość tego typu rękawiczek jest poprostu za duża... Tym razem trafiłam odealnie i wiem, że skuszę się jeszcze na 2 pary - karmelowe i czarne :)))
Wyprzedzając pytanie na temat miejsca ich zakupu, odpowiadam - Allegro :P Cena śmieszna jak na rękawiczki ze skóry, jakość też bardzo zadowalająca. Idealny gadżet nie tylko dla pań prowadzących samochód ale również na codzień!
Jedna uwaga - niektóre barwią skórę rąk - najczęsciej latem.
Okulary. Ale nie takie zwykłe z samym filtrem UV. Jakiś czas temu zostałam oświecona o istnieniu okularów POLARYZACYJNYCH. Okulary takie robione są głównie dla kierowców, narciarzy i rowerzystów. Niwelują łunę swietlną, czyli chronią wzrok przed oślepieniem słońca i lamp innych aut nocą. Dostępne są dwie wersje - przyciemniające na dzień i rozjaśniające (żółte) na noc. Oczywiście modeli jest bardzo dużo, więc można poprzebierać :))) Ja kupiłam na razie tylko przeciwsłoneczne - jak się sprawdzą dokupię te nocne. Wkońcu widoczność na drodze jest najważniejsza!
Efekty "specjalne" soczewek w takich okularach:
Mój dzisiejszy strój... Miał być czerwony (rękawiczki!!!), wyszedł różowy... Nie wiem dlaczego ubzdurałam sobie, że posiadam sweter w czerwonym kolorze... Później mój czerwono-biały makijaż zmienił barwy ( tak naprawdę, to nietrudno było się domyślić, że kombinacja bieli i czerwieni utworzy nam róż...:P ). Na dokłądkę szaliczek :P I taka sobie różowa dzisiaj pomykam :)))
Na koniec wczoraj przedstawiana torebka. Jak to dobrze, że przypomniałam sobie o apaszkach... Wiem, że w przypadku tej torby zaprzyjaźnię się z nimi znowu na dłużej :))) Z każdą torba wygląda zupełnie inaczej!
Dla przełamania tego lukru dołożyłam naszyjnik z kamyczków - cytrynów i czarną kurtkę.
I mały śpiący bonus:
No ja nie wiem czy to zwracanie uwagi przez innych kierowców na Twoje rękawiczki jest takie dobre na drodze ;D hihih ;P
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz w takiej wersji :))
dziękuję :)
UsuńMyślę, że o wiele większe zagrożenie stwarzam jadąc motocyklem - na rękawiczki spoglądają z ciekawości, na motocyklu wywołuję szok :) Kiedyś opiszę kilka historii z tym związanych :))
Te rękawiczki są świetne, ja szukam dla siebie podobnych w kremowym kolorze :) I znów się powtórzę - lakier jest cudny! A co Ty tak pomykasz po świecie? Ja też jestem ogólnie w rozjazdach, obecnie mieszkam ok. 300km od domu rodzinnego...
OdpowiedzUsuńTeraz już jeżdżę duuużo mniej :)) A 300 km mam na szczęście do rodziców i od rodziców łącznie :)) Stąd dzisiejszy wynik :))
UsuńAga, REWELACYJNY pomysł wpisu na blogu ;-) Chylę przed Panią czoła Pani Mobile-Kosmetolog :-* A teraz zdradź tajemnicę, gdzie tak pomykałaś i w jakim celu robiłaś te tysiące km?
OdpowiedzUsuńAguś, okulary polaryzacyjne posiadam :-) Całe szczęście, że mój kochany T. wpadł na pomysł zakupu ich dla mnie :-) Rzeczywiście jazda w nich jest komfortowa. Rękawiczki będą moim nowym samochodowym (i nie tylko) gadżetem :-)
Lubię te Twoje pomysły (ale i tak nic nie przebije historii z pumeksem...;-))
Dziękuję Monia - ten pumeks widzę był hitem :))) Rękawiczki też polecam :)
UsuńGdzie jeździłam... 2 razy w tygodniu jeździłam do Wrocławia, co daje mi 500 km x 4 = 2000. Na szczęście to już za mną :)
Reszta to codzienne wyjazdy do stajni - przez prawie 3 lata miałam własną klacz, ostro trenowałyśmy :) W jedną stronę jakieś 12 km... codziennie, razy 2. Nie wiem ile to wyjdzie - strzelałam :P
Teraz miałam zimową przerwę - od nast. tyg spodziewajcie się końskiego postu - wracam do sportu! :))
o widzę, że jesteś wszechstronnie utalentowana.. samochód, motocykl, klacz.. Ja tam boję się siadać za kółko, bo zawsze przydarza mi się coś złego - a to złapię kapcia, a to urwę zderzak albo wpadnę w poślizg i zaliczę rów.. dlatego staram się trzymać z dala od kierownicy, wolę siedzieć obok kierowcy.
OdpowiedzUsuńOjjj... :/ Ja też od czasu do czasu mam jakąś przygodę, ale na szczęście "śmiechową" :))
UsuńA jeżeli chodzi o kierowcę - ja ufam tylko sobie :P A w roli pasażera obok jestem bardzo niebezpieczna dla kierowcy :))) Tak, mam syndrom NAJLEPSZEGO NA ŚWIECIE, WSZECHWIEDZĄCEGO kierowcy, który bardzo krzyczy :P
Ooo Mercedesikiem sobie pociskasz:> Pełen wypas i niesamowita wygoda:)
OdpowiedzUsuńTak,widoczność to podstawa, ja również zawsze mam ze sobą okulary przeciwsłoneczne, czas pomyśleć nad takimi polaryzacyjnymi:) Torebkę mam zawsze na siedzeniu pasażera:p Wczoraj pojechałam do swojego ucznia i się zakopałam w takim błocie,że masakra:/ Wychodzę z auta, a tam błota po kostki :/ Zrobił się spęd ludzi i nikt nie potrafił mi pomóc,hehe:P Aż mój Czarodziej przyjechał i po problemie:p Masakra:)
O co chodzi z pumeksem :>?
;)) Gapiów zawsze dużo, z chętnymi do pomocy już gorzej:/// A "najlepsi" są ci komentujący i kręcący głowami :P
UsuńJa ostatnią przygodę miałam w śniegu :) Pojechałam z koleżanką do lasu (śniegu masa, -15) na sesję zdjęciową. Dumna wyjechałam taranem z jednej zaspy a wjechałam w drugą jeszcze większą... Wszelkie próby zawiodły - wyjazd "na wycieraczki", pchanie, holowanie - wszystko! Dopiero łańcuchy plus holujący bus dały radę :))
Na codzień jeżdżę Octavią, Mietuś od wielkiego dzwonu :))
Co do torebki - ja po opowieściach o kradzieżach na skrzyżowaniach staram się swoją wozić między siedzeniami :)
Polish_Gal :-)PUMEKS - Aga uświadomiła nam, że pumeks jest be :-) Ja na przykład sięgnęłam po swój i wywaliłam go do kosza.... ;-) I czym prędzej pognałam do drogerii po tareczkę :-)
UsuńP.S- ja jeździłam na koniach przez 3 miesiące, zapał przeszedł:) A Ty jak długo jeździsz już?:>
OdpowiedzUsuńponad 20 lat :))
UsuńHehe, 2 kolesi proóbwało pomóc a inni patrzyli :p hehe. Masakra, a ja zestresowana,bo nie wiem kiedy ucieknę od nich :P
UsuńPowiem CI,że ja się zamykam w środku jak jadę :D Też słyszałam o różnych historiach na światłach:/ Lipa trochę.
Jesteś koniarą w stopniu zaawansowanym ;) Mnie mój chłopak strasznie namawia na te konie... Jeździsz po lesie czy w kółeczku w stadninie ?:D
W śniegu też przekichane się zakopać:) A jak ma się samochód wielki to ciężko na pych czy ,,przód-tył" wyjechać:) Najlepiej mieć ze sobą lewarek i deski hehe,wtedy na 100% sie wyjedzie:)
UsuńNo nieeee, przez 20 lat w kółeczku? ;))) Przez wiele lat byłam wielbicielką polno-leśnich gonitw "na złamanie karku" (później tępiłam w sobie dosiad - jak to mój trener określił "leśno-stepowy" :P), później miałam falę rajdów długodystansowych aż przeszlam na sport. Przez wiele lat trenowałam ujeżdżenie (zresztą do dzisiaj), od 2 lat skoki przez przeszkody. Kiedyś ta historię opowiem :))
UsuńDo koni nie ma co namawiać - trzeba samemu chcieć :) Ja miłość do koni dostałam z genami i ze stajni trzeba wyciągać mnie siłą :P
UsuńHehe:D Znam takich,którzy przez 6lat w kółeczku truchtają:> JEździłam do takiego fajnego pana ROmana(droga na Żagań),który wziął Nas od razu do lasu i ciągle po tych borach jeździliśmy, fajnie było. Do pewnego momentu... uczył nas galopu pod dość strome górki, miałam za luźne strzemiona... Zgłaszałam to,ale pani to zbagatelizowała, przy wjeżdżaniu pod tą górkę prawie spadłam z tego konia... Ale szybko zareagowałam i się nie dałam:p ALe mnie wtedy pot zimny obleciał,tym bardziej,że za mną były następne konie...Ale chyba muszę przełamać ten strach:p
UsuńKurczę Kobieto, skoki,wyścigi :) Fajnie, piękna pasja :) Podoba mi się to, tym bardziej,że lubię konie :) Rodzice Ci wpoili tą końską miłość?:> W dzieciństwie gdzie jeździłaś na konie?
Ale nieodpowiedzialni ludzie - jak można zabierać początkujących na galopy po lesie :/ Całe szczęście nic się nie stało...
UsuńOjciec kocha konie, rodzina z jego strony to niegdyś koniarze, w dodatku górale :)
Nic więcej nie zdradzę, niedługo będzie koński post to poopowiadam :))
My się cieszyliśmy,bo coś nowego...Ale nikt sobie z Nas nie zdawał sprawy z niebezpieczeństwa:p
UsuńCzekam na KOŃSKIEGO posta:)
skórzane rękawiczki dobra rzecz za kółkiem, ja mam czarne i czerwone, fajny post :)
Usuńchętnie poczytam o Twoich sytuacjach na motocyklu :)
OdpowiedzUsuńrękawiczki pasują Ci bez dwóch zdań ;)
Jak tylko zrobi się cieplej, na pewno szrszenia wyciągnę i stworzę jakiś ciekawy post okraszony śmiesznymi historyjkami :))
UsuńNo dobrze Dziunia jest (spineczka ;D ) a gdzie zdjęcie Tadka??? Apeluję o więcej zdjęć króliczka ;P Ale z Ciebie stylowy kierowca te rękawiczki rewelacyjne! ;)
OdpowiedzUsuńBędą zdjęcia królasów - Tadka i Rycha :) obiecuję ;)))
UsuńFajne rękawiczki, miałam posobne w kolorze złotgo brązu, ale ropaczałam jak je zgubiłam :) podziwiam wytrwałości, na 300 km nigdy bym się nie odważyła, przynajmniej jeszcze nie :)
OdpowiedzUsuńja zdając prawo jazdy zostałam rzucona od razu na głęboką wodę - 120 km do centrum Wrocławia, rodzice w odległości 140 :) Teraz nawet 600 to nie problem :))
Usuńrekawiczki sa superrr
OdpowiedzUsuń:)) domówiłam jeszcze karmelowe i czarne :))
UsuńAga, gdybys zamieniła szalik różowy na apaszką (ta przy torebce) i zrezygnowała z naszyjnika to wyglądałabys REWELACYJNIE. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńno jest to dobry pomysł :))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiesek też był pasażerem? :)
OdpowiedzUsuń